OSW: samostanowienie Krymu w świetle prawa - wątpliwe
Choć Moskwa przedstawia zeszłoroczne referendum na Krymie jako akt samostanowienia, po którym nastąpiło przyłączenie półwyspu do Rosji, to w świetle prawa międzynarodowego ten akt samostanowienia jest wątpliwy - mówi Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich.
27.02.2015 | aktual.: 27.02.2015 09:28
- Jeśli patrzymy pod kątem kolizji między zasadą samostanowienia a zasadą poszanowania integralności terytorialnej, to w prawie międzynarodowym nie ma bardzo jednoznacznych kryteriów, na podstawie których można by ustalić, kiedy tak naprawdę mamy do czynienia z sytuacją, w której uznajemy, w sposób uniwersalny, prawo do samostanowienia, a kiedy bezwzględnie powinniśmy trzymać się zasady poszanowania integralności terytorialnej - zastrzegł politolog.
Jednocześnie w doktrynie prawa międzynarodowego wypracowano pewne kryteria dotyczące samostanowienia. Jeśli one występują, to - jak wskazał ekspert - mogą być brane pod uwagę jako punkt odniesienia przez państwa, które decydują, czy uznać akt samostanowienia danego terytorium. Są to trzy kryteria: etniczne, kryterium naruszeń praw człowieka i kryterium najlepszego rozwiązania konfliktu.
Trzy kryteria
- Kryterium etniczne oznacza, że mamy do czynienia z jakąś zbiorowością, która ma świadomość odrębności etnicznej w stosunku do innych zbiorowości i w związku z tym zamierza zrealizować tę swoją odrębność w formie niezależnego bytu państwowego. Ludność Krymu to Rosjanie, Ukraińcy, Tatarzy - nie ma tutaj mowy o jakimś etnicznie odrębnym podmiocie - tłumaczy Kardaś. I chociaż strona rosyjska używała pojęcia "Krymczanie" wskazując na jakiś odrębny byt etniczny, to "tak naprawdę z odrębnością etniczną nie mamy do czynienia, więc to kryterium nie jest spełnione" - zauważył analityk.
Według Kardasia kryterium naruszeń praw człowieka również nie jest spełnione. - Dlatego że nie było żadnych sygnałów wskazujących na to, że ludność zamieszkująca Krym napotyka jakiegoś rodzaju dyskryminację ze strony władz centralnych w Kijowie, czy ze strony jakichkolwiek innych organów władzy, które rozciągały swoje zwierzchnictwo nad Krymem. To Rosjanie wykreowali sztuczne poczucie zagrożenia między 20 lutego a 16 marca 2014 r., kiedy doszło do referendum, wspierając tworzenie lokalnych oddziałów samoobrony i tworząc wrażenie, że jest jakieś zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi zamieszkujących Krym ze strony nowych władz w Kijowie, ukonstytuowanych po obaleniu prezydenta Wiktora Janukowycza - powiedział Kardaś.
Zdaniem eksperta i w świetle trzeciego kryterium - najlepszego rozwiązania konfliktu - przypadek Krymu budzi "bardzo poważne wątpliwości".
- Kiedy społeczność międzynarodowa w jakiejś swojej większości uznaje prawo jednostki geopolitycznej do tego, by była samodzielnym państwem odrywając się od terytorium innego państwa, to zwykle dotyczy to sytuacji, kiedy rzeczywiście istniał pewien konflikt między zbiorowością zamieszkującą jakiś kraj a władzami centralnymi - wyjaśnił ekspert OSW. Jak dodał, są to sytuacje, kiedy "po wielu latach wysiłków zmierzających do rozwiązania politycznego okazuje się, że tego konfliktu nie uda się rozwiązać inaczej jak w formie ogłoszenia niepodległości, oderwania się i utworzenia samodzielnego bytu państwowego". - Jednak w przypadku Krymu to kryterium nie jest spełnione - ocenił.
Odwołania do Kosowa
Przypomniał, że strona rosyjska odwołuje się do przypadku Kosowa. Politolog wskazał, że tam jednak mieliśmy do czynienia z procesem politycznym, który trwał prawie dziesięć lat, zanim doszło do ogłoszenia niepodległości w 2008 roku, która była później uznana przez część - i to niemałą - społeczności międzynarodowej. - W przypadku Krymu ta analogia nie występuje - podkreślił Kardaś.
- Jeśli przyjmiemy, że całą operację akcesyjną czy aneksyjną rozpoczęto 20 lutego 2014 roku, a sfinalizowano 18 marca, to trudno jest mówić o tym, że wyczerpano drogę rozwiązania politycznego konfliktu - nawet, gdyby on był; chociaż wiemy doskonale, że między ludnością Krymu a władzami w Kijowie takiego konfliktu politycznego, uzasadniającego prawo do realizacji prawa do samostanowienia, nie było - dodał ekspert.
Co dalej?
Kardaś zwrócił uwagę, że ostateczna decyzja co do tego, czy ogłoszenie niepodległości przez jakąś jednostkę geopolityczną zasługuje na to, by w oczach świata stała się ona niepodległym państwem, czy też nie, należy zawsze do państw. Jest to przewidziana w prawie międzynarodowym instytucja uznania międzynarodowego.
- To państwa w trybie jednostronnym dokonują aktu ewentualnego uznania jakiejś jednostki geopolitycznej za państwo, nadając mu tym samym znaczenie prawne - podkreślił ekspert. W przypadku Krymu na uznanie referendum i przyłączenia półwyspu do Rosji zdecydowały się dotąd nieliczne inne państwa: Afganistan, Armenia, Wenezuela i Syria.
- Gdy patrzymy na to w skali globalnej, to społeczność międzynarodowa w swojej zdecydowanej większości tej aneksji nie uznaje - podsumował Kardaś. Przypomniał, że brak uznania wielu krajów dla aneksji przybrał postać sankcji wobec Krymu i jego władz.