Polscy powstańcy zbombardowali Frankfurt nad Odrą
9 stycznia 1919 roku całkowicie niespodziewanie dla mieszkańców Frankfurtu nad Odrą nad miastem pojawiły się polskie samoloty. Nie był to jednak pokaz sportowy, a prawdziwy nalot bombowy - pierwszy w historii polskiego lotnictwa. Jak się później okazało, cała operacja, choć zakończona sukcesem, odbyła się bez wiedzy i zgody dowództwa.
Ta brawurowa akcja nie odbyłaby się jednak, gdyby nie sukcesy powstańców wielkopolskich, którzy poderwali się do walki 27 grudnia 1918 roku i już po kilku dniach przejęli panowanie nad Poznaniem. Lokalne lotnisko we wsi Ławica wciąż jednak pozostawało pod kontrolą niemiecką. Zdobycie tego strategicznego obiektu wraz z całym znajdującym się tam sprzętem stało się dla walczących powstańców sprawą najważniejszą. Lotniska broniło kilkuset żołnierzy (wg różnych źródeł od 200 do 400), a na miejscu zmagazynowano kilkaset ton bomb, których detonacji obawiali się powstańcy.
5 stycznia 1919 roku rozpoczęły się negocjacje - strona niemiecka była skłonna opuścić lotnisko, warunkiem miał być wymarsz z pełnymi honorami, dla Polaków rozwiązaniem była tylko bezwarunkowa kapitulacja. Następnego dnia o godzinie 6.15 rano Polacy postawili kategoryczne ultimatum - jeśli w ciągu 10 minut lotnisko nie zostanie poddane, powstańcy podejmą działania zbrojne. O 6.25, z powodu milczenia, przeciwnika Polacy ruszyli do ataku. Walki nie były, ani zażarte, ani nie trwały zbyt długo - po dwudziestu minutach operacja zakończyła się polskim zwycięstwem. Z armat wystrzelono raptem cztery razy, by nie uszkodzić budynków i sprzętu, a resztę załatwiła broń ręczna. Po stronie polskiej był tylko jeden zabity, po stronie niemieckiej - dwóch zabitych. Zdobyto kilkadziesiąt samolotów (wg różnych źródeł od 30 do 50) gotowych niemal od razu do użycia, ogromną ilość części zamiennych oraz kilkadziesiąt przeznaczonych do zmontowania wielozadaniowych samolotów LVG C.V. Na aeroplanach, niektórych mocno już
wysłużonych, od razu wymalowano biało-czerwone szachownice, zamalowując czarne krzyże. To zdobyte właśnie na Ławicy maszyny stały się zaczątkiem polskiego lotnictwa wojskowego.
W ciągu dwóch kolejnych dni - 7 i 8 stycznia 1919 roku - niemieckie samoloty lecące z Frankfurtu podejmowały próbę odbicia lub chociażby zniszczenia Ławicy. Obyło się jednak bez większych strat. To z powodu tych właśnie nalotów polscy piloci, z inicjatywy m.in. nowego komendanta Ławicy sierżanta Wiktora Pniewskiego, podjęli decyzję bez konsultacji z dowództwem (z góry wiedząc, że nie dostaną zgody) o odwetowym bombardowaniu lotniska we Frankfurcie nad Odrą. I choć ta samozwańcza akcja zakończyła się sukcesem, to piloci biorący w niej udział musieli tłumaczyć się z samowoli przed Naczelną Radą Ludową w Poznaniu. Nie wyciągnięto jednak wobec nich poważnych konsekwencji. Dowództwo polskie obawiało się odwetowych nalotów na Poznań, te jednak nie nastąpiły.
Niemiecki sprzęt lotniczy zdobyty przez powstańców w Hali Zeppelina w Poznaniu, w grudniu 1918 r. fot. Archiwum Państwowe w Poznaniu
W nalocie na Frankfurt 9 stycznia 1919 roku brało udział sześć maszyn LVG, które wystartowały z Poznania. Po 75 minutach dotarły do celu. Na pokładzie każdej znajdowało się po sześć bomb wyrzucanych z samolotu ręcznie. Chociaż nalot trwał godzinę, był jednak ogromnym szokiem dla Niemców. Celem było frankfurckie lotnisko - na całkowicie niechronioną placówkę zrzucono 36 bomb, które zniszczyły hangar i jeden samolot. Powrót do Polski odbył się bez strat.
Lot z 9 stycznia 1919 roku nie był jednak pierwszym polskim lotem odbytym podczas działań zbrojnych. Jak podaje Radosław Nawrot - w artykule "Pierwszy nalot Polaków" ("Ale Historia" nr 35/2013) - podczas walk o Lwów 5 listopada 1918 roku na zdobytym aeroplanie Hansa-Brandenburg polecieli Stefan Bastyrz oraz Janusz de Beaurain. Jednak nalot na Frankfurt był pierwszym w historii Polski atakiem bojowym z powietrza.
Samoloty zdobyte na początku stycznia 1919 roku na poznańskiej Ławicy po zakończeniu powstania wielkopolskiego brały jeszcze udział w wielu działaniach zbrojnych - szczególnie w gorącym okresie kształtowania wschodniej granicy oraz w wojnie polsko-bolszewickiej. Wielkie znaczenie sukcesów powstańców wielkopolskich oraz ich wkład w rozwój polskiego lotnictwa wojskowego słusznie podsumował Krzysztof Hoff (autor książki "Skrzydła niepodległej. O Wielkopolskim lotnictwie w okresie Drugiej Rzeczypospolitej"), pisząc: "Znaczącym okazał się wkład Wielkopolan w budowę lotnictwa wojskowego odradzającej się Drugiej Rzeczypospolitej. O ile pierwsze kroki na tej drodze były nieodrodną konsekwencją zrywu powstańczego, zapoczątkowanego w Poznaniu 27 grudnia 1918 roku, o tyle dalsze losy formowanych tu eskadr lotniczych wiązały się z walką o polski stan posiadania, głównie na wschodnich rubieżach kształtującego się państwa".
Marta Tychmanowicz dla Wirtualnej Polski