Państwo Islamskie ma kolejną "tajną broń". Czy dojdzie do wzrostu zagrożenia?
• Państwo Islamskie opracowało własne narzędzie komunikacyjne
• Zrezygnowano z komunikatorów: WhatsApp, Telegram, Facebook Messenger oraz Twittera
• Dr Karolczak zapewnia, że nie dojdzie do wzrostu zagrożenia
• Odmiennego zdania jest Andrzej Mroczek
Członkowie Państwa Islamskiego rezygnują z kontaktowania się za pomocą światowych komunikatorów. Powodem tego jest to, że służby zachodnie - poprzez technologie - mogą przechwytywać i dekodować ich wiadomości. Dlatego, jak donosi Ghost Security Group, zwolennicy Państwa Islamskiego opracowali własny szyfrowany komunikator, nad którym mają pełną kontrolę.
Telegram jako narzędzie komunikacyjne zastąpiła aplikacja Alrawi, która - zdaniem dziennikarzy z Defence24.pl - wydaje się być rozwinięciem programu Amaq Agency, aplikacji służącej do udostępniania materiałów propagandowych ISIS: wiadomości, nagrań wideo (także z egzekucji), raportów z pola walki i przemówień liderów organizacji.
Według Andrzeja Mroczka z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, nie ulega wątpliwości, że takie działanie zwolenników Państwa Islamskiego stwarza duże zagrożenie. Jego zdaniem, jeśli służby nie są w stanie kontrolować przepływu informacji, to nie rozpoznają danej grupy terrorystycznej. - To stwarza możliwość planowania zamachów czy zdobywania finansów na swoją działalność - dodaje.
Według dr. Krzysztofa Karolczaka, eksperta ds. bezpieczeństwa i terroryzmu, nie dojdzie do wzrostu zagrożenia z powodu posiadania przez ISIS nowej aplikacji, do której dostępu mogą nie mieć jeszcze służby bezpieczeństwa. - Do tej pory grupy terrorystyczne porozumiewały się ze sobą za pomocą środków dostępnych dla służb wywiadowczych. Pomimo tego dochodziło do zamachów, np. we Francji. Tak samo teraz. Nawet jeśli członkowie Państwa Islamskiego będą mieli ze sobą kontakt przy użyciu nowego komunikatora, to zagrożenie zamachami nie zwiększy się - zaznacza.
- Jeśli teraz zwolennicy ISIS dojdą do przekonania, że należy przeprowadzić kolejny zamach, to go po prostu przeprowadzą. I to bez względu na to, czy decyzje o tym będą podejmowane drogą bardziej dostępną, jak np. poprzez ogólnoświatowe komunikatory, czy też niedostępne, stworzone przez nich aplikacje - podkreśla ekspert.