Polscy uczniowie wśród najlepszych na świecie
25 lat po upadku komunizmu, Wirtualna Polska sprawdza, co w tym czasie zmieniło się w Polsce w różnych dziedzinach życia. Szereg reform przeszedł m.in. system edukacji. Jak się okazuje, zmiany dały zaskakująco dobry efekt. W ciągu kilkunastu ostatnich lat polscy uczniowie weszli do światowej czołówki. W testach kompetencji dotyczących nauk przyrodniczych, zajmujemy trzecie miejsce w Europie, za Finlandią i Estonią. Znacznie wyprzedzamy Wielką Brytanie, Francję i Stany Zjednoczone.
14.02.2014 | aktual.: 18.02.2014 12:09
Badania PISA (Program Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów) prowadzone przez OECD, sprawdzające kompetencje 15-latków w 63 krajach świata wskazują na wyraźny postęp, jaki dokonał się w ciągu 12 lat. Jeszcze w 2000 roku, polscy uczniowie osiągali wyniki poniżej średniej krajów OECD, zajmując we wszystkich kategoriach miejsca w trzeciej dziesiątce. Z badań przeprowadzonych w 2012 roku wynika, że obecnie należą do ścisłej europejskiej czołówki.
Testy mierzą kompetencje 15-latków w trzech kategoriach: matematyka, nauki przyrodnicze i czytanie ze zrozumieniem. Wykraczają poza testowanie prostych umiejętności i sprawdzają, jak uczniowie potrafią zastosować je do rozwiązywania konkretnych problemów.
Polacy wypadają najlepiej w naukach przyrodniczych. Zajmujemy w tej kategorii 9. miejsce na świecie (faktycznie 7., ponieważ w Chinach oddzielnie bada się Hongkong i Makao). W Europie wyprzedziły nas tylko Finlandia i Estonia. Wynik na poziomie 526 punktów (średnia dla krajów OECD to 501 punktów) jest nieznacznie lepszy od niemieckiego i holenderskiego. Wyraźnie wyprzedziliśmy znacznie silniejsze ekonomicznie kraje, jak Francja (499), Wielka Brytania (494), Włochy (485) i USA (481). W badaniach fatalnie wypadły Bułgaria (439) i Rumunia (445), ale także Grecja (453) i Szwecja (478).
Nieco gorzej, ale nadal znakomicie, polscy uczniowie radzą sobie w dwóch pozostałych kategoriach. Umiejętności matematyczne polskich 15-latków oceniono na 518 punktów (średnia OECD to 494). To 14. wynik na świecie i 6. w Europie. W testach czytania ze zrozumieniem uczniowie z Polski zdobyli średnio 518 punktów (średnia OECD - 496), co było 10. wynikiem na świecie i 3. w Europie.
Znakomici uczniowie, przeciętny system
- Polska w ostatnich latach uzyskała największy postęp na całym świecie, jeśli chodzi o ilość uczniów z najlepszymi wynikami - mówił 3 grudnia ubiegłego roku premier Donald Tusk, cytując wyniki badań PISA. Premier ma rację mówiąc, że możemy być z siebie dumni, nie jest to jednak w żadnym wypadku jego zasługa, a przynajmniej nie w większym stopniu niż poprzednich rządów. Uczniowie nie nauczyli się lepiej czytać dlatego, że rządzi PO, ani nie liczą sprawniej dzięki wcześniejszym rządom PiS. Odsetek PKB przeznaczany w Polsce na edukację regularnie spada. W 2010 r. wynosił w Polsce 5,17 proc. Średnia dla UE to 5,44 proc. - niemal dokładnie tyle wydawaliśmy na szkolnictwo w 2001 r.
Analizując wyniki PISA pobieżnie, trudno się nie zachwycać. Problem w tym, że bardzo dobre rezultaty nie są wynikiem ponadprzeciętnie sprawnego systemu edukacji, ale ciężkiej pracy samych uczniów. Czas, jaki polska młodzież spędza na nauce należy do najdłuższych w Europie - wynika ze statystyk Eurostatu. Przeciętny nastolatek w wieku 15-19 lat poświęca na naukę niemal jedną piątą swojego czasu, o połowę więcej od swojego niemieckiego rówieśnika, mimo to nasi zachodni sąsiedzi mają niemal identyczne wyniki w testach kompetencji.
W efekcie polska szkoła jest uznawana za miejsce nieprzyjazne. Dwie trzecie uczniów deklaruje, że czuje się w szkole szczęśliwymi. Tylko pięć spośród badanych państw wypada pod tym względem gorzej. Znacznie lepiej sytuacja wygląda nawet w Chinach i Wietnamie, które w wynikach badań kompetencji osiągają znacznie wyższe wyniki.
Daleko za Chinami
Z wyników badań zdolności 15-latków można wyczytać jeszcze jedno ciekawe zjawisko. Europę dzieli przepaść od rozwiniętych państw Azji - Chin, Japonii i Korei Południowej, a tylko najlepsze kraje starego kontynentu uzyskują rezultaty porównywalne z Wietnamem. W badaniach PISA, poza Chinami, uwzględniono dodatkowo, jako wydzielone terytoria Makao oraz Hongkong. Zarówno Chiny, jak i badane oddzielnie miasta wypadły lepiej niż jakikolwiek kraj Europejski. Największą przewagę Chiny zyskały w zdolnościach matematycznych. Wynik na poziomie 613 jest o niemal 100 punktów lepszy od polskiego i znacznie przewyższa najlepszy z europejskich - 535 punktów (Lichtenstein).
Różnica wynika między innymi z faktu, że nasz system nie sprzyja wyłapywaniu talentów. W badaniach zdolności matematycznych 55,4 proc. uczniów z Chin uzyskało najwyższe oceny - 5 i 6 w sześciostopniowej skali. Wśród polskich nastolatków, należących do europejskiej czołówki, takim wynikiem może pochwalić się tylko 16,7 proc.
"Uczniowie polscy dobrze radzą sobie z rozwiązywaniem zadań, w których wymagane są proste i rutynowe operacje (tekstowe, logiczne) odnoszone do tradycyjnych schematów sytuacyjnych i myślowych. Najwięcej trudności sprawia im radzenie sobie z problemem, dla którego nie ma gotowego schematu postępowania, który wymaga myślenia samodzielnego, twórczego i abstrakcyjnego. Mamy mniej uczniów rozwiązujących zadania perfekcyjnie, na poziomie 5 i 6, aniżeli tych, którzy rozwiązują je na najniższym poziomie, poniżej drugiego. Nie jest to najgorszy bilans, ale oznacza, że polska szkoła rzadziej wypuszcza geniuszy, przyszłych liderów i innowatorów przemian, aniżeli słabeuszy, prawdopodobnych klientów pomocy społecznej w przyszłości" - czytamy w komentarzu do wcześniejszych badań PISA zawartym raporcie "Młodzi 2011", przygotowanym dla Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przez prof. Krystynę Szafraniec z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Zmarnowane talenty
Obraz polskiego szkolnictwa wyłaniający się z raportu nie jest tak optymistyczny jak rezultaty PISA. Polski system edukacji jest egalitarny tylko z nazwy. Mimo że nauka dla wszystkich jest bezpłatna, jej rezultaty zależą od wykształcenia i statusu materialnego rodziców dziecka. Można wskazać ścisłą zależność między wykształceniem rodziców, a wynikiem z egzaminu gimnazjalnego ucznia (pokazują to badania prowadzone przez Instytut Badania Edukacji).
Chwalone przez premiera gimnazja przyczyniają się do dzielenia uczniów na lepszych i gorszych na wczesnym etapie edukacji. W konsekwencji polski system sprzyja reprodukowaniu statusu materialnego rodziców na kolejne pokolenia. W różnym natężeniu zjawisko to występuje we wszystkich społeczeństwach, czego dowodzą badania prowadzone na całym świecie od dziesięcioleci. Utrwalenie tego zjawiska w Polsce powoduje, że nie wyłapujemy wszystkich największych talentów tak sprawnie, jak lepiej zorganizowane państwa, ani nie poprawiamy znacząco kompetencji uczniów pochodzących z mniej "wykształconych" rodzin.
Wyższe wykształcenie ma w Polsce 21,4 proc. mieszkańców miast i 9,9 mieszkańców wsi (dane GUS z 2011 r.). Nie oznacza to, że na wsi rodzi się statystycznie mniej zdolnych dzieci niż w dużych miastach, ale że wiele talentów gubi się w słabszych szkołach, a duża część dzieci pochodzących z gorzej sytuowanych rodzin, nie ma odpowiednich warunków (materialnych i społecznych) do rozwijania swoich zdolności.
Pokolenie obecnych uczniów gimnazjów i liceów ma obecnie najlepsze warunki do nauki i życia w całej historii Polski. Za 10, 20 lat będzie cieszyło się również najlepszym jak dotąd rynkiem pracy. Nie jest to w żadnym wypadku zasługa któregokolwiek rządu. Prognoza ta wynika ze struktury demograficznej, która w przyszłości zaowocuje wyludnianiem się kraju. Efektem tych zmian będzie zmniejszenie bezrobocia i znaczny wzrost wynagrodzeń brutto, przy prawdopodobnej równoległej podwyżce podatków, będącej najprostszym i najczęściej u nas stosowanym rozwiązaniem na zwiększenie wydatków budżetowych. A te przy starzejącym się społeczeństwie będą ogromne. Pytanie tylko, czy to najlepiej wykształcone pokolenie w historii, będzie na tyle przywiązane do Polski, aby powstrzymać się od emigracji w cieplejszy lub lepiej zarządzany i prosperujący region świata.
Marcin Bartnicki, Wirtualna Polska