Polski policjant postrzelony w Nowym Jorku
Łukasz Kozicki, Polak pracujący w nowojorskiej policji, został postrzelony podczas interwencji w metrze. Przestępca, który trzykrotnie trafił Kozickiego, nie żyje. Zastrzelił go partner polskiego policjanta, którego przed śmiercią uchroniła kamizelka kuloodporna.
04.01.2013 | aktual.: 09.01.2013 10:32
Do dramatycznych wydarzeń doszło w czwartek o 19:30 czasu miejscowego na Brooklynie, czyli w dzielnicy Nowego Jorku, którą zamieszkuje wielu Polaków. 32-letni Łukasz Kozicki pełnił służbę po cywilnemu razem z drugim policjantem - 27-letnim Michaelem Levay'em. Obaj byli tego dnia oddelegowani do patrolowania metra. W pewnym momencie spostrzegli mężczyznę, którzy przechodził pomiędzy wagonami jadącego pociągu.
Według wprowadzonych klika lat temu przepisów jest to nielegalne. Policjanci interesują się takimi osobami, bo ze statystyk wynika, że między wagonami przechodzą często przestępcy, szukających potencjalnych ofiar.
Zamiast dokumentów wyciągnął broń
Kozicki i Levay postanowili wylegitymować mężczyznę. Kiedy pociąg zatrzymywał się na stacji Fort Hamilton Parkway przy 62 ulicy pokazali policyjne legitymacje i poprosili o dokumenty. Mężczyzna spokojnie sięgnął ręką do wewnętrznej kieszeni, ale zamiast dokumentów wydobył pistolet i bez ostrzeżenia zaczął strzelać.
Polak został trafiony trzema pociskami z pistoletu Taurus, kaliber 9 milimetrów. Dwie kule trafiły w udo, jedna w pachwinę. Michael Levay dostał postrzał w plecy. Na szczęście pocisk zatrzymała kamizelka kuloodporna, którą miał na sobie. Policjant był w stanie odpowiedzieć ogniem. Jego kule śmiertelnie ugodziły przestępcę, który po oddaniu strzałów chciał uciekać z wagonu metra.
W trakcie strzelaniny draśnięty w nogę został jeden z pasażerów. Nikt inny nie odniósł obrażeń.
Szef nowojorskiej policji Raymond Kelly powiedział na konferencji prasowej, że według zeznań świadków przestępca prawdopodobnie zdawał sobie sprawę z tego, że policjanci mają na sobie kamizelki kuloodporne i celowo mierzył niżej.
Obaj funkcjonariusze przebywają w jednym z nowojorskich szpitali. Rany Łukasza Kozickiego są groźniejsze, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Policja na razie nie ujawniła danych zastrzelonego przestępcy. Wiadomo jedynie, że miał on pokaźną kartotekę. Był między innymi pięciokrotnie aresztowany za napady z użyciem noża.
Ranny policjant rozbroił bandytów
W czwartek doszło do jeszcze jednej strzelaniny w Nowym Jorku z udziałem policjanta. W dzielnicy Bronx, która uchodzi za najniebezpieczniejszą w mieście, do jednego z salonów samochodowych weszło dwóch mężczyzn, a dwóch innych czekało w samochodzie na zewnątrz. Ci w środku udawali, że są zainteresowani kupnem auta. W pewnym momencie jeden z nich wyciągnął broń i zażądał by sprzedawca i będący w salonie policjant po służbie położyli się na podłodze z rękami na głowach.
Kiedy zaczęli plądrować pomieszczenie policjant, Juan Pichardo poderwał się i próbował obezwładnić napastnika z bronią. W trakcie szamotaniny padł strzał. Pichardo został ranny w udo, jednak mimo to, z pomocą sprzedawcy udało mu się rozbroić i zatrzymać napastnika. Jego kompan wybiegł z salonu, wskoczył do czekającego samochodu, który zaczął uciekać nowojorskimi ulicami. Nie trwało to jednak długo, auto z przestępcami zostało zatrzymane kilka przecznic dalej.
Według statystyk w zeszłym roku 11 nowojorskich policjantów zostało postrzelonych na służbie. Jeden został ranny, kiedy podjął próbę udaremnienia przestępstwa będąc po służbie. Jednocześnie w mieście zanotowano rekordowo niską liczbę morderstw - 418.
Z Nowego Jorku dla WP.PL Tomasz Bagnowski