Polityk w Brazylii zabarykadował się przed policją. Tłumy zwolenników chronią go przed więzieniem
Były prezydent Brazylii schronił się w budynku związków zawodowych. Odmawia pójścia do więzienia za korupcję. Wokół budynku pod Sao Paolo gromadzą się tłumy zwolenników Luli da Silvy. To nadal najpopularniejszy polityk w kraju.
07.04.2018 | aktual.: 07.04.2018 11:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tysiące ludzi gromadzą się wokół kilkupiętrowego budynku należącego do związku zawodowego metalowców w niedużym miasteczku niedaleko Sao Paolo w Brazylii. W środku zabarykadował się Luis Inacio Lula da Silva, 72-letni, dwukrotny prezydent kraju, który 7 kwietnia miał oddać się w ręce policji i rozpocząć odsiadywanie wyroku 12 lat więzienia.
Lula da Silva twierdzi, że proces korupcyjny i nakaz rozpoczęcia odbywania kary to gra polityczna uniemożliwiająca mu start w tegorocznych wyborach, które miałby wielkie szanse wygrać. Były prezydent został skazany za przyjęcie apartamentu z widokiem na ocean o wartości ponad miliona euro od firmy budowlanej OAS. O wyroku zadecydowały zeznania prezesa OAS, który sam został skazany za korupcję.
Władze nie planują szturmu na otoczony tłumem budynek i oficjalnie nie uznają Luli da Silvy za „zbiega”, gdyż, jak twierdzą, dokładnie wiadomo, gdzie przebywa. Nad miastem cały czas krążą śmigłowce prasowe, a media na bieżąco relacjonują wydarzenia.
Brazylijczycy mimo wszystko kochają Lulę
Komentatorzy spekulują, że polityk podda się po zapowiedzianej na sobotę mszy ku pamięci zmarłej przed rokiem żony. Inni uważają, że były prezydent podda się w poniedziałek, choć nie brak i takich, według których możliwe jest długotrwałe oblężenie.
Lula da Silva nie wyczerpał jeszcze całej ścieżki prawnej i może odwoływać się od wyroku. Postępowanie będzie jednak ciągnęło się miesiącami. Sąd najwyższy uznał jednak, że apelację może wnieść dopiero po rozpoczęciu odbywania kary.
Pomimo wyroku o korupcję Lula da Silva nadal uważany jest za reprezentanta dziesiątków milionów najbiedniejszych Brazylijczyków. Ich serca zaskarbił sobie dzięki podniesieniu płacy minimalnej. Wielu sympatyków Luli uważa, że znowu zagłosowałoby na byłego prezydenta nawet, jeżeli jest złodziejem, bo za jego rządów żyło im się lepiej. Dlatego z poparciem sięgającym 36 proc. jest obecnie najpopularniejszym politykiem w kraju.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl