Pielęgniarka zgwałciła kobietę w hotelowej toalecie

W lutym 26-letnia pielęgniarka z Irlandii została uznana za winną zgwałcenia 32-letniej mieszkanki Brisbane. Do zdarzenia miało dojść w listopadzie 2009 roku w toalecie hotelu, w którym zakwaterowana była oskarżona.

Podczas procesu ofiara zeznała, że wprawdzie całowała się z oskarżoną, ale nie wyraziła zgody na inne czynności seksualne. Sąd uwierzył w wersję 32-latki, jednak okazało się, że w procesie pojawiły się istotne niejasności, które nie zostały uwzględnione przy wyroku skazującym. Dlatego adwokat pielęgniarki odwołał się od tego werdyktu - w poniedziałek odbyła się pierwsza rozprawa przed sądem apelacyjnym.

Obrońca zwracał uwagę, że 32-latka plątała się w zeznaniach - inną wersję przedstawiła swojemu chłopakowi, a inną policji. To właśnie jej wściekły partner nalegał, aby powiadomić o incydencie organy ścigania, co automatycznie - zdaniem prawnika - rodzi pytanie, czy rzekoma ofiara nie działała pod presją, "koloryzując" całą sprawę.

Ponadto adwokat skazanej Irlandki wskazywał, iż sąd nie uwzględnił, że w momencie domniemanego gwałtu ofiara miała na sobie bardzo obcisłe dżinsy, które trudno rozpiąć i zdjąć bez przyzwolenia osoby je noszącej. Na ten zarzut prokurator odpowiedział, że obdukcja potwierdziła wersję zgwałconej kobiety, więc rodzaj ubrania, które na sobie miała, jest bez znaczenia.

Obrońca oskarżonej podkreślał, że wykazane przez niego niejasności powinny wzbudzić wątpliwości, co do wersji przedstawionej przez rzekomą poszkodowaną. Mimo to proces trwał zaledwie pięć dni i pielęgniarka została skazana na 2,5 roku więzienia. Najbliższe tygodnie pokażą, czy teraz sąd apelacyjny przychyli się do argumentów obrony.

NaSygnale.pl: Pijany ksiądz spowodował wypadek, potem się powiesił