ŚwiatPolicja pokazała zdjęcia zamieszanych w zamachy

Policja pokazała zdjęcia zamieszanych w zamachy

Na konferencji prasowej brytyjska policja pokazała zdjęcia czterech
mężczyzn poszukiwanych w ramach śledztwa po czwartkowych atakach w
metrze i autobusie. Przedstawiono ocenę, że bomby użyte w
zamachach były domowej roboty i wybuchły tylko częściowo. Zwrócono
przy tym uwagę, że ataki z 21 lipca "noszą cechy podobieństwa" do
zamachów z 7 lipca, gdy zginęło 56 osób.

22.07.2005 | aktual.: 22.07.2005 20:44

Obraz

Jedna z fotografii, pokazanych przez policję, przedstawia mężczyznę w koszulce z napisem "New York" uciekającego ze stacji Oval, druga - człowieka z brodą, w białej czapeczce, stojącego na górnym pokładzie zaatakowanego autobusu, trzecia - czarnoskórego mężczyznę na schodach ruchomych, a czwarta - mężczyznę z plecakiem, na peronie.

Na konferencji prasowej policja nie wyjaśniła, kim był zabity mężczyzna. Ian Blair powiedział tylko, że akcja miała "bezpośredni związek" ze śledztwem antyterrorystycznym, a mężczyzna "odmówił wykonania poleceń policji".

Świadkowie opowiadali, że po godz. 10.00 (godz. 11.00 czasu polskiego) ubrani po cywilnemu policjanci dogonili w mężczyznę o południowoazjatyckich rysach twarzy, który uciekł przed nimi do wagonu, obalili na ziemię i zabili z bliskiej odległości pięcioma strzałami. Podobno strzelili mu dwa razy w głowę i trzy razy w tułów. Według niektórych pasażerów, mężczyźnie spod odzieży wystawały druty.

"Widziałem Azjatę wbiegającego do pociągu i ściganego przez trzech funkcjonariuszy policji ubranych po cywilnemu. Jeden z nich miał w ręku broń, wyglądającą jak automat. Pchnęli go na ziemię, przycisnęli i strzelili pięć razy" - powiedział BBC jeden ze świadków, Mark Whitby.

Inna z pasażerek metra, Teri Godly, która stała obok podejrzanego tuż przed pościgiem, opisała go jako wysokiego, szczupłego Azjatę, z bródką, ogolonego na łyso i ubranego w grubą kurtkę. Według niej, ścigało go kilku policjantów w cywilu z bronią ręczną i walkie-talkie, którzy krzyczeli na pasażerów, żeby się oddalili.

Z położonej na południu Londynu stacji Stockwell ewakuowano pasażerów, zawieszono też funkcjonowanie dwóch krzyżujących się tam linii londyńskiego metra: Northern Line i Victoria Line.

Ian Blair podkreślił, że brytyjska policja stoi przed "najpoważniejszym w historii wyzwaniem operacyjnym". "Wczorajsze incydenty noszą znamiona podobieństwa do zamachów bombowych z 7 lipca" - powiedział jego zastępca Andy Hayman.

Wyjaśnił, że użyte w czwartek urządzenia wybuchowe były umieszczone w ciemnych torbach lub plecakach, które pozostawiono na trzech stcjach metra i w autobusie. Według Haymana, ujawniono też inne "interesujące szczegóły", które mogą pomóc w śledztwie.

Wstępne badania wykazały, że w każdym z czterech miejsc bomby "zostały zdetonowane tylko częściowo". "Na tym etapie wydaje się, że urządzenia zawierały materiał wybuchowy domowej roboty" - powiedział Hayman.

Policja potwierdziła, że przeszukano w Londynie domy przy Harrow Road i dwóch innych miejscach. Nikogo nie aresztowano.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)