Policjant odpowiedzialny za śmierć Dziekańskiego znów zabił
Kapral Benjamin "Monty" Robinson, policjant, który wydał rozkaz użycia wobec Roberta Dziekańskiego paralizatora na lotnisku w Vancouver w 2007 roku prawdopodobnie odpowiada za śmierć kolejnej osoby - informuje serwis canada.com.
Robert Dziekański przez 10 godzin krążył zdezorientowany po lotnisku w Vancouver. Zamiast udzielić mu pomocy, policjant postanowił "zneutralizować dziwnie zachowującego się Polaka". Dziekański zmarł w wyniku porażenia taserem.
Teraz Robinson ma nowe problemy. Rok temu jadąc po służbie do domu potrącił motocyklistę. 21-letni Orion Hutchinson zginął na miejscu a Robinson po wypadku odjechał z miejsca zdarzenia do domu. Nie zaczekał na policję i nie poddał się badaniu alkomatem. Zdaniem świadków był pijany a na tylnym siedzeniu samochodu wiózł dwójkę dzieci.
Według kanadyjskiego prawa za spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego i ucieczkę z miejsca zdarzenia grozi nawet kara dożywocia. Jednak prokuratura potraktowała kaprala Robinsona wyjątkowo łagodnie - zarzuciła mu jedynie utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości a za to grozi maksymalnie kara 10 lat więzienia. Robinson kłamał pod przysięgą, zeznał m.in., że w czasie wypadku był trzeźwy i dopiero po powrocie do domu wypił ze zdenerwowania dwa kieliszki wódki. Sąd nie dał mu jednak wiary i nie oddał zabranego prawa jazdy.
Poza prawem jazdy Monty Robinson stracił też pracę - został zawieszony, nie dostaje pensji i toczy się przeciwko niemu wewnętrzne policyjne dochodzenie.
Rodzina Oriona Hutchinsona jest zszokowana "specjalnym" traktowaniem Robinsona ale liczy na to, że policjant zostanie "właściwie ukarany".