Platforma grzmi, że PiS "marnuje pieniądze Polaków". Zobacz, co sami robili z milionami złotych
Po informacjach, że Polska Fundacja Narodowa przeznaczy na kampanię ws. reformy sądownictwa 19 mln złotych, politycy PO żądają od PiS wyjaśnień. Zapomnieli chyba, jak w 2014 roku promowany przez nich spot z okazji 10-lecia członkostwa Polski w Unii Europejskiej kosztował 7 mln 922 tys. złotych.
"PiS wykorzystuje pieniądze Polaków do politycznej propagandy. Czy ktoś za to odpowie? Właśnie po to PiSowi potrzebne są #partyjnesądy" - grzmią na Twitterze administratorzy kont Platformy Obywatelskiej. Co ich tak oburza?
Rząd Beaty Szydło postanowił wytłumaczyć Polakom dlaczego radykalna reforma sądownictwa jest niezbędna. W tym celu w całej Polsce wykupiono bilbordy, na których pojawiło się hasło: "Niech zostanie tak jak było". To cytat z byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzeja Rzeplińskiego, który wypowiedział te słowa w trakcie jednego z lipcowych protestów w obronie sądów. - W lipcu takiej kampanii zabrakło. Ludzie nie wiedzieli, jakie są przyczyny oraz cele reformy. Stąd pojawił się opór społeczny - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" jeden z polityków PiS.
Za kampanię odpowiada Polska Fundacja Narodowa, powołana do promocji kraju za granicą. Na jej działalność zrzuciły się największe państwowe spółki, dzięki czemu PFN ma do dyspozycji budżet w wysokości 100 mln złotych. 19 mln złotych ma zostać wydane właśnie na kampanię ws. reformy sądownictwa. "PO chce wyjaśnień" - napisał na Twitterze poseł Platformy Obywatelskiej Mariusz Witczak.
A jak to było za PO?
Część internautów szybko przypomniała poprzedniej partii rządzącej, że we wcześniejszych latach robiła bardzo podobne akcje. Proeuropejska Platforma Obywatelska zdecydowała na przykład o zainwestowaniu w promocję 60-sekundowego wideo ponad 7 mln zł. 922 tys. zł kosztowała produkcja, a 6 mln 210 tys. zł opłaty za emisję w mediach. Według Prawa i Sprawiedliwości, PO powinna wtedy opatrzyć film jako spot wyborczy - a co za tym idzie, wpisać koszt jego przygotowania w koszty całej swojej kampanii do Parlamentu Europejskiego.
Rząd Donalda Tuska tłumaczył wtedy, że 85 proc. kosztów poniosła Unia Europejska. - Jako główny beneficjent funduszy unijnych mamy też obowiązek prawny informowania o tym, jak wiele zawdzięczamy członkostwu w UE - dodawano. Dzień przed publikacją spotu do sieci trafiło z kolei nagranie, na którym sam premier prezentował Polakom swoje zdolności wokalne. Donald Tusk wystąpił wtedy ze słynnym przebojem zespołu The Beatles "Hey Jude".
- Wiem, lepiej biegać niż śpiewać. Ale jutro zrozumiecie, dlaczego ten właśnie kawałek Beatlesów siedzi mi w głowie - mówił Tusk. Przypuszczenia były różne: jedni sądzili, że chodzi o ocieplenie wizerunku, inni - że to akcja mająca jakiś związek ze zbliżającymi się urodzinami Tuska. Dopiero następnego dnia okazało się, że chodzi o promocję spotu "10 lat w Unii Europejskiej".
Akcję inspirowaną przez Polską Fundację Narodową mocno zaatakował w sieci nawet lider partii Razem Adrian Zandberg. Sądzicie pewnie, że jesteście bardzo sprytni, a "#aferabilbordowa wam się opłaci. Że ciemny lud to kupi, bo polityka niczym się nie różni od sprzedaży serka w markecie - więc im więcej reklam, tym lepszy wynik. Nie doceniacie Polek i Polaków. Na tym ordynarnym skoku na państwowe pieniądze mocno się przejedziecie" - skomentował.