Oto pani Iwona z Słupska. To za jej sprawą Trybunał Konstytucyjny zajmie się 500+
Politycy PiS przekonywali, że sędziowie mogą zablokować 500+, gdy ten sztandarowy projekt rządu trafi na wokandę. Właśnie trafił. Za sprawą pani Iwony, niespełna 50-letniej samotnej matki z Słupska. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiada, jak wygląda walka o pieniądze na utrzymanie jej córki.
03.02.2017 | aktual.: 06.02.2017 14:43
WP: Co te 500 złotych miesięcznie znaczyłoby dla pani, a przede wszystkim dla pani córki? Przeliczała pani sobie?
Oczywiście. Mogłabym kupić dziecku wiele rzeczy. Chociażby nowe ubrania, bo dziecko rośnie. Albo wysłać na dodatkowe zajęcia z języka obcego, bo bardzo to lubi. Interesuje się też zwierzętami, więc może coś w tym kierunku. Mogłabym też wysłać ją na jakieś kolonie. Możliwości jest wiele, te 6 tysięcy złotych w ciągu roku naprawdę robi dużą różnicę.
WP: Pewnie tym bardziej teraz, w okresie zimowym.
Tak, mogłabym dziecku lekarstwa kupić, a nie się zastanawiać, czy wykupić antybiotyk, czy kupić syrop. Albo mogłabym zapłacić za gaz, prąd, mieszkanie. Bo jak ja już opłacę wszystko, to mi nie zostają duże pieniądze. Nie mam w domu wielkiego telewizora czy komputera. Mam telefon, bo jakoś muszę się kontaktować ze światem. Za te 500 złotych mogłabym chociaż dziecku jakieś porządne biurko kupić.
No ale okazało się, że jestem za bogata. Mój średni dochód miesięczny za 2014 rok przekroczył limit o 7,28 zł. Wie pan, ja ciężko pracuję, nie piję, nie palę papierosów... Pracuję jako osoba sprzątająca w firmie tutaj w Słupsku, dostaję najniższą krajową, a zawiniłam tym, że w 2014 roku miałam 20 lat pracy i dostałam premię.
WP: Czyli poszło o 7 złotych i 28 groszy?
Tak. Proszę pana, ja pani Szydło oddam te 10 złotych. Albo niech ona mi da nie 500, tylko 490 złotych. Bo co ja za te 7,28 kupię? Bochenek chleba, ale już niekoniecznie coś na chleb. Gdybym wiedziała jak to będzie, to poprosiłabym, żeby mi jakieś garnki na te 20 lat pracy kupili czy coś. Powiedziałabym, że to prezent, nie wliczyliby do dochodu i dostałabym te 500 plus.
Ja mam jeszcze dwóch synów, już dorosłych, więc oni się nie kwalifikują na te 500+. Ale też nie chcę ich obciążać, nie chcę im utrudniać założenia swoich rodzin.
WP: Jaka była pani pierwsza reakcja, gdy dowiedziała się pani, że nie dostanie 500+?
Byłam kompletnie zaskoczona, myślałam, że dostanę te pieniądze. A tutaj się okazuje, że 7 złotych za dużo zarobiłam i przekroczyłam limit dochodów. Powiedziałam sobie, że tak tego nie zostawię, bo to nie są pieniądze dla mnie, tylko dla mojego dziecka.
Moja koleżanka przekroczyła o jeszcze mniej, bo o złotówkę, ale ona nic z tym dalej nie zrobiła. Ja się odwołałam do prezydenta miasta, ale on podtrzymał decyzję Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku. No to napisałam pismo do Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku, ale też odrzucili.
WP: Z tego co wiem, pani nie ma żadnego prawnika, sama się tym wszystkim zajmuje.
No tak, nie mam prawnika, sama szybko piszę. Po tym wszystkim poszłam dalej, do sądu. Urząd w Gdańsku przekazał moją sprawę do sądu, dostałam zawiadomienie o terminie rozprawy i pojechałam. Ale tam stwierdzili, że muszą to wysłać do tego Trybunału Konstytucyjnego. I teraz czekam, bo tam się strasznie z tym ociągają. Czekam na decyzję, a jak nie uznają, to pójdę dalej.
WP: Słyszę, że wciąż jest pani mocno oburzona i zdeterminowana.
Tak, bo widzę jacy ludzie dostają te 500+. Nie pracują, całe życie na zasiłkach, niektórzy wszystko przepijają i policja ich do domów odprowadza. Albo kombinują, bo sobie zaniżają dochody.
A ja ciężko pracuję, nie dostaję alimentów, bo ojciec dziecka jest w ciężkim stanie i nie może płacić. Nie mam żadnych innych zasiłków.
WP: PiS przekonuje, że od początku mówił, że to na drugie i kolejne dziecko.
To mogli zrobić, że 200 czy 250, ale na każde. Bo co, jak ktoś ma dwójkę czy trójkę dzieci, to pierwszemu ma nie dać jeść, bo go nie obejmuje program? Przecież to jest niesprawiedliwe. Szczególnie, jak ktoś ciężko pracuje i po prostu nie wystarcza mu na utrzymanie, bo ma najniższą pensję.
WP: Myśli pani, że pani walka zachęci inne osoby? Chociażby pani koleżankę, która przekroczyła limit o złotówkę?
Pani Szydło powinna się dowiedzieć, ile jest takich ludzi. Bo przecież bardzo dużo osób przekroczyło o te kilka złotych i nie dostają. A mogli zrobić tak, że od tych 500 złotych odejmują to, co jest przekroczone. Czyli ja bym dostawała te 490 złotych. To też jest dużo.
WP: Pani sprawa już staje się głośna, a będzie jeszcze głośniejsza. Może pani stać się twarzą walki o 500+ dla wszystkich.
Nie chcę być żadną twarzą. Po prostu walczę o swoje, może mój przykład kogoś zachęci. Ale ja nie chcę się nigdzie pokazywać.
WP: Próbowała pani zainteresować sprawą posłów PiS z pani okręgu? W Słupsku to Joanna Szczypińska.
Ja nie, ale moja koleżanka była u niej rozmawiać. I wyszła zdruzgotana. Dlatego ja nie mam zamiaru tam iść. Ale na pewno będę dalej walczyć o swoje. Bo to jest kwestia zapewnienia lepszego życia mojej córce.