PolskaOtruli go rybą

Otruli go rybą

"To cud, że lider ukraińskiej opozycji Wiktor Juszczenko wciąż żyje. Został otruty - orzekli austriaccy lekarze. Rosyjskie specsłużby od lat hodują ryby, które wytwarzają zabójcze dioksyny - ujawniają nam byli oficerowie KGB. Czy Kuczma i wspólnicy ściągnęli je od przyjaciół z Moskwy? Sprawę bada komisja śledcza w Kijowie" - pisze "Fakt".

15.12.2004 07:01

"Ul. Krasnobogatyrska 42, ok. 20 km od centrum Moskwy. Ukryte w lesie laboratorium KGB. 'O tym miejscu wie tylko sama góra' - mówi nam Aleksander Litwinienko, były płk KGB. Tu agenci hodują setki jadowitych ryb i gadów" - podaje dziennik. "Moskwa przez 50 lat płaciła za odkrycia zabójczych stworów" - mówi gazecie były generał GRU Oleg Kaługin.

"Jedną z broni, której używano do pozbywania się wrogów Moskwy, są dioksyny wytwarzane przez ryby. KGB-owcy nazywają je ciquatera - od choroby, którą powodują. Taką właśnie rybą mógł zostać otruty Juszczenko" - informuje "Fakt". "Wszystkie symptomy na to wskazują" - uważa Litwinienko. "Jak do tego doszło? Być może podano mu truciznę lub samą rybę na obiedzie u szefa ukraińskich specsłużb. Kilka dni po 5 września lider opozycji zapadł na dziwną chorobę. By go uratować, wysłano Juszczenke aż do kliniki w Wiedniu. Czy trucizną przysłano z Moskwy?" - zastanawia się gazeta.

"Ukraińskie specsłużby nie mają dostępu do takich rzeczy. Więc jeśli władze chciały usunąć Juszczenkę, musiały poprosić o przesyłkę samego szefa KGB. Tylko on, w porozumieniu z prezydentem Rosji, może wydać zgodę" - mówi "Faktowi" były płk KGB Oleg Gordijewski. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)