Piąta noc zamieszek w Belfaście o brytyjską flagę
Kolejna, piąta noc w stolicy Irlandii Północnej, przebiegła pod znakiem zamieszek. Do rozruchów dochodzi z powodu decyzji rady miejskiej, która przegłosował ściągnięcie brytyjskiej flagi z ratusza. Policja próbowała rozdzielić obie strony - wówczas bijatyka między republikanami a lojalistami przerodziła się we wspólny atak na policjantów.
08.01.2013 | aktual.: 08.01.2013 09:03
Wieczorem w centrum Belfastu odbył się pokojowy protest około 400 unionistów, którzy żądają powrotu flagi na ratusz. Starcia wybuchły nieco później, na styku dzielnicy protestanckiej we wschodniej i katolickiej zachodniej części miasta. Na przechodzący tamtędy pochód około 250 lojalistów z brytyjskimi flagami posypały się kamienie ze strony katolickiej młodzieży.
Policja próbowała rozdzielić obie strony, ale wówczas bijatyka między republikanami a lojalistami przerodziła się we wspólny atak na policjantów. W ruch poszły cegły, kamienie, metalowe barierki, butelki zapalające i fajerwerki. Policjanci rozpędzili republikanów, ale lojaliści wznieśli barykadę w poprzek ulicy i podpalili ją. Próbowali też uprowadzić ciężarówkę, aby staranować kordon policji.
Wcześniej naczelnik policji powiedział, że boleje nad młodym wiekiem uczestników zamieszek, które trwających od czwartku. Wśród uczestników są nawet 10-letni chłopcy. Naczelnik Matt Baggott dodał również, że zamieszki wywołuje nieliczna mniejszość społeczności protestanckiej.
Minionej nocy w Belfaście policjanci użyli plastikowych kul. W poprzednich dniach posłużyli się też armatkami wodnymi, by zaprowadzić spokój na ulicach miasta.
Brytyjska flaga powiewała na ratuszu przez ponad sto lat.