"Papież" po konklawe dostał depresji i uciekł
Znany francuski aktor Michel Piccoli odtwórca roli papieża we włoskim filmie "Habemus papam" powiedział po pokazie tego dzieła na festiwalu w Cannes, że chciał ukazać podwójne oblicze swojej postaci: papieża trwogi i papieża radości.
13.05.2011 | aktual.: 13.05.2011 16:36
Na słynnym festiwalu filmowym odbył się pierwszy pokaz filmu Nanniego Morettiego, opowiadającego o przywódcy Kościoła Katolickiego, który wybrany na następcę Jana Pawła II wpada w depresję i ucieka. Porannemu pokazowi "Habemus papam", startującemu w głównym konkursie o Złotą Palmę, towarzyszyły ciągłe wybuchy śmiechu i aplauz widzów.
Podczas konferencji prasowej w Cannes 85-letni Piccoli zasugerował, że rolą w "Habemus papam" gotów jest zamknąć swoją filmową karierę. - Szczerze mówiąc, mógłbym teraz powiedzieć: "dość już!" - bo zakończyć teraz, filmem Morettiego, byłoby wyśmienicie - zaznaczył aktor, który wystąpił do tej pory w ponad 200 obrazach, m.in. w licznych dziełach Luisa Bunuela, Alaina Resnais czy Claude'a Sauteta.
- Natychmiast zaakceptowałem tę rolę, starając się jak najlepiej ukazać podwójne oblicze papieża: papieża trwogi, a zarazem papieża radości płynącej z wiary w Boga - opowiadał Piccoli.
Dodał, że w czasie kręcenia filmu pozostał "bardzo skupiony" i "oddany" Morettiemu, gdyż jak zaznaczył, "zawsze z wielką uwagą odnosi się do swoich reżyserów".
Ze swojej strony reżyser "Habemus papam" komplementował francuską gwiazdę kina. - On (Piccoli) był jeszcze lepszy niż się spodziewałem, już po zakończeniu zdjęć do filmu zdałem sobie sprawę z jego milczenia, spojrzeń, sposobu chodzenia i wszystkiego, co wniósł on do postaci i samego filmu - powiedział Moretti na konferencji prasowej w Cannes. - Bez niego (Piccolego) to byłby smutny film - skwitował włoski reżyser.
"Habemus papam", który w połowie kwietnia wszedł na ekrany we Włoszech, opowiada o tym, jak nowo wybrany papież zaraz po konklawe ucieka, nie chcąc rozpocząć posługi zwierzchnika Kościoła. Wzywa też na pomoc psychoanalityka, którego postać kreuje sam reżyser. Jedną z najważniejszych ról - rzecznika papieża - Moretti powierzył Jerzemu Stuhrowi. We Włoszech film został bardzo dobrze przyjęty przez krytykę.
Moretti jest już laureatem Złotej Palmy w Cannes - nagrodzono go tam w 2001 roku za "Pokój syna".