Plaga ptaków nad Rzymem: wszystko zafajdane
Wybierasz się do Rzymu jesienią? Zabierz ze sobą parasol. Będzie cię chronił nie tyle przed deszczem, co przed spadającymi z nieba ptasimi odchodami. Co roku w Rzymie powtarza się to samo - migracja szpaków. Efekt widać na samochodach, motorynkach, na ulicy i czasami na własnym ubraniu.
Od połowy października rozpoczyna się w Rzymie dziwny fenomen, który ma swoje piękne i brzydkie strony. Zlatują się szpaki i krążą nad miastem. To małe lub średnie ptaki, w większości owadożerne, niektóre żywią się również owocami. Wiele gatunków żyje na otwartych przestrzeniach i tworzy duże stada. Szpaki, które całe lato spędzają na terenach wiejskich otaczających miasto, z początkiem jesieni, kiedy przychodzą pierwsze chłody, zlatują się do historycznego centrum, gdzie jest cieplej i siadają na drzewach.
Zafajdane miasto - to kara boska dla rzymian
Wszędzie tam gdzie znajdują się jakieś drzewa są zajmowane przez ptasie stada. Szpaki wydają straszliwy jazgot. Czarne chmary ptaków przysłaniają niebo i można się wtedy poczuć jak w filmie Hitchcocka. Oprócz atmosfery horroru, jaka spowija Wieczne Miasto i niektórym działa na nerwy - jest inny poważny problem: ptasie odchody...
Rzymianie, którzy zaparkowali wieczorem swoje samochody, motorynki czy rowery pod drzewem i następnego dnia rano znajdują je pokryte całkowicie ptasią kupą, korodującą lakier są w rozpaczy. I nie jest to kilka kupek na krzyż - lecz sterta ptasich odchodów o mocno nieprzyjemnym zapachu. Trudno w to uwierzyć, ale w jesienne dni dzieją się w Rzymie sceny dantejskie. Przeraźliwy jazgot szpaków zagłusza nawet tradycyjny rzymski hałas. Przechodnie otwierają parasolki, ale nie po to, by chronić się przed deszczem - lecz przed ptasimi kupami, które spadają z nieba.
Odstraszanie nic nie daje
Od wielu lat władze Rzymu starają się walczyć z fenomenem, który stanowi również zagrożenie epidemiologiczne. Na drzewach są zakładane specjalne nadajniki, wydające dźwięki odstraszające szpaki - jest to rozdzierający jazgot. W języku ptasim to dźwięk alarmu, niepokoju, jaki wydają ofiary złapane przez drapieżnika w locie. Takie nadajniki zostały założone przy stacji Termini, gdzie ptaki robiły najwięcej szkód, załatwiając się na zaparkowane samochody, autobusy i ludzi oczekujących na przystankach.
Nie wszędzie jednak da się założyć taki sprzęt. W dzielnicach mieszkalnych rozdzierający ptasi jazgot wydobywający się z nadajników bez przerwy, bardzo przeszkadza ludziom żyjącym w pobliskich domach. Nic, więc dziwnego, że szpaki z Termini przeniosły się na drzewa rosnące przy Tybrze, zwłaszcza w okolice Wyspy Tyberyjskiej, na której znajduje się szpital i w związku z tym musi być tam zachowana cisza.
Czarne chmury nad miastem
Widok "czarnych ptasich chmur" krążących nad miastem jest jednak niesamowity i robi olbrzymie wrażenie. Stanowi także swoistą atrakcję turystyczną, jeżeli jest obserwowany z miejsc widokowych, jak na przykład z taras Ogrodu Pomarańczy na Aventino. Chodząc po ulicach trzeba jednak uważać, nie tylko na to, co spada z nieba, ale także na to, co już leży na ziemi i na czym można się łatwo poślizgnąć.
Rzymianie klną pod nosem i otwierają parasolki. Turyści też przeklinają we wszystkich językach świata, czyszcząc z ubrań ślady ptasich odchodów.
Przyznam się szczerze - również i mnie zdarzyło się być "trafioną" przez ptaka. Staram się jednak zawsze traktować takie incydenty z uśmiechem, bo w sposób szczególny lubię szpaki - choć to piórkowce szkodliwe. Od dzieciństwa uwielbiałam szpaka Mateusza z Akademii Pana Kleksa, który naśladował mowę ludzką i uosabiał postać autora - Jana Brzechwy.
Powinni je powystrzelać
Ale dokąd odlatują rzymskie szpaki, po tym jak odtańczą swoje piruety nad kopułą Bazyliki św. Piotra? Nie wiem... chyba na południe Włoch, bo szpaki nie emigrują za morza. Nad Rzymem pojawiają się w połowie października i znikają pod koniec listopada. Gdzie? Rzymian już to nie obchodzi, są szczęśliwi, że skończyły się ptasie "uroki". Kiedy zapytałam pewnego znajomego, co dzieje się ze szpakami, które nie mogą znaleźć schronienia przed zimnem w centrum Wiecznego Miasta... odpowiedział mi krótko: "Powinno się je wystrzelać za to, co zrobiły mi z motorynką".
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz