Oświadczenie lustracyjne nie przekreśliło pieknej biografii
Zgromadzenie Ogólne Polskiej Akademii Nauk
odrzuciło rezygnację prof. Jana Strelaua z funkcji
wiceprezesa PAN. Profesor zgłosił ją w związku z ogłoszonym w
"Monitorze Polskim" oświadczeniem lustracyjnym.
22.05.2003 14:20
Za odrzuceniem rezygnacji prof. Jana Strelaua z funkcji wiceprezesa PAN głosowało 170 członków Zgromadzenia Ogólnego PAN. Przeciw było czternastu.
W "Monitorze Polskim" nr 24 z 13 maja br. ukazało się oświadczenie lustracyjne wiceprezesa PAN prof. Jana Strelaua, w którym przyznał on, że był tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL.
W czwartek członkowie Zgromadzenia Ogólnego wzięli pod uwagę fakt, że wspomniana w oświadczeniu współpraca z UB miała miejsce ponad 55 lat temu (gdy był on uczniem szkoły średniej) i doszła do skutku pod wpływem fizycznego i psychicznego terroru, jakiemu został poddany. Co więcej zerwał on tę współpracę, co spowodowało dalsze prześladowania.
Fakty te przedstawił prof. Strelau w opublikowanej osiem lat temu autobiografii. Okoliczności sprawy stanowią kolejny dowód, że tzw. ustawa lustracyjna jest wysoce ułomna i wymaga jak najszybszej nowelizacji - stwierdzili członkowie Zgromadzenia Ogólnego PAN.
Ich zdaniem, w obecnej postaci ustawa prowadzi w pewnych przypadkach do "fatalnych błędów, polegających na bezwzględnym oskarżaniu osób o pięknej biografii i wielkim autorytecie moralnym i społecznym. Ofiarą tej ustawy stał się profesor Jan Strelau, powszechnie szanowany obywatel i uczony o ogromnych zasługach dla nauki światowej i kultury polskiej" - podkreślili.
Jan Strelau (ur. w 1931), pod groźbą utraty życia, jako 17-letni chłopiec został zmuszony do współpracy z UB. Jednak wkrótce potem zbuntował się i odmówił dalszej współpracy, za co został wyrzucony ze szkoły z "wilczym biletem". Uzyskał maturę w Małym Seminarium Duchownym i podjął studia na KUL. Został ponownie aresztowany pod zarzutem udziału w tajnej organizacji, której celem było obalenie ustroju socjalistycznego. Wyszedł na wolność po kilku miesiącach, po śmierci Bieruta - wyjaśnili autorzy oświadczenia.