"Rosja nie odmówi tego USA". Zaskakująca wypowiedź rzecznika Kremla
Rosyjski myśliwiec Su-27 zderzył się we wtorek nad Morzem Czarnym z amerykańskim dronem MQ-9 Reaper. Rzecznik prasowy Kremla odniósł się do sprawy. Dmitrij Pieskow wskazał, że obecnie stosunki Kremla z USA "są w opłakanym stanie".
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Rzecznik Kremla został zapytany o relacje Rosji i USA po incydencie, do którego doszło nad Morzem Czarnym. Dmitrij Pieskow zaznaczył, że "stosunki między Federacją Rosyjską a Stanami Zjednoczonymi są obecnie na najniższym poziomie".
- Wiemy, że są one prawdopodobnie na najniższym możliwym poziomie, w bardzo opłakanym stanie. Ale oczywiście każdy z krajów będzie bronił swoich interesów w dialogu. Jednocześnie Rosja nigdy nie odmówiła konstruktywnego dialogu i nadal nie odmawia - oświadczył Pieskow cytowany przez kremlowską agencję informacyjną TASS.
Rzecznik Kremla zapewnił, że od zdarzenia "nie było żadnych rosyjsko-amerykańskich kontaktów na wysokim szczeblu".
Incydent nad Morzem Czarnym
Z komunikatu Dowództwa Europejskiego Stanów Zjednoczonych (United States European Command - przyp. red.) dot. incydentu, do którego doszło nad Morzem Czarnym, wynika, że dwa rosyjskie myśliwce Su-27 przechwyciły amerykańskiego drona MQ-9 Reaper, a następnie jeden z nich się z nim zderzył - przed kolizją rosyjskie myśliwce kilkukrotnie spuściły paliwo na bezzałogowiec USA, by zakłócić jego czujniki rozpoznawcze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koordynator Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA ds. komunikacji strategicznej John Kirby podkreślił, że "rosyjskie zachowanie było niebezpieczne, nieprofesjonalne i lekkomyślne" i Departament Stanu USA zamierza przekazać Rosjanom swoje uwagi w tej sprawie.
Wersja Kremla dotycząca zdarzenia wygląda zupełnie inaczej. Rosja twierdzi, że rzekomo nie doszło do kontaktu jej myśliwców z MQ-9 Reaper, a załoga nie użyła też żadnej broni. Według propagandowej relacji Moskwy "dron znalazł się w niekontrolowanej pozycji do lotu z powodu własnych jego ostrych manewrów, a następnie rozbił się". Na chwilę obecną nie wiadomo, czy bezzałogowiec, zostanie wydobyty, czy pozostanie na dnie morza.