"Polacy przyznali, że L.Kaczyński jest winny katastrofy"
Rosyjskie media podkreślają, że chociaż raport polskiej komisji badającej katastrofę Tu-154M zasadniczą częścią odpowiedzialności za nią obarcza stronę polską, to wskazuje także na uchybienia strony rosyjskiej. Dziennik "Izwiestija" na swojej stronie internetowej stwierdza z kolei, że "polska strona przyznała, że prezydent Lech Kaczyński jest odpowiedzialny za katastrofę pod Smoleńskiem".
29.07.2011 | aktual.: 29.07.2011 15:42
Agencja Interfax w artykule pod tytułem "Polska wersja katastrofy samolotu Kaczyńskiego" podkreśla, że według polskiej komisji błędy popełniała zarówno strona polska, jak i rosyjska. Wśród błędów strony polskiej wymienia to, że samolot nie powinien był zostać dopuszczony do eksploatacji, piloci niewystarczająco dobrze mówili po rosyjsku, by rozmawiać z rosyjskim kontrolerem lotów, były niedociągnięcia w przygotowaniu pilotów, a załoga nie miała dużego doświadczenia.
Na lotnisku w Smoleńsku natomiast "nie było zagwarantowanego bezpieczeństwa lądowania prezydenta Polski", nie przekazano odpowiedniej prognozy pogody na lotnisku, a w szczególności nie zapowiedziano mgły.
Interfax podkreśla przy tym, że za główną przyczynę katastrofy polska komisja uznała zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania na dużej prędkości.
"Przyznali, że winny był Lech Kaczyński"
Polska strona przyznała, że prezydent Lech Kaczyński jest odpowiedzialny za katastrofę pod Smoleńskiem, gdyż decyzję o miejscu lądowania prezydenckiego samolotu podjęła nie załoga, a szef państwa - pisze na swej stronie internetowej dziennik "Izwiestija".
Gazeta stwierdza, że polska komisja rządowa napisała w opublikowanym w piątek raporcie, iż ostatnie słowo w sprawie decyzji o lądowaniu rządowego samolotu ma "główny pasażer". "Tym sposobem decyzję o lądowaniu samolotu w Smoleńsku powinien był podjąć prezydent Polski Lech Kaczyński, a nie członkowie załogi. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego jest to całkowity absurd, gdyż szef państwa na pokładzie jest tylko pasażerem" - uważają "Izwiestija".
Według słów stojącego na czele komisji badającej przyczynę katastrofy samolotu szefa MSWiA Jerzego Millera, odpowiednią instrukcją w tej kwestii dysponują polskie siły powietrzne. Wcześniej pogłoskom o jej istnieniu polskie władze uporczywie zaprzeczały - donosi dziennik.
"Polscy piloci nie zawsze trzymali się tej morderczej, jak się okazało, instrukcji" - twierdzą "Izwiestija". Gazeta przypomina, że w 2008 roku w czasie lotu do Azerbejdżanu Lech Kaczyński kilka razy wchodził do kabiny pilotów, uporczywie domagając się od załogi zmiany kursu i lądowania w Tbilisi.
"Pierwotnie planowano, że Kaczyński wyląduje na terytorium Azerbejdżanu, a potem samochodem uda się do stolicy Gruzji. Piloci odmówili lotu do Tbilisi twierdząc, że jest to bardzo niebezpieczne - na lotnisku nie było radaru. Po locie piloci zostali odsunięci od pracy. O ich losie wiedzieli piloci, którzy wypełnili rozkaz posadzenia prezydenckiego samolotu w Smoleńsku - wbrew zdrowemu rozsądkowi, bojąc się gniewu Kaczyńskiego zdecydowali się na lądowanie w trudnych warunkach meteorologicznych - konkludują "Izwiestija".
"Poważne błędy polskiej załogi"
Portal Newsru.com nazywa polski raport "surowym i uczciwym". Informuje, że według polskiej komisji polska załoga "dopuściła się wielu poważnych błędów", a w szczególności nie zareagowała na ostrzeżenie przed niebezpiecznym zbliżaniem się do ziemi, zaś nawigator źle władał językiem rosyjskim.
Zwraca przy tym również uwagę na część winy strony rosyjskiej, wymieniając przede wszystkim podawanie przez rosyjskich kontrolerów lotu niedokładnej informacji o położeniu samolotu wobec ścieżki schodzenia, nieprawidłowe informacje o pogodzie, a także to, że "samo lotnisko zasadniczo nie było gotowe do bezpiecznego przyjmowania samolotów".
"Autorzy raportu odrzucili wersję o zamachu, a także niesprawności samolotu" - zauważa portal, podkreślając: "Odpowiedzialność za katastrofę w przekonaniu autorów polskiego raportu spoczywa zarówno na załodze maszyny, jak i na grupie kierującej lotami na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj".
Portal pisze, że "już wiadomo, iż po publikacji raportu ze stanowiskami może pożegnać się wielu osób na wysokich stanowiskach, głównie wojskowych. W szczególności komisja ujawniła szereg niedociągnięć w pracy 36. specjalnego pułku, odpowiadającego za transport najważniejszych osób w państwie, na które władze przez długi czas przymykały oko".
Gazeta.ru podkreśla w tytule, że "Polska obwiniła rosyjskich kontrolerów o to, że wydawali nieprawidłowe polecenia pilotom Tu-154M". Portal dodaje, że według polskiej strony system oświetlenia lotniska był niezadowalający, a lotnisko nie zapewniało bezpiecznych warunków lotu.
Jak podkreśla Gazeta.ru, w polskim raporcie "odrzucono wersję Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), że na załogę wywierano naciski".
Także ten portal podkreśla jednak, że według polskiego raportu "jedną z przyczyn katastrofy była zbyt późna decyzja pilotów o odejściu na drugi krąg, to, że załoga nie zwróciła uwagi na pogorszenie się pogody w okolicach lotniska i nie rozpatrzyła możliwości alternatywnego lotniska".
Rosyjska agencja ITAR-TASS rozpoczynając relację o wnioskach polskiej komisji badającej katastrofę Tu-154M zaczęła od informacji, że system oświetlenia lotniska w Smoleńsku był niesprawny. ITAR-TASS informuje, że według polskiej komisji przyczyną katastrofy było zejście poniżej dopuszczalnej wysokości na dużej prędkości przy złych warunkach pogodowych oraz błędy rosyjskiego kontrolera lotów.
Agencja podkreśla, że samolot był całkowicie sprawny do momentu zderzenia z ziemią, ale stopień przygotowania polskiej załogi zagrażał bezpieczeństwu pasażerów. Podkreśla, że decyzja o lądowaniu została podjęta samodzielnie przez załogę bez nacisków ze strony rosyjskich kontrolerów lotu.
Rozgłośnia Echo Moskwy akcentuje natomiast: "Już wiadomo, że specjaliści wykryli nieprawidłowości zarówno w pracy załogi, jak i działaniach kontrolerów lotu".