"Po co polscy śledczy pojechali do Smoleńska na badanie wraku tupolewa?"
Półtora roku temu prokuratorzy byli pewni, że na pokładzie Tupolewa nie doszło do wybuchu. Wykluczał to także raport komisji Millera. Do września tego roku prokuratorzy mieli w ręku tylko jedną polską ekspertyzę mówiącą, że na miejscu tragedii nie znaleziono materiałów wybuchowych - czytamy w wprost.pl. Autorzy tekstu zastanawiają się, co się stało, że niespełna 2 miesiące temu do Smoleńska wyruszył zespół 11 fachowców: prokurator wojskowy, biegli i specjaliści od materiałów wybuchowych, a także eksperci od budowy i eksploatacji Tu-154M.
04.11.2012 | aktual.: 04.11.2012 15:14
To o działalności tego zespołu informowała w zeszłym tygodniu „Rzeczpospolita”, twierdząc, że eksperci odnaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny na wraku i w jego wnętrzu. Tekst wywołał polityczną burzę. Jednak śledczy zaprzeczyli, że znaleziono materiał wybuchowy.
Wyjazd był o tyle interesujący, że już w kwietniu 2011 roku prokuratorzy wykluczali zamach przy użyciu materiałów wybuchowych. Prokurator generalny Andrzej Seremet mówił wtedy definitywnie: "Śledztwo całkowicie wykluczyło wersję zamachu. Prokuratorzy nie znaleźli na to żadnych dowodów ani nie widzą możliwości kontynuowania tego wątku" - cytuje wprost.pl
W podobnym tonie wyrażał się płk. Ireneusz Szeląg, szef wojskowej prokuratury okręgowej w Warszawie. Według jego słów (także z kwietnia 2011 r.) w dotychczasowym materiale prokuratura nie znalazła przesłanek, by stwierdzić, że doszło do "czynu o charakterze terrorystycznym" - mówił. "Takie stanowisko będzie potwierdzone w dokumencie kończącym postępowanie" – podkreślał Szeląg. Zastrzegł, że jeśli pojawiłaby się w tej materii jakaś "nowa racjonalna przesłanka", prokuratura wróci do badania tego wątku - przytacza wprost.pl.
Dlaczego więc we wrześniu 2012 roku do Smoleńska ruszyła ekipa w poszukiwaniu śladów materiałów wybuchowych? Czy zaszła w tej materii jakaś "nowa racjonalna przesłanka"? Czy na przykład w trakcie ekshumacji ciał ofiar katastrofy nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych? Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej zaprzecza. Żadnych śladów materiałów wybuchowych podczas ekshumacji nie znaleziono.
Kapitan Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej odpowiedział nam, że powodem wyjazdu nie była "jakaś nowa racjonalna przesłanka". – Wrześniowy wyjazd prokuratora, biegłych i ekspertów do Smoleńska zorganizowany był w ramach realizacji wcześniej ustalonego planu zamierzeń procesowych dotyczących katastrofy smoleńskiej – napisał kapitan Maksjan.
Dopiero za pół roku będzie wiadomo, co fachowcy znaleźli w Smoleńsku. Próbki zostaną przeanalizowane. Jeśli okaże się, że w którejś z nich jest ślad materiału wybuchowego, nieważne jakiego pochodzenia, w Polsce rozpęta się kolejne pandemonium.
Polecamy również internetowe wydanie Wprost.pl