Pokrzywdzeni z "listy Wildsteina" szybciej dostaną teczki
Osobom pokrzywdzonym, których nazwiska znajdują się na tzw. liście Wildsteina, należy udostępniać ich teczki w trybie przyspieszonym - uznało Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. Mamy nadzieję, że będzie to od dwóch do trzech tygodni - powiedział szef Kolegium IPN Sławomir Radoń.
02.02.2005 | aktual.: 02.02.2005 17:12
Radoń poinformował, że Kolegium "wyraziło ubolewanie z powodu incydentu, w wyniku którego doszło do nadużycia dobrej wiary Instytutu". Radoń podkreślił, że nikt z IPN nie złamał prawa w całej sprawie.
Będę się starał, żeby to usprawnienie nie odbyło się kosztem wniosków, które już do nas wpłynęły - oświadczył prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres. Dodał, że być może, trzeba będzie jednak ograniczyć działalność naukowo-badawczą Instytutu; Kieres zbada też możliwość zatrudnienia w IPN nowych pracowników. Przypomniał zarazem słowa premiera Marka Belki o tym, że nie przewiduje on przekazania rezerwy budżetowej dla IPN.
Kolegium zgłosiło też uwagę na konieczność pilnego uproszczenia i "zracjonalizowania procedury udostępniania dokumentów dla celów badawczych". Projekt nowelizacji ustawy o IPN specjalny zespół powołany w Instytucie ma przedstawić do końca marca - oczekuje kolegium.
Baza danych akt osobowych, która od listopada 2004 r. jest w czytelni Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, pozostanie nadal dostępna - oświadczył prezes Kolegium IPN Sławomir Radoń.
W specjalnej wypowiedzi dla prasy ujawnił on, że 5-osobowy zespół, powołany przez prezesa IPN Leona Kieresa do zbadania okoliczności, w jakich z Instytutu "wyciekła" lista nazwisk osób znajdujących się w archiwach IPN, nie zakończył jeszcze pracy. Następne posiedzenie Kolegium - 9 lutego. Ich obrady będą dotyczyć również tej sprawy.
"Sprzeciwiamy się wykorzystywaniu dla doraźnych celów politycznych zarówno pomocy archiwalnych, jak i dokumentów udostępnianych zgodnie z ustawą o IPN" - głosi stanowisko Kolegium. Deklaruje ono, że zarówno incydent związany z wyniesieniem listy, jak i jego polityczne reperkusje nie zahamują procesu "coraz szerszego udostępniania" dokumentów służb specjalnych PRL pokrzywdzonym.