Polska 2050 traci posłankę. Bodnar: "Partia jest w kryzysie"
Izabela Bodnar, która odeszła z Polski 2050, tłumaczy, że zdecydowała się na ten krok, ponieważ przede wszystkim nie podobała jej się "symetryczna polityka Polski 2050". Wyjawiła też, że sposób, w jaki pożegnała się z nią partia był "poniżej pasa".
We wtorek posłanka Izabela Bodnar poinformowała o odejściu z Polski 2050. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" opowiedziała, dlaczego podjęła taką decyzję.
"Przede wszystkim nie odpowiadała mi symetrystyczna polityka Polski 2050" - mówi. Wskazuje, że nie podobało jej się to już w trakcie kampanii wyborczej do ostatnich wyborów parlamentarnych. "Narracja kampanijna partii już wtedy wydawała mi się nie do końca spójna z moimi wartościami. Pokazywała, nie to, kto jest wrogiem, ale dwa zwaśnione plemiona, które Polska 2050 musi pogodzić. Było nawet przykazanie z centrali: 'nie atakujcie PiS' - dodaje.
"Ja w kampanii robiłam odwrotnie, bo partia Jarosława Kaczyńskiego łamała Konstytucje i robiła ogromne szkody Polsce" - ujawniła.
Jak dodała, "kolejnym momentem, w którym poczuła się w partii niekomfortowo, był początek kampanii prezydenckiej". "Na konwencji na scenie pojawiły się dwa portrety: Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tych polityków stawiamy obok siebie" - mówiła.
Stwierdziła ponadto, że "partia jest w kryzysie, wynik wyborów prezydenckich lidera Szymona Hołowni był poniżej naszych oczekiwań". Dodała, że duże poruszenie wywołało wśród członków Polski 2050 nocne spotkanie marszałka Sejmu.
"Zaskoczył nas nocnymi rozmowami z prominentnymi politykami PiS, nie informując o nich nikogo w partii, ale też koalicjantów" – mówiła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Na herbatkę się nie umówili". Wyborcy oceniają spotkanie Hołowni z Kaczyńskim
Izabela Bodnar o "ciosie poniżej pasa"
Posłanka zaznaczyła również, że zabolało ją, iż partia próbowała przedstawić jej odejście z niej jako efekt prywatnych problemów. "Zdębiałam, jak to przeczytałam na profilu Polski 2050" - wskazuje. Tym bardziej, że - jak mówi - rozmawiała z Hołownią przed odejściem. "Poprosił, żebym przemyślała, nie odchodziła. A tu nagle taki cios poniżej pasa. Przykre" - dodaje.
Wspomniała także o sytuacji Tomasza Zimocha, który został zawieszony po krytyce spotkania Hołowni z Kaczyńskim. "Wykluczeniem go z partii za krytykę nocnego spotkania Szymona poszedł przekaz, że nie można w niej mieć odrębnego zdania, że wszyscy muszą mówić jednym głosem" - stwierdziła.
Jak podkreśliła, "czuje prawdziwą ulgę, że może w końcu swobodnie mówić, co myśli i zamierza z tego korzystać".
ŹRÓDŁO: "Gazeta Wyborcza"