W głosowaniu w klubie parlamentarnym Polski 2050, dotyczącym poparcia kandydatki na wicepremiera, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz uzyskała 16 głosów, Paulina Hennig-Kloska - 14. Czy to jest zapowiedź podziału na frakcje w waszym klubie? - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący program "Tłit", zwrócił się do swojego gościa, Michała Gramatyki, wiceministra cyfryzacji z ugrupowania Polska 2050.
- Ubiegamy się o fotel wicepremiera, ale to są wewnętrzne decyzje klubu. One oczywiście są podejmowane w ogniu dyskusji. To też nie są proste decyzje, ale są demokratyczne. Na tym polega demokracja, że jeżeli jest dwoje albo troje kandydatów, bo troje było w tym przypadku, no to dwoje kandydatów przegrywa, jedna kandydatka wygrywa - odparł polityk Polski 2050.
- Pojawiły się informacje, że Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz była w szoku, gdy okazało się, że wygrała zaledwie dwoma głosami - zwrócił uwagę prowadzący.
- Katarzyna Pełczyńska Nałęcz jest zadaniowcem, ona jest profesjonalistką, to jest taka osoba, która w momencie, kiedy założy sobie jakiś cel, to do niego dąży. Cała jej trudność w polityce, nad czym zresztą bardzo mocno pracuje, to jest kwestia okazywania emocji. Ja mam wrażenie, że ona odsuwa w ogóle te emocje na bok, że ona się tylko kieruje pewnymi merytorycznymi aspektami podejmowanych decyzji. To jest w zasadzie przeciwieństwo Szymona Hołowni, który bardzo mocno gra na emocjach, chociaż nie stroni również od merytorycznego wkładu w politykę. A Pełczyńska- Nałęcz to jest właśnie ten Excel sprzężony z bazą danych, który na tych danych podejmuje konkretne decyzje - mówił Gramatyka. - Pełczyńska-Nałęcz nie była w szoku. Podziękowała wszystkim za wybór, pogratulowała Paulinie Hennig-Klosce, pogratulowała Pani posłance Anecie Cwalinie-Śliwowskiej. Pogratulowała im odwagi, pogratulowała zaprezentowania wizji, doceniła zachowanie swojej głównej rywalki, czyli Pauliny Hennig-Kloski. To był demokratyczny wybór, poprzedzony dobrą dyskusją. Opierał się o program, o jakieś patrzenie poza horyzont, patrzenie w przyszłość. Mam nadzieję, że ten wybór w dalszym horyzoncie będzie dla ugrupowania korzystny - zapewnił gość programu.
"Nie jest osobą łatwą we współpracy"
- Skoro Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz jest inną postacią niż Szymon Hołownia, to może partii nie za bardzo pasowała wizja Szymona Hołowni? A z drugiej strony zastanawiam się, czy wybór Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, która nie jest chyba ulubienicą premiera, to jest sygnał, że będziecie prowadzić bardzo autonomiczną politykę wobec Donalda Tuska? - dopytywał prowadzący.
- Ja nie znam ulubienic i ulubieńców Donalda Tuska, dlatego że nie mam przyjemności rozmowy z panem premierem na takie tematy, więc bardzo chętnie doczytam, kto jest, a kto nie jest ulubieńcem pana premiera - odparł wiceminister.
- To jakie wnioski wyciąga pan ze współpracy premiera z minister Pełczyńską-Nałęcz? Bo tam były pewnego rodzaju napięcia - drążył prowadzący. - Mam przede wszystkim wrażenie, że w tej współpracy nie chodzi o to, żeby się lubić, żeby miło spędzać ze sobą czas, tylko o to, żeby dobrze pracować, żeby dobrze zarządzać. Z pewnością Katarzyna Pełczyńska -Nałęcz nie jest łatwą osobą do współpracy, szczególnie wtedy, kiedy jest głęboko przekonana do swoich racji: dość mocno trzeba się starać, żeby ją przekonać do swoich. Może to jest problem, ale z drugiej strony proszę popatrzeć, jakie sukcesy ma ministerstwo, którym zarządza - odparł polityk Polski 2050.
- Czy myśli pan, że premier Donald Tusk nie będzie miał nic przeciwko tej rekomendacji i Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz wicepremierem zostanie? - zapytał Pawłowski. - A proszę wyobrazić sobie odwrotność tej sytuacji: gdyby ktokolwiek z innej partii miał coś przeciwko rekomendacji pana Tuska na stanowisko premiera? Przecież to się nie godzi. Koalicjanci traktują się po partnersku. Wybory, które są dokonywane w łonie ugrupowań koalicyjnych, powinny być szanowane przez pozostałe ugrupowania koalicyjne - stwierdził Michał Gramatyka.