Polacy podejrzani o morderstwo, które wstrząsnęło Belgią
Dwaj Polacy są podejrzani o zabójstwo 17-latka na dworcu centralnym w Brukseli - podała belgijska
prokuratura. Jeden jest w rękach policji, drugi prawdopodobnie
zbiegł do Polski.
Zamordowanie chłopaka, którego pamięć uczciło w niedzielę w pokojowym marszu w Brukseli 80 tys. osób, wstrząsnęło Belgią. Jeden z podejrzanych został aresztowany w poniedziałek w domu, w obecności rodziców. Aresztowanie przebiegło spokojnie - powiedział rzecznik prokuratury Jos Colpin.
Dodał, że zarówno rodzice, jak i zatrzymany 16-latek, przebywają w Belgii nielegalnie, ale chłopak był zapisany do jednej z brukselskich szkół. Był wcześniej notowany przez belgijską policję za drobne przewinienia.
Od poniedziałku jest przesłuchiwany. Potem trafi do zamkniętego ośrodka dla nieletnich. Policja twierdzi, że przyznał się do winy i "współpracuje w śledztwie". Brał udział w zabójstwie, ale nie jest tym, który ugodził ofiarę nożem. Zeznał, że bezpośredni sprawca zabójstwa zbiegł do Polski.
Szef federalnej policji kryminalnej Glen Audenaert powiedział, że jeszcze we wtorek belgijskie władze skontaktują się z władzami polskimi, by poprosić o pomoc w ujęciu Polaka. Dodał, że uruchomione zostaną także mechanizmy współpracy Interpolu i Europolu.
Tożsamość obu podejrzanych nie została podana do wiadomości, bowiem - jak wyjaśnił Jos Colpin - ustawa z 2005 roku zabrania ujawniania jakichkolwiek danych pozwalających na identyfikację nieletnich objętych postępowaniem karnym. Zabronione jest zwłaszcza publikowanie nazwisk i wizerunków. Za łamanie przepisów, obowiązujących także media, grożą surowe kary.
Colpin dodał, że policja ma pełne dane zatrzymanego 16-latka, ale o drugim podejrzanym powiedział, że belgijskie władze dysponują "elementami pozwalającymi na ustalenie tożsamości". Wiadomo, że nie był krewnym zatrzymanego; nie wiadomo, czy jest pełnoletni.
Do południa we wtorek polski konsulat w Brukseli nie został poinformowany przez belgijskie władze o ujęciu dzień wcześniej 16- letniego Polaka podejrzanego o udział w zabójstwie. Nie mamy oficjalnej informacji, opieramy się na doniesieniach prasowych - powiedziała konsul Anna Kaczyńska.
Biuro Wywiadu Kryminalnego Komendy Głównej Policji nawiązało już kontakt z policją belgijską w sprawie Polaka, podejrzanego o udział w zabójstwie nastolatka na dworcu centralnym w Brukseli - poinformował rzecznik komendanta głównego policji Zbigniew Matwiej.
Jak dodał, polska policja ma już pierwsze ważne ustalenia. Nie chciał jednak ujawnić żadnych szczegółów.
17-letni Joe Van Holsbeeck zginął od ciosów nożem 12 kwietnia. Napastnicy ukradli mu przenośny odtwarzacz plików MP3. Zostali zidentyfikowani dzięki nagraniom wideo z kamer umieszczonych na dworcu i w brukselskim metrze, które w poniedziałek pokazano dyrektorom brukselskich szkół. To właśnie pozwoliło na identyfikację zatrzymanego Polaka. Wcześniej mniej dokładne wizerunki sprawców publikowano w prasie.
Zbrodnia wywołała w Belgii ogromne poruszenie. Początkowo przypisywano ją imigrantom z Afryki Północnej, co zrodziło obawy przed falą ksenofobicznych wystąpień. Nic takiego nie nastąpiło. Antyimigranckich haseł nie było podczas marszu przeciwko przemocy, jaki w niedzielę na ulicach Brukseli zgromadził 80 tys. osób. Także partie polityczne, zgodnie z prośbą rodziny zabitego nastolatka, powstrzymały się na razie od prób zbijania kapitału politycznego na tragedii.
Rozgorzała jednak dyskusja o bezpieczeństwie na ulicach belgijskich miast i walce z przestępczością wśród młodzieży. W toku prac legislacyjnych jest reforma przepisów w tym zakresie, a na środę rząd zapowiedział poświęcone poprawie bezpieczeństwa nadzwyczajne ponadpartyjne konsultacje.
Sprawa od dwóch blisko dwóch tygodni nie schodzi z pierwszych stron belgijskich gazet. Na miejscu tragedii na zatłoczonym brukselskim dworcu centralnym do dziś leżą kwiaty.
Pamięć zamordowanego nastolatka uczciło w niedzielę w Brukseli w pokojowym marszu 80 tys. osób.