PolskaPolityczna sprawa oświatowych kas

Polityczna sprawa oświatowych kas



Z pasażu Schillera przed Urząd Miasta przeszły wczoraj setki pracowników oświaty, protestujących przeciwko likwidacji kas zapomogowo-pożyczkowych. „Kasa ostatnią deską ratunku”, „Oświata biedna, PKZP potrzebna”, „Ręce precz od PKZP” – wołali z transparentów. Domagali się rozmów z władzami miasta, wycofania decyzji o likwidacji kas i zwolnień ich pracowników administracyjnych.

Polityczna sprawa oświatowych kas
Źródło zdjęć: © Ex.Ilustrowany

– Dzięki pożyczce z kasy mogłam poddać się leczeniu – mówi Barbara Ulatowska, emerytowana nauczycielka. – Nie mam zasobów na koncie, mimo przepracowanych w przedszkolu 32 lat.

Do pikietujących wyszedł wiceprezydent Mirosław Orzechowski. Wymiana zdań między nim a Krzysztofem Baszczyńskim, prezesem łódzkiego Związku Nauczycielstwa Polskiego sprowadziła się do zarzutów natury politycznej. Wiceprezydent zarzucił ZNP, że poprzez pikietę chce podnieść notowania SLD. Baszczyński zdecydowanie temu zaprzeczył.

– Chcemy kasy – skandowały setki uczestników pikiety. – Dlaczego nie szukacie oszczędności w urzędzie? Zabieracie tym, co uczciwie pracują. Całe życie nauczyciela to bieda z nędzą!

Na 18 tys. pracowników oświaty, ponad 11 tys. (w tym emerytów) korzysta z 5 kas, obsługiwanych przez 12 osób – etatowych pracowników miasta. Członkowie płacą składki średnio 20 zł miesięcznie. Udziela się im pożyczek nieoprocentowanych, które spłacają w 10 ratach. Propozycja prezydenta zakłada przeniesienie kas bezpośrednio do placówek oświatowych.

Uczestnicy pikiety przekazali listy prezydentowi Kropiwnickiemu oraz przewodniczącemu Rady Miasta. (mj)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)