Pawlak zapowiada odejście na sejmową emeryturę i ma już plan na polityczną przyszłość
Waldemar Pawlak będzie w najbliższych wyborach parlamentarnych ubiegał się o mandat senatora. Po 30 latach zasiadania w ławach poselskich były premier i prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego zniknie z Sejmu. Czy to oznacza, że polityk ludowców już na stałe wycofa się do politycznej drugiej ligi? - To kalkulacja - uważa Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
17.08.2015 | aktual.: 17.08.2015 17:14
Jako poseł i były prezes partii od ośmiu lat rządzącej Polską wciąż jest jednym z najbardziej wpływowych polityków w kraju. Choć w 2012 roku przegrał walkę o fotel prezesa PSL-u, a następnie zrezygnował z funkcji wicepremiera i ministra gospodarki, to nie stracił wpływów wewnątrz swojego ugrupowania. Nie zmieni tego nawet fakt, że od dłuższego czasu coraz częściej wspomina o politycznym singielstwie, czego dowodem ma być start w tegorocznych wyborach do Senatu. Choć stara kreować się na samotnego wilka, to mało kto wierzy, że jest nim naprawdę. - Zdecydowanie lepiej pasuje do niego określenie "przyczajony tygrys" - mówią ci którzy go znają.
- Waldek tylko czeka na potknięcie Janusza. Słaby wynik wyborczy będzie dla niego pretekstem do wzniecenia wewnątrz partyjnego buntu przeciwko swemu niedawnemu pogromcy - mówi Wirtualnej Polsce polityk z bliskiego kierownictwa partii. I dodaje, że Pawlak niekoniecznie musi być bezpośrednim przeciwnikiem Piechocińskiego w walce o fotel prezesa PSL-u. - Może na to stanowisko wysunąć kogoś młodszego, ale wiernego sobie, a samemu jak prezes Kaczyński pociągać za sznurki z tylnego siedzenia - tłumaczy mazowiecki działacz PSL-u.
Z tym, że Pawlak to dziś bardziej przyczajony tygrys, niż samotny wilk, zgadza się również Rafał Chwedoruk. - To co teraz robi wygląda na kalkulację dotyczącą słabego wyniku ludowców w wyborach i podkreślenie, że on nie ma z tym nic wspólnego - mówi Wirtualnej Polsce Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem Pawlak ma świadomość tego, że wkrótce w wielu partiach dojdzie do przetasowań, a ten czas najlepiej przeczekać jest w Senacie. - Gdyby PSL-u zabrakło w Sejmie, to ktoś, kto byłby senatorem silnie kojarzącym się z ludowcami, naturalnie zostałby twarzą osłabionej i rekonstruującej się partii, a może nawet jej faktycznym liderem - tłumaczy politolog UW.
Po wewnątrzpartyjnej porażce o fotel prezesa PSL-u, Pawlak nieco wycofał się z życia publicznego. Rzadziej pojawiał się w mediach, dał o sobie zapomnieć, a przynajmniej próbował. - Takie tymczasowe wycofanie się do drugiego szeregu korzystnie wpływa na notowania danego polityka. Waldek doskonale o tym wie - mówi WP mazowiecki działacz partii. I przypomina, że tuż po odejściu ze stanowiska wicepremiera i ministra gospodarki Pawlak cieszył się znacznie większym zaufaniem wyborców niż Piechociński. - Teraz te notowania są pewnie jeszcze lepsze - tłumaczy rozmówca WP.
- Pawlak jest postrzegany jako bardziej asertywny względem Platformy Obywatelskiej niż Piechociński. Potrafił w nie mniej ostentacyjny sposób wyrażać swoją niezależność od PO - tłumaczy Chwedoruk. I dodaje, że w tych kategoriach był również traktowany przez liderów innych partii. Politolog przypomina, że w Sejmie poprzedniej kadencji spekulowano nawet, że PiS wraz z SLD i PSL-em były chętne do pozbawienia PO rządów, co wskazywałoby na to, że Pawlak stawał się wtedy najważniejszym politykiem.
Przez 30 lat swojej obecności w parlamencie Waldemar Pawlak dwukrotnie pełnił funkcję premiera. Dwukrotnie był również prezesem PSL-u oraz wicepremierem i ministrem gospodarki. Zdaniem Chwedoruka były lider ludowców jest jednym z najinteligentniejszych polityków w historii polskiego parlamentaryzmu. - Wykorzystał wszystkie możliwości jakie miał. PSL była partią, która nigdy nie wygrała wyborów, a zawsze była w rządzie. To trzeba umieć - tłumaczy politolog.
Zdaniem eksperta UW najważniejszym doświadczeniem w życiu Pawlaka, które ukształtowało go jako polityka było jego drugie premierowanie. - Choć był w mniejszej partii, to wywalczył dla niej funkcję szefa rządu. Zdołał wymusić na Aleksandrze Kwaśniewskim, aby to człowiek PSL-u, które uzyskało w wyborach znacznie mniej głosów niż SLD, mógł sformować rząd. Dziś jest to nie do pomyślenia - mówi Chwedoruk.
1 marca 1995 w wyniku sporów między koalicjantami i kryzysów personalnych był zmuszony podać swój rząd do dymisji. - To naznaczyło go pewną nieufnością do elit politycznych w Polsce, a jednocześnie wzmocniło tendencje do tego, aby nie rozmyć się w żadnej innej formacji - tłumaczy Chwedoruk. Jego zdaniem obecne zachowanie Pawlaka może być również próbą pokazania tego, że związki z PO zaszły za daleko. Z kolei nasz rozmówca z Polskiego Stronnictwa Ludowego dodaje, że Pawlak tęskni trochę do czasów, w których w rządowych ławach siedział u boku Tuska.
- Duet Kopacz-Piechociński to dla niego podróba oryginału, która obie partie kieruje w stronę wyborczej klęski, a Waldek strasznie nie lubi porażek. Zarówno osobistych jak i tych, które dotyczą jego drużyny, za którą wciąż uznaje PSL - tłumaczy działacz ludowców. Jego zdaniem Pawlak jest w tej chwili trochę rozdarty. - Z jednej strony chciałby, aby PSL uzyskał jak najlepszy wynik, bo to jego ukochana partia, a z drugiej życzy jak najgorzej Piechocińskiemu. Gdybyśmy nie przekroczyli progu wyborczego mógłby powiedzieć "a nie mówiłem" - wyjaśnia rozmówca WP.
Oficjalna wersja brzmi tak, że Pawlak startuje do Senatu po to, aby na listach do Sejmu ustąpić miejsca młodszym. O mandat nie powinno być trudno, tym bardziej, że w okręgu płockim, w którym będzie startował, PSL ma bardzo mocną pozycję, o czym świadczą wyniki ostatnich wyborów samorządowych. W izbie refleksji, jak określany jest Senat, Pawlak może jednak dojść do wniosku, że na emeryturę jeszcze za wcześnie. Jeśli tak się stanie, to kto wie, czy znów nie powalczy o fotel prezesa PSL-u. - Waldek to zawodnik wagi ciężkiej. Ma już co prawda na koncie kilka tytułów, ale wciąż jest na tyle dobry, aby powalczyć o kolejne. Niekoniecznie w kategorii oldboyów - tłumaczy rozmówca WP z PSL-u.