Ostre dyżury za drogie dla szpitala
Szpital im. Rydygiera oraz Szpital Wojskowy w
Krakowie przestały pełnić tzw. ostre dyżury.Są dla
nas za drogie - powiedział "Dziennikowi Polskiemu" Krzysztof Kłos,
dyrektor szpitala im. Rydygiera.
02.02.2007 00:10
Przez lata, aż do końca stycznia tego roku szpitale krakowskie pełniły na zmianę ostre dyżury w zakresie urologii, okulistyki oraz otolaryngologii (w pozostałych dziedzinach wszystkie szpitalne oddziały ratunkowe mają specjalistów). Na dyżury te trafiały najcięższe przypadki z całej Małopolski.
Takie przynajmniej było założenie. W praktyce do szpitali pełniących dyżur przychodzą także pacjenci, którzy mogą być leczeni w przychodni przez specjalistę lub w ambulatorium, ale wyznaczane tam terminy bywają bardzo odległe lub trzeba wcześnie rano ustawić się w kolejce do rejestracji.
Do zaprzestania ostrych dyżurów zmusiła nas zarówno specyficzna organizacja pracy w naszej placówce, jak również wysokość tegorocznego kontraktu z NFZ- wyjaśnia dyr. Krzysztof Kłos. Podkreśla, że nadal ciężkie przypadki będą przyjmowane przez całą dobę, ale tylko te, które wcześniej zdiagnozuje wstępnie lekarz w przychodni lub ambulatorium i wystawi skierowanie. Zdaniem dyrektora, dotychczasowy system jest kosztownym reliktem przeszłości.
W ocenie Joanny Bargieł z biura prasowego Szpitala Uniwersyteckiego, pacjenci, którzy dotychczas korzystali z pomocy tych dwóch placówek, będą trafiali do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego przy Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym, który wszystkie trudniejsze przypadki będzie odsyłał do klinik przy ul. Kopernika. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że obie jednostki mają wspólny SOR - podaje "Dziennik Polski". (PAP)