PolskaPolakowi jest zawsze źle, ale za to wie, kto jest winien

Polakowi jest zawsze źle, ale za to wie, kto jest winien

Zdolność gorzkiego i długotrwałego narzekania jest w Polsce ważną umiejętnością - zauważa w cotygodniowym felietonie Jamie Stokes. Kiedy zrozumiał, że narzekanie jest w naszym kraju nie tylko akceptowane, ale nawet aktywnie promowane, postanowił wcielić je w swoje codzienne społeczne życie. Rezultaty tego doświadczenia były mieszane.

Polakowi jest zawsze źle, ale za to wie, kto jest winien

25.11.2010 | aktual.: 25.11.2010 14:07

Kiedy zaczynasz uczyć się języka polskiego, czasownik „narzekać” jest jednym z pierwszych słów, które poznajesz. Znajduje się on na trzeciej stronie podręcznika, zaraz po pogodzie i zawodach: „To jest pan Kamiński. Pan Kamiński ciągle narzeka, głównie żali się swojej żonie. Żona pana Kamińskiego jest latarnikiem. Ona nie lubi mgły.” Same pożyteczne wiadomości.

Powodem, dla którego słowo „narzekać” znajduje się na samym początku podręcznika jest to, że narzekanie jest obowiązującą w Polsce odpowiedzią na pytanie: „Jak się masz?”, którego uczymy się na stronie pierwszej. Brytyjscy uczniowie muszą się o tym dowiedzieć, ponieważ kiedy my zadajemy pytanie „Jak się masz?”, zwykle nie oczekujemy szczegółowej odpowiedzi. Dawno temu, kiedy byłem jeszcze niewinnym i entuzjastycznie nastawionym studentem polskiego, wypróbowałem pytanie „Jak się masz?” na jednym z kolegów. Przyznam, że nie spodziewałem się pięciominutowego monologu o stanie jego stóp i nadchodzącym upadku cywilizacji. Większości z tego co mówił i tak nie byłem w stanie zrozumieć, ale - dzięki trzeciej stronie mojego podręcznika - domyśliłem się, że mam do czynienia z narzekaniem.

Kiedy zrozumiałem już, że narzekanie jest tu nie tylko akceptowane, ale nawet aktywnie promowane, postanowiłem wcielić je w moje codzienne społeczne interakcje. Rezultaty, jakie uzyskałem, były mieszane. Pierwszego dnia wszystko poszło świetnie. Narzekałem na to, że moja herbata jest zimna, że bolą mnie plecy i że mam dziurę w skarpetce. Wszystko to wydawało się ogromnie podobać słuchającym mnie Polakom. Odpowiadali swoimi drobnymi narzekaniami - tu bolące gardło, tam złamany obcas, a ja przewracałem oczami w odruchu pełnego zrozumienia współczucia. Pogratulowałem sobie świadomości kulturowej i postanowiłem kontynuować eksperyment.

Drugiego dnia podszedłem do sprawy bardziej ambitnie. Postanowiłem ponarzekać na większe rzeczy, na przykład na to, że mój pociąg spóźnił się dwie godziny. Wokół mnie zapanowała chwilowa cisza, a zaraz potem zostałem zaatakowany przez 17 osób wykrzykujących, że Polska nie miała żadnych szans z powodu 50 lat komunizmu i Zdrady w Jałcie, za którą, swoją drogą, odpowiadam osobiście. W popłochu szybko zmieniłem temat i zacząłem narzekać na kiepskich polskich kierowców. Okazało się, że za to także jestem odpowiedzialny, bo maczałem palce w zamordowaniu Generała Sikorskiego. Już miałem przerzucić się na narzekanie, że blok, w którym mieszkam nie był remontowany od czasu upadku Imperium Austro-Węgierskiego, ale wycofałem się w ostatniej chwili. Przeraziło mnie, że w odpowiedzi zostanę oskarżony o niejasny udział w spisku przeciwko Habsburgom. Zdecydowanie nie potrzebowałem mieć jeszcze tego na sumieniu.

Trzeciego dnia, zawstydzony udziałem we wszystkich chorobach Polski, postanowiłem unikać wszelkiej krytyki i skupić się na chwaleniu. Rezultat nie był jednak zachęcający. „Jaki piękny budynek!” - wyraziłem podziw dla nowego biurowca. „Ha!” - usłyszałem w odpowiedzi, „Daj spokój, jest ohydny! Pracują w nim jacyś politycy, a wiadomo, że to banda złodziei!” Spróbowałem skomplementować nową drogę, ale szybko odpowiedziano mi, że tak naprawdę ta droga to jakaś katastrofa - wiadomo, że firma była przekupiona i to wszystko zacznie się sypać nie dłużej niż za sześć miesięcy. Całkowicie zdezorientowany postanowiłem zasięgnąć opinii taksówkarza. Taksówkarze to przecież wirtuozi narzekania w każdej kulturze. „Słyszę, że jest pan Anglikiem.” - powiedział taksówkarz. „Jak to możliwe, że zdecydował się pan mieszkać w takim popieprzonym kraju?” „Och, nie mogę narzekać,” odpowiedziałem „i mówię to zupełnie dosłownie.”

Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
narzekaniejamie stokesokiem angola
Zobacz także
Komentarze (304)