Pasażerowie samolotu, który lądował w Pradze, są już w Polsce. Skarżą się, że przewoźnik nie zabezpieczył noclegów i żywności
Sprawcą alarmu bombowego na pokładzie samolotu linii Enter Air lecącego z Las Palmas do Warszawy jest Polak - poinformował czeski minister spraw wewnętrznych Milan Chovanec. Mezczyzna został aresztowany. Samolotem podróżowali w większości polscy obywatele. Pasażerowie są już w Polsce. Potwierdziła to informacja portu lotniczego imienia Fryderyka Chopina.
31.12.2016 | aktual.: 31.12.2016 11:04
Rzeczniczka MSZ Joanna Wajda poinformowała wcześniej, że pasażerowie samolotu, który w piątek w nocy wylądował w Pradze, wrócili na pokładzie drugiego samolotu, wysłanego do Pragi przez linie lotnicze Enter Air.
Jeszcze w nocy rzeczniczka MSZ poinformowała na Twitterze, że polscy pasażerowie są bezpieczni i zostali otoczeni opieką konsularną. "Konsul RP jest na miejscu i udziela obywatelom RP pomocy konsularnej" - napisała.
Po wylądowaniu w Warszawie pasażerowie skarżyli się w rozmowie z dziennikarzami, że na lotnisko w Pradze nie przyjechał do nich nikt ze strony przewoźnika, cały czas przesuwano godzinę odlotu, a informacje, które otrzymywali, były nieczytelne. - W końcu pojawiła się jakaś osoba, zastępca konsula, który usiłował uspokajać ludzi, organizować jedzenie, koce - mówił jeden z pasażerów.
Zdaniem innego, przewoźnik nie zabezpieczył pasażerom noclegów i żywności. - Mówili, że mamy zabezpieczone hotele i żywność. Nic nie było załatwione. Ludzie z małymi dziećmi leżeli na podłodze, udało się zabezpieczyć żywność i herbatę - powiedział.
Świadkowie: jeden z pasażerów miał pomóc w obezwładnieniu mężczyzny
- Pilot powiedział, że mamy awarię. Potem zauważyliśmy, że jeden z pasażerów był bardzo zaczepny, nie słuchał nikogo. Był z żoną, głośno wymieniał z nią słowa, denerwował się. Przypuszczamy, że był chory psychicznie - powiedziała jedna z pasażerek lotu. Inny świadek dodał, że to pasażerowie obezwładnili Polaka, a dopiero potem do akcji wkroczyła ekipa antyterrorystów.
Jedna z kobiet, która była pasażerką samolotu, mówiła, że nie ma pretensji z powodu nocy spędzonej na lotnisku. - Wiem, jak trudno jest zorganizować nocleg w hotelu dla tak wielu osób w tak krótkim czasie - dodała.
Inny z pasażerów, relacjonując przebieg wydarzeń na pokładzie samolotu lecącego z Las Palmas, opowiadał, że w trakcie lotu mężczyzna grożący posiadaniem ładunku wybuchowego dyskutował z załogą. - Nie było krzyków, była rozmowa - mówił. Według niego jeden z pasażerów miał pomóc w obezwładnieniu mężczyzny, samolot szybko wylądował w Pradze, gdzie na pokład weszli antyterroryści i wyprowadzili awanturującego się Polaka; następnie wszyscy pasażerowie zostali dokładnie przeszukani - po dwie osoby wychodziły do autokaru; opróżnianie samolotu trwało ok. 3 godzin.
Milan Chovanec: Polak został zatrzymany i przesłuchany przez policję
Alarm na pokładzie samolotu z Las Palmas ogłoszono 30 grudnia wieczorem, gdy jeden z pasażerów zaczął grozić zdetonowaniem bomby. Samolot skierowano na najbliższe lotnisko do Pragi. Minister spraw wewnętrznych Czech Milan Chovanec potwierdził, że sprawcą alarmu był obywatel Polski. Nie ujawnił, czy przy mężczyźnie znaleziono materiały wybuchowe. Powiedział, że chodzi bardziej o osobę "obłąkaną" niż terrorystę. Polak został zatrzymany przez czeską policję. Podczas incydentu nikt nie został ranny. Na pokładzie maszyny było ponad 160 osób.
Jak mówiła w TVN24 w nocy polska konsul w Ostrawie Maria Kovacs, samolot lecący z Madrytu do Warszawy wylądował w Pradze. - Było zgłoszenie, że osoba znajdująca się na pokładzie posiada ładunek wybuchowy i że grozi wysadzeniem samolotu. Ten samolot wylądował około godziny 21. W większości są to obywatele polscy i osoba, która została zatrzymana to również obywatel Polski - powiedziała.
Wszyscy podróżni zostali ewakuowani i przeszli kontrolę paszportową w celu ustalenia ich tożsamości. Przewoźnik zapewnił pasażerom nocleg.
Czeski minister spraw wewnętrznych ze względu na trwające śledztwo odmówił udzielenia informacji, czy przy mężczyźnie znaleziono materiały wybuchowe. Nie chciał także komentować, jaki był motyw działania sprawcy. Chovanec przekazał, że mężczyzna nie wydawał się być pod wpływem alkoholu.
Oprac. Tomek Orszulak