PolskaPanowie po pięćdziesiątce garną się do zakonów

Panowie po pięćdziesiątce garną się do zakonów

Wdowcy i starzy kawalerowie dobijają się do
furt zakonów. Od początku roku zakony i seminaria obserwują
niespotykany dotąd wysyp kandydatów zainteresowanych wstąpieniem w
stan duchowny - pisze "Dziennik Łódzki".

Panowie po pięćdziesiątce garną się do zakonów
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

23.04.2007 | aktual.: 23.04.2007 07:33

Większość przekroczyła pięćdziesiątkę. Księża odprawiają gros kandydatów. Tłumaczą, że stan duchowny to nie sposób na złotą jesień życia.

W poprzednich latach do drzwi nowicjatu pukali zaawansowani wiekiem panowie, którym nie udało się znaleźć towarzyszki życia. Ostatnio dołączyli do nich wdowcy, wśród których jest dwóch łodzian po pięćdziesiątce. Obaj uparli się, by wstąpić w stan duchowny, bo prawo kanoniczne nie zabrania tego owdowiałym - zauważa gazeta.

Jakie motywy nimi kierowały? Jeden z zainteresowanych kapłaństwem, dobiegający 60 lat łodzianin, argumentował w liście do ojców salezjanów: "Mam dwoje dzieci, które skończyły studia i usamodzielniły się. Żonę pochowałem. Chciałbym teraz zrealizować moje marzenie z młodych lat i zostać księdzem. Jestem bardzo religijnym człowiekiem".

Choć mówi się, że powołanie nie zna granic czasowych, zdecydowaną większość takich zaawansowanych wiekiem kandydatów odsyłamy. Nie można zostać księdzem na otarcie łez po śmierci bliskiej osoby, albo dlatego, że nie ma się innego pomysłu na życie. Taka motywacja nie wystarcza - tłumaczy ks. Piotr Sosnowski. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)