PolskaPiwni kolekcjonerzy przeciw profanacjom

Piwni kolekcjonerzy przeciw profanacjom

25.05.2002 14:52, aktualizacja: 22.06.2002 14:29

Butelki, kufle, szklanki, etykiety, kapsle,
podstawki, otwieracze, a ostatnio także firmowe pamiątki browarów -
to przedmioty pożądania birofilów, czyli kolekcjonerów piwnych
akcesoriów. Zbierają wszystko, co łączy się ze złocistym napojem. W sobotę na XXV Jubileuszowej Giełdzie Birofiliów w Tychach (woj. śląskie) spotkało się prawie 400 kolekcjonerów z całej Polski.

Na poważnie kolekcjonowaniem piwnych pamiątek zajmuje się w Polsce ok. 600 osób. Ścisłą czołówkę tworzy około stu. Na birofilskich giełdach wymieniają zbiory i handlują. Oprócz tego - jak mówią - propagują kulturę picia piwa i jego wyższość nad innymi napojami. Można to robić tylko w jeden sposób - pijąc piwo, koniecznie zimne i koniecznie odpowiednio podane. Piwo w plastikowym kubku to profanacja - ocenia kolekcjoner z Tych, Marek Brandys.

Paweł Piotrowski, inżynier budownictwa drogowego z Warszawy, ma największą, 35-tysięczną kolekcję polskich etykiet z piwa. Zbiera już ponad 35 lat. Początkowo gromadził wszystko, co wiąże się z piwem, potem skoncentrował się na etykietach z krajowych browarów. W jego kolekcji najcenniejsze są etykiety najstarsze, z lat 70- 80. XIX wieku.

Ceny najcenniejszych etykiet dochodzą do 200-300 zł. Tyle samo trzeba zapłacić za unikatową butelkę, np. z czasów carskich.

Podobnie jak filateliści, birofile mają swoje "białe kruki". Do takich zaliczyć można np. podkładki Browaru Książęcego w Tychach, na których po rozpoczęciu wojny Niemcy wytłoczyli napisy w swoim języku. Zachowały się cztery takie egzemplarze. Rzadkością są też przedwojenne reklamy Browarów Tyskich, umieszczone na lustrach.(ck)

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także