Oskarżony o pedofilię nie pojedzie na Ukrainę
Krakowski sąd nie zgodził się na zwrot paszportu aktorowi i konferansjerowi Bogusławowi S., przeciw któremu toczy się proces o pedofilię. We wniosku o wydanie odebranego dokumentu S. podał, że chce wyjechać na Ukrainę jako obserwator wyborów i dołączył zaświadczenie Ruchu Obywatelskiego na Rzecz Wolnej Ukrainy.
Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia na niejawnym posiedzeniu odmówił złagodzenia środków zapobiegawczych wobec Bogusława S. i cofnięcia zakazu opuszczania kraju wraz ze zwrotem paszportu - poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie Andrzej Almert.
W toczącym się przed krakowskim sądem procesie Bogusław S. pozostaje pod zarzutem molestowania i kazirodztwa wobec własnego syna. Do winy się nie przyznaje, grozi mu kara do 10 lat więzienia.
W trakcie śledztwa Bogusław S. został aresztowany na dwa miesiące w lipcu zeszłego roku. We wrześniu sąd przedłużył mu areszt o kolejne dwa miesiące, jednak na początku października Sąd Okręgowy w wydziale odwoławczym uwzględnił zażalenie obrońcy na stosowanie tego środka zapobiegawczego i zwolnił S. z aresztu.
Sąd zastosował wtedy inne środki zabezpieczające: dozór policji i zakaz opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu oraz zakaz zbliżania się do dziecka.
W grudniu br. Bogusław S. wystąpił do sądu o uchylenie zakazu opuszczania kraju i zwrot paszportu. Jako powód podał fakt, iż chce pojechać na Ukrainę, jako obserwator drugiej tury wyborów prezydenckich. Do uwiarygodnienia wniosku posłużył się zaświadczeniem wydanym przez Ruch Obywatelski na Rzecz Wolnej Ukrainy, powstały przy wsparciu organizacji pozarządowych i środowisk związanych z Platformą Obywatelską.
Wcześniej S. starał się o podobne zaświadczenie z biura eurodeputowanego Bogdana Klicha (PO), co podały media. To było oszustwo i to oszustwo z premedytacją - powiedział Klich o działaniu Bogusława S. Jak wyjaśnił, "polegało ono na tym, że pan S. próbował wyłudzić z biura zaświadczenie o wyjeździe na Ukrainę, by je wykorzystać w innym celu niż zostało wystawione". Bogusław S. podawał bowiem, że zaświadczenie o wyjeździe na Ukrainę ma mu posłużyć do usprawiedliwienia nieobecności w pracy.
Ostatecznie do uwiarygodnienia wniosku o wydanie paszportu Bogusław S. posłużył się zaświadczeniem o wyjeździe na Ukrainę otrzymanym od Ruchu Obywatelskiego na Rzecz Wolnej Ukrainy.
Po ujawnieniu faktu, że zaświadczenie wykorzystane zostało w sądzie, Grzegorz Kosch z tego Ruchu uznał, że zostało ono wyłudzone, poinformował prokuraturę o postępowaniu Bogusława S. i wykluczył go z misji na Ukrainie. Jak powiedział Kosch, "prokurator nie dopatrzył się jednak w działaniu pana S. znamion przestępstwa".
Przed posiedzeniem sądu w sprawie wniosku o wydanie paszportu Bogusław S. nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Wcześniej, w rozmowie z "Dziennikiem Polskim", powiedział, że nie miał złych zamiarów, chciał jedynie "spędzić święta poza Krakowem i oderwać się od problemów związanych ze sprawą sądową".