PolitykaPolityczni wygrani i przegrani 2020 okiem ekspertów [RANKING]

Polityczni wygrani i przegrani 2020 okiem ekspertów [RANKING]

Rok 2020 minął w cieniu pandemii. Wirtualna Polska zapytała ekspertów zajmujących się życiem publicznym, kto w tym dziwnym roku zyskał, a kto stracił. Kto pokazał swoją siłę, a kto okazał się słaby. Kto wygrał, a kto stał się największym politycznym przegranym.

Polityczni wygrani i przegrani 2020 roku okiem ekspertów
Polityczni wygrani i przegrani 2020 roku okiem ekspertów
Źródło zdjęć: © East News, KPRM | EASTNEWS, KPRM
Michał Wróblewski

Dr Anna Materska-Sosnowska, Katedra Systemów Politycznych, ekspertka od wizerunku politycznego, Uniwersytet Warszawski

Wygrani:

Jarosław Gowin. Postawił się PiS-owi w sprawie wyborów. Uratował wybory prezydenckie. Wykazał się odpowiedzialnością. Również przy okazji negocjacji budżetowych w ramach UE, kiedy sprzeciwił się twardo wetu, które proponowała Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Gowin pozytywnie zapisze się na karcie historii politycznej mijającego roku.

Michał Dworczyk. Wyrasta na sprawnie zarządzającego lidera, z rosnącymi wpływami politycznymi jako szef Kancelarii Premiera. Polityk błyskawicznie uczący się, a z drugiej strony już doświadczony. Ma silne umocowanie w swoim obozie politycznym, jego rola stale rośnie. Nie ma wpadek i wypowiedzi, które są mu wypominane. Stabilny polityk. Jeśli widziałabym w kimś przyszłego premiera z obozu rządzącego, to w nim.

Krzysztof Bosak i Konfederacja. Klarowni, konsekwentni w przekazie, zamieszali mocno po prawej stronie sceny politycznej. Wywoływali panikę w PiS. A sam Krzysztof Bosak bardzo dobrze radził sobie w kampanii prezydenckiej.

Strajk Kobiet i Marta Lempart. Strajk Kobiet bardzo namieszał na polskiej scenie politycznej. Pokazał dynamikę, ruch, proces, bunt w społeczeństwie. Pytanie, co będzie dalej?

Anna Materska-Sosnowska
Anna Materska-Sosnowska© EASTNEWS | EASTNEWS

Wygrany i przegrany:

Andrzej Duda. Wygrał wybory, ale potężne nakłady finansowe i nie tylko wydane na kampanię sprawiają, że to zwycięstwo jest gorzkie. W PiS kompletnie się dziś z prezydentem nie liczą, jego pozycja polityczna jest w obozie rządzącym żadna.

Przegrani:

Mateusz Morawiecki. Nie sprawdził się jako premier, nie sprawdził się jako polityk skutecznie zarządzający państwem. Swoją pozycję zawdzięcza sile politycznej wynikającej wyłącznie ze wsparcia Jarosława Kaczyńskiego, a nie sile osobowości, charakteru czy sile sprawnego rządzenia. Morawieckiemu brak politycznej powagi. Czarę goryczy przelało ostatnio odwołanie rozporządzenie ws. obostrzeń sylwestrowych, które wcześniej premier sam ustanowił. Niezgodnie z prawem. To pokazuje stan absurdu, w jakim się znaleźliśmy. Morawiecki jest największym "loserem" tego roku.

Zbigniew Ziobro. Wydawało mu się, że całą rozgrywkę wokół unijnych negocjacji (i nie tylko) prowadzi po swojemu, ale ostatecznie to on okazał się miękiszonem. Nie ma możliwości pozyskania nowych posłów, dlatego w dłuższej perspektywie będzie tracił jeszcze bardziej. Zwłaszcza, że Solidarną Polskę można zastąpić innym koalicjantem.

Beata Szydło. Całkowicie zniknęła z życia publicznego, straciła poparcie prezesa Kaczyńskiego i wpływy w partii.

Jarosław Kaczyński. Ten rok udowodnił, że Kaczyński nigdy nie będzie „emerytowanym zbawcą narodu”. Dla niego ten czas był rokiem permanentnych kryzysów. Wybory, rekonstrukcja, unijne negocjacje, politycy jego obozu obracający się przeciwko niemu. Prezes stracił panowanie. Ostatnie wywiady pokazują jego niemoc. Król jest nagi.

Borys Budka. Karta zaufania do niego szybko opadła. Raczej nie będzie mógł już jej podnieść. PO za jego rządów stoi nie tylko w rozkroku, ale na zakręcie. Platforma, póki co, nie potrafi za rządów Borysa Budki wyjść z kryzysu.

Rafał Trzaskowski. Nie wykorzystał szansy, zmarnował okazję po wyborach prezydenckich na zbudowanie czegoś nowego.

Władysław Kosiniak-Kamysz. Odpowiedzialny za podział opozycji podczas wyborów do parlamentu w 2019 roku. Postawił na Kukiza i okazało się to klapą. Bardzo osłabła jego pozycja w partii, zwłaszcza po fatalnych dla niego wyborach prezydenckich. Z tygrysa stał się tygryskiem.

Dr Renata Mieńkowska-Norkiene, ekspertka od komunikowania politycznego, Uniwersytet Warszawski

Renata Mieńkowska-Norkiene
Renata Mieńkowska-Norkiene© EASTNEWS | EASTNEWS

Wygrany:

Szymon Hołownia. Nie popełnił elementarnych błędów, które mógłby popełnić. Zbudował formację polityczną. Pozostaje autentyczny. Nie jest radykalny. Zbudował mocne poparcie przynajmniej 15 proc. społeczeństwa. Ma szansę zmobilizować niezdecydowanych, nieaktywnych dotąd politycznie wyborców. A także - jako jedyny polityk opozycji - potrafi przeciągnąć na swoją stronę… wyborców PiS-u. To jest nieoceniony kapitał.

Jeśli Hołownia zabiera PiS-owi, to jest to świetna informacja dla całej opozycji. Mimo to zbyt często Koalicja Obywatelska w Hołownię uderza, a powinna go "hodować". Rozumiem, że to konkurencja, ale z drugiej strony - jeśli opozycja chce przejąć władzę, nie powinna toczyć ze sobą wojny. Hołownia opozycji jest bardzo potrzebny.

Wygrany i przegrany:

Konfederacja i Krzysztof Bosak. Po dobrym wyniku Bosaka w wyborach prezydenckich, Konfederacja straciła na protestach Strajku Kobiet, konflikcie o prawo aborcyjne i temacie negocjacji unijnych i weta, o którym mówiła Solidarna Polska. Zbigniew Ziobro skutecznie "odebrał" agendę Konfederatom. Te spadki Konfederacji widać w sondażach.

Zbigniew Ziobro. "Wyszarpał" sobie bardzo dużo. Poobsadzał setki stanowisk swoimi ludźmi. Dysponuje Funduszem Sprawiedliwości z milionami złotych i wykorzystuje to. Ma lojalnych partyjnych działaczy. Ma zaplecze w postaci Ordo Iuris. Dostaje od Kaczyńskiego, co chce, właściwie dyktuje mu politykę. Decyduje o tym, co jest na politycznej agendzie. Ma na wielu haki. Ostał się w koalicji. Zabiera punkty Konfederacji. Jednak jego polityczną porażką było to, że nie doprowadził do weta budżetu unijnego. Na tym polu Ziobro boleśnie przegrał.

Przegrani:

Mateusz Morawiecki. Miał szansę zostać namaszczonym przez Jarosława Kaczyńskiego. Ale Kaczyński go nie namaści. Bo Morawieckiego prezes po prostu na dłuższą metę nie chce. Morawiecki do Kaczyńskiego nie pasuje. Nie jest z jego świata - doradzał Tuskowi, jest karierowiczem. Kaczyński ma swoich wiernych ludzi i ci ludzie są dla niego istotni (Błaszczak, Brudziński). Twardy elektorat PiS-u także nie jest przywiązany do obecnego premiera. Morawiecki może się okazać po prostu "zderzakiem". Człowiekiem, który stanie się polityczną ofiarą pandemii, z którą sobie nie radzi.

Robert Biedroń. Bardzo zły wynik w wyborach prezydenckich. Trudno będzie marzyć mu o jakimś większym odbiciu i odzyskaniu poparcia. Efekt świeżości zabrał mu Hołownia. Postulaty lewicowe odebrała Biedroniowi ulica i Strajk Kobiet, do którego przyłączyło się środowisko LGBT+. Biedroń stracił potencjał polityczny, raczej nie ma szans się już podnieść.

Rafał Trzaskowski. Odniósł ogromny sukces w wyborach, zgromadził niebywały kapitał polityczny. I… nic z tym nie zrobił. Usunął się w cień, gdy życie przyniosło mu na tacy kilka fantastycznych możliwości. Nie wykorzystał szansy. A mógł ją wykorzystać zwłaszcza w jednym momencie: gdy było nieszczęsne głosowanie w sierpniu nad podwyżkami dla polityków.

To był moment, gdy mógł stanąć w kontrze do własnej partii, odciąć się od PO i ogłosić swoje nowe ugrupowanie. Zdobyłby wielkie poparcie i mógłby zdominować wszystkie ruchy opozycyjne. Wprowadzić nowych wyborców, zagospodarować tych, którzy dotąd nie głosowali. Młodych, kobiety, klasę średnią. Trzaskowski mógł być dla nich realną, nową ofertą, skanalizować ich postulaty na poziomie politycznym. Ale nie chciał.

Borys Budka. To facet, który okazał się zupełnie nieciekawy jako potencjalny przywódca. Rozczarował. Nie potrafi zarządzać partią. Nie umie żarliwie walczyć z PiS-em o przejęcie władzy. Nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Nie potrafi rozpoznawać nastrojów społecznych. Jest drugim Grzegorzem Schetyną, ma wszystkie jego złe cechy i żadnych zalet.

Małgorzata Kidawa-Błońska. Politycznie wykorzystana przez Borysa Budkę jako kandydatka w wyborach prezydenckich. Bez potencjału. Bez wyraźnego głosu wsparcia dla kobiet podczas protestów.

Tomasz Grodzki. Mimo że dobrze sobie radził z pilnowaniem większości w Senacie, to kompletnie rozmijał się z nastrojami społecznymi, przede wszystkim osób protestujących na ulicy przeciwko wyrokowi TK. Miał bardzo niefortunne wypowiedzi. Okazał się "dziadersem".

Władysław Kosiniak-Kamysz. Doprowadził PSL na skraj upadku. Nie potrafił zbudować trwałego sojuszu z Pawłem Kukizem. Zdobył fatalny wynik w wyborach prezydenckich. Ale mimo to ludowcy pozostają partią obrotową, która może łatwo odnaleźć się w jakiejś koalicji. Pytanie, czy ktokolwiek będzie chciał z PSL-em zawiązywać sojusze.

Dr Bartłomiej Machnik, dyrektor Instytutu Badawczego Collegium Humanum

Bartłomiej Machnik
Bartłomiej Machnik© Archiwum prywatne | Archiwum prywatne

Wygrani:

Szymon Hołownia. Bardzo dobry wynik w wyborach prezydenckich. W skuteczny, efektywny i efektowny sposób wszedł na scenę polityczną. Od samego początku jest liczącym się politykiem. Jego ruch utrzymuje się na sondażowym podium. Hołownia dobrze wpisał się w zakulisowe gry partyjne, ma swoją posłankę. Jego formacja jest tworzona w sposób bardzo przemyślany. Procentuje u niego doświadczenie dziennikarskie. Ma urok osobisty, potrafi przyciągać i zjednywać ludzi. Ma ekspertów. Ale jego "100 dni spokoju" skończyło się. Teraz musi udowodnić, że potrafi utrzymać to, co wypracował. Rozpoczyna się dla niego nowy etap, utwardzanie się na scenie politycznej.

Krzysztof Bosak. Stał się istotnym podmiotem w debacie publicznej. Sukcesem dla niego był start w wyborach prezydenckich, który zapewnił mu pozycję, obecność w mediach, rozpoznawalność. Zaczęto traktować go poważnie. Stanął w szranki z innymi politykami i sprawdził się. Potrafi dyskutować, debatować i skutecznie bronić swoich argumentów.

Andrzej Duda. Zachował status quo. Wygrał wybory. Wpadki, lapsusy nie mają większego znaczenia. Najważniejsze w tym roku było zdobycie kolejnej kadencji prezydentury.

Wygrany i przegrany:

Rafał Trzaskowski. Z jednej strony zmobilizował na nowo elektorat Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich. Uchronił Platformę przed kompletną kompromitacją, jaką była kandydatura Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Ona miała 3 proc. poparcia, on - 30 proc. Z drugiej strony nie wykorzystał swojego wyniku w wyborach i zmarnował potencjał, nie zbudował nowego wizerunku politycznego. Mógł być nie tylko samorządowcem, ekspertem, mógł być prawdziwym, charyzmatycznym liderem. Tak się jednak nie stało, Trzaskowski nie poszedł za ciosem, choć trzeba dodać, że pojawiły się problemy, które pokrzyżowały jego plany (np. Czajka).

Przegrani:

Borys Budka. Niewykorzystany rok. Nie wyniósł na wyższy poziom, nie tylko sondażowy, swojej partii. Nie zespolił dołów partyjnych. Zamknął się w "Czytelniku" i na Wiejskiej, otoczył się najbliższymi współpracownikami. Jak swego czasu Grzegorz Schetyna, który stworzył swoją grupę zaufanych polityków PO. Wystarczy posłuchać, co mówią lokalni politycy PO o Borysie Budce. Bynajmniej nie są to pochwały.

Jadwiga Emilewicz. Polityk z aspiracjami, chciała walczyć o przywództwo z Jarosławem Gowinem. Była wicepremier, która przegrała walkę o lidera Porozumienia i obecnie nie pełni żadnej znaczącej funkcji w obozie Zjednoczonej Prawicy.

Dr Rafał Chwedoruk, politolog, Uniwersytet Warszawski

Rafał Chwedoruk
Rafał Chwedoruk© EASTNEWS | EASTNEWS

Wygrani:

Andrzej Duda. Wyborom prezydenckim towarzyszyły nadzwyczajne okoliczności. Mimo to dokonanie reelekcji zdarza się dopiero drugi raz w polskim systemie politycznym. Dlatego to sukces Andrzeja Dudy.

Szymon Hołownia. Stał się jednym z najważniejszych polityków opozycji. Nikt go na scenie politycznej lekceważyć już nie może, zwłaszcza po stronie przeciwników PiS-u. Nie grozi mu status politycznego meteora, który jak szybko się pojawił, tak szybko zniknie.

Wygrany i przegrany:

Jarosław Gowin. Nie do końca Jarosława Gowina można wskazać jako wygranego, ponieważ w najlepszym dla siebie razie znajduje się w tym samym dla siebie miejscu, gdy wchodził do rządu. Nadal jest wicepremierem, choć kieruje innym resortem. Warto pamiętać, że wiosenne zamieszanie ujawniło, że spośród posłów swojej partii Gowin może liczyć na nieco więcej niż połowę z nich.

Zbigniew Ziobro. Nie sposób zaliczyć ministra sprawiedliwości do zwycięzców tego roku. Ale zdarzyły się dwie dla niego pozytywne sytuacje. Po pierwsze, Solidarna Polska wykazała się wobec PiS-u wiosną - czyli w tym najtrudniejszym dla Zjednoczonej Prawicy momencie, gdy ważyły się losy wyborów prezydenckich - daleko idącą lojalnością. Wydawało się, że to może zaowocować w przypadku Solidarnej Polski w przyszłości. Cały ten rok pokazał też pewną zwartość środowiska Zbigniewa Ziobry, przynajmniej na tle ugrupowania Jarosława Gowina. Finał tego roku osłabił jednak ten efekt - zwieńczony porażką Ziobry ws. unijnych negocjacji.

Patrząc trochę szerzej, ten rok udowodnił dysfunkcjonalność modelu funkcjonowania nie tylko Zjednoczonej Prawicy, ale również innych sejmowych formacji. W sytuacji, w której na barkach jednego większego ugrupowania wchodzi do parlamentu jedno czy więcej mniejszych formacji niezdolnych do politycznego przetrwania, i ci mniejsi partnerzy wymuszają - korzystając z chwilowej politycznej koniunktury - pewne decyzje na większych partnerach, to na dłuższą metę jest nie do utrzymania. A to nie oznacza niczego dobrego ani dla Zbigniewa Ziobry, ani dla Jarosława Gowina - przede wszystkim w kontekście kolejnych wyborów.

Przegrani:

Borys Budka. Wydarzenia tego roku uniemożliwiły mu walkę o legitymizację swojego przywództwa w Platformie Obywatelskiej. On także jest odpowiedzialny za katastrofę związaną z pierwszą kandydaturą Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP. A kandydatura Rafała Trzaskowskiego jeszcze mocniej pogłębiła problem Borysa Budki, bo okazało się, że to nie szef partii jest najpopularniejszym liderem tej formacji opozycyjnej. Z drugiej strony Trzaskowski nie skorzystał z okazji, jakie dały mu wybory prezydenckie. Jednocześnie, mam wrażenie, nie roztrwonił mimo wszystko tego kapitału, który zbudował w drugiej turze wyborów prezydenckich.

Władysław Kosiniak-Kamysz. Katastrofa w kampanii prezydenckiej po pojawieniu się w niej Rafała Trzaskowskiego. No i rozpad dość egzotycznej, ale jednak istniejącej wcześniej koalicji z ruchem Kukiza. Ludowcy próbują wrócić do centrum, ale jednocześnie podpisują się pod kandydaturą na Rzecznika Praw Obywatelskich człowieka, którego poglądy na gospodarkę są rażąco inne niż te, które przez całe swoje istnienie prezentowało PSL.

Notował i redagował Michał Wróblewski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (284)