Policja chce przeprosin od Ryszarda Petru
Policja chce, by Ryszard Petru przeprosił za swój wpis na Twitterze, w którym odniósł się do śmierci Igora Stachowiaka. Zdaniem policji, lider Nowoczesnej posługiwał się niesprawdzonymi danymi, a ponadto nazwał funkcjonariuszy oprawcami, za co powinien przeprosić.
20.11.2017 22:51
Petru zamierza na najbliższym posiedzeniu Sejmu domagać się informacji od szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka ws. podobnych przypadków związanych z użyciem paralizatora.- Igor Stachowiak nie był pierwszą osobą. Wcześniej, w ciągu 2 lat, w podobnych okolicznościach zmarło aż 16 osób. Min. Błaszczak pozostaje na stanowisku, a postępowania dyscyplinarnego brak - napisał na Twitterze Petru.
- W reportażu @BojanowskiW (w TVN24 - PAP) była mowa o 16 przypadkach. Profil @PolskaPolicja zamiast wyjaśnić sprawę śmierci I. Stachowiaka, broni oprawców i ich mocodawców. Zestawia ich z uczciwymi Policjantami. To nie fair - napisał Petru na Twitterze.
To właśnie na ten wpis zareagowała policja pisząc: Panie pośle. Zanim Pan zaczął obrażać trzeba było zwyczajnie sprawdzić! Chodzi o sprawy z 2015 roku i wcześniej! Skłamał Pan mówiąc, że to ostatnie 2 lata. Obraził przy tym policjantów, m.in. nazywając ich oprawcami. To jest nieuczciwe! Policjanci czekają na przeprosiny - czytamy na oficjalnym twitterowym koncie polskiej policji.
Według Petru policja dysponuje nieznanymi opinii publicznej danymi, które powinna ujawnić społeczeństwu. - Dysponujecie danymi, którymi opinia publiczna nie dysponuje? Może czas je pokazać zamiast nazywać kogoś kłamcą. Administrator konta @PolskaPolicja nie powinien zestawiać uczciwych policjantów z oprawcami. To nieuczciwe- napisał szef Nowoczesnej na Twitterze.
Igor Stachowiak został w maju 2016 r. zatrzymany przez policję na wrocławskim rynku, a następnie przewieziony na komisariat. Tam według relacji funkcjonariuszy był agresywny, dlatego funkcjonariusze użyli paralizatora. Chłopak stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Sprawa wróciła w tym roku po wyemitowaniu reportażu w TVN24, gdzie pokazano nowe dowody w sprawie m.in. zapis z kamery paralizatora.
W związku z wydarzeniami sprzed roku szef MSWiA odwołał komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. Wszyscy funkcjonariusze: zatrzymujący Stachowiaka i używający wobec niego paralizatora, są już poza policją.