PolskaOsaczyć księdza

Osaczyć księdza

Szkoda, że dyskusja wokół tej książki skoncentrowała się na współpracownikach bezpieki, a nie na heroizmie ks. Popiełuszki.

03.04.2009 | aktual.: 18.10.2009 15:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wydany pierwszy tom dokumentów pt. „Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1882–1884”, pod redakcją Jolanty Mysiakowskiej z pionu archiwalnego IPN, jest wydarzeniem nie dlatego, że odsłania nieznane fragmenty biografii sługi Bożego. O tym, że był rozpracowywany, szykanowany i prowokowany, że w kręgu jego najbliższych znajdowali się tajni współpracownicy, wiedziano, choć, rzecz jasna, bez konkretów i szczegółowych dowodów. Książka pokazuje, jak wyglądał polityczny plan, którego celem było osaczyć i zniszczyć niezłomnego księdza.

Samotny pojedynek

W publikacji zgromadzono dokumenty wytworzone przez różne instytucje. A więc notatki operacyjne funkcjonariuszy SB, protokoły przesłuchań świadków, notatki sporządzone przez Prokuraturę Wojewódzką w Warszawie oraz korespondencję między episkopatem a Urzędem ds. Wyznań. Całe opracowanie składa się z obszernego wstępu prof. Jana Żaryna, szefa pionu edukacyjnego IPN, oraz 130 dokumentów. Lektura całości przekonuje, że za prześladowaniami, represjami przeciwko ks. Popiełuszce, stali nie tylko poszczególni oficerowie SB czy prokuratorzy. Bez decyzji politycznych, podejmowanych na najwyższym szczeblu przez kierownictwa partii i państwa, tak skoordynowana akcja nie byłaby możliwa. Nie sposób także postawić pytania, dlaczego właśnie przeciwko wikaremu z Żoliborza zaangażowano tak potężne środki. Księży głoszących podobne poglądy było wówczas w Polsce sporo. Niektórzy w swych ocenach politycznych byli znacznie bardziej radykalni, potrafili także skupić wokół siebie licznych zwolenników. Być może, paradoksalnie,
wrogowie ks. Jerzego trafnie odczytali świadectwo jego życia i uznali, że ten ewangeliczny, a nie polityczny, program – życia w prawdzie, odnowy wewnętrznej, obrony życia nienarodzonego, odrzucenia przemocy i manipulacji – jest dla totalitarnego systemu bardziej groźny aniżeli strajki, demonstracje, zaciśnięte pięści i krzyki.

Lustrowanie w przypisach

Książka, zresztą zgodnie z regułami obowiązującymi w tego rodzaju edycjach źródłowych, posiada szeroko rozbudowany aparat naukowy, w postaci przypisów dokumentujących pochodzenie materiałów, a także wyjaśniających, kim ludzie, o których jest w danym dokumencie mowa. Ta część książki, a więc w istocie jej margines, wzbudziła największe zainteresowanie mediów. Jestem przekonany, że konieczne były przypisy wyjaśniające, kim byli duchowni noszący pseudonimy „Jankowski” (ks. Michał Czajkowski)
, „Kustosz” (ks. Andrzej Przekaziński) bądź „Poeta” (ks. Jerzy Czarnota), gdyż przekazywane przez nich informacje miały istotne znaczenia dla działań SB prowadzonych przeciwko ks. Popiełuszce. Chociaż także w tym przypadku potrzebna jest szczegółowa weryfikacja tych informacji pod kątem ich wiarygodności i prawdziwości. Nic nie będzie mógł powiedzieć w swojej sprawie, gdyż nie żyje, najgroźniejszy konfident, jakiego SB miała w otoczeniu księdza, Tadeusz Stachnik, działacz „Solidarności” i KPN, jeden z przyjaciół ks.
Popiełuszki. Jednak w niewielkim związku z treścią książki pozostaje obszerny przypis ze wstępu prof. Żaryna na temat ks. prałata Henryka Jankowskiego wraz z informacją, że był zarejestrowany przez SB jako kontakt operacyjny „Libella” vel „Delegat” i prowadził w latach 80. dwuznaczną grę z bezpieką. Ks. prałat Jankowski był jedną z najważniejszych postaci gdańskiej „Solidarności”. Był przyjacielem ks. Popiełuszki, wspierał go i mu pomagał. W książce nie został przedstawiony żaden dokument, który świadczyłby, że gdański prałat w jakikolwiek sposób miał szkodzić ks. Jerzemu. Więcej, z publikowanych materiałów wynika, że tak samo jak on był inwigilowany przez bezpiekę. Czy książka o represjach wobec ks. Popiełuszki była najlepszym miejscem do tego, aby lustrować ks. Jankowskiego? Mam co do tego wątpliwości. Sprawa kontaktów ks. Jankowskiego z SB to temat na poważne opracowanie, a nie jeden, nawet obszerny przypis.

Jeszcze więcej zastrzeżeń mam do umieszczonej we wstępie informacji o rejestracji ks. Andrzeja Koprowskiego SJ jako tajnego współpracownika SB, a następnie jako kontaktu operacyjnego przez wywiad PRL. Ta informacja nie ma bowiem żadnego odniesienia do zawartości jakiegokolwiek z prezentowanych w książce dokumentów. Kontakty i rozmowy ks. Koprowskiego z SB zostały opisane w 2007 r. w obszernym artykule w jezuickim miesięczniku „Przegląd Powszechny”. Ta publikacja do wiedzy na ten temat nie wnosi nic nowego, poza tym, że jest napisana tendencyjnie i złośliwie. Całe życie duchownego zamyka w przepisanej z esbeckich akt konkluzji, że ks. Koprowski był dla komunistów wzorem kapłana „na okres PRL”. Ks. Koprowski jest od 2005 r. dyrektorem programowym Radia Watykańskiego, a więc z pewnością fakt odnotowania go w tej książce będzie w różnych miejscach zauważony i komentowany. Co to ma jednak wspólnego z represjami wobec ks. Popiełuszki?

Więcej wątpliwości

Przypisy w ogóle nie są najmocniejszą stroną tego wydawnictwa. Zwraca uwagę brak jednoznacznych kryteriów przy ich umieszczaniu. Mamy w przypisach informacje o zarejestrowaniu w kartotekach SB emerytowanych biskupów Alojzego Orszulika i Kazimierza Romaniuka oraz nieżyjącego już bp. Jerzego Dąbrowskiego, choć nie ma w książce żadnego dokumentu, z którego miałoby wynikać, że przekazywali bezpiece jakiekolwiek informacje na temat ks. Popiełuszki. Nie ma natomiast przypisu o roli o. Konrada Hejmy, który przekazywał informacje na jego temat agentowi bezpieki „Lakarowi”. Zresztą z zupełnie niezrozumiałych powodów te dokumenty w książce nie zostały opublikowane. Nie ma także żadnych informacji biograficznych na temat górników z Piekar Śląskich, którzy mieli kontakt z ks. Popiełuszką, choć w książce zamieszczone są protokoły ich przesłuchań. Można wobec tego przypuszczać, że w przypadku biskupów pojawienie się ich nazwisk w dokumentach wytworzonych przez osoby trzecie potraktowane zostało jako pretekst do
zamieszczenia lustracyjnego przypisu. Natomiast w przypadku osób świeckich, ważnych dla tematu książki, ale publicznie nieznanych, nie zadano sobie trudu przeprowadzenia dalszych badań, aby wyjaśnić, skąd się wzięli w cytowanych dokumentach. Profesjonalnie są zrobione przypisy pokazujące biografie oficerów SB, którzy zajmowali się zwalczaniem ks. Popiełuszki. Tym bardziej niezrozumiały jest brak przypisu biograficznego na temat prokurator Anny Jackowskiej, choć to ona na podstawie akt SB od września 1983 r. koordynowała wszystkie działania prokuratury wobec ks. Jerzego. Wątpliwości budzi także przyjęty w książce chronologiczny, a nie rzeczowy porządek prezentacji dokumentów. W ten sposób bowiem w jednym ciągu umieszczone zostały dokumenty zupełnie różnego pochodzenia i znaczenia. A przecież całkiem inna jest wiarygodność protokołu przesłuchania czy aktu oskarżenia aniżeli notatki operacyjnej, zrobionej przez funkcjonariusza SB po spotkaniu z tajnym współpracownikiem. Zauważalny jest także brak w tej edycji
kilku ważnych dokumentów wytworzonych przez Urząd ds. Wyznań na temat samego ks. Popiełuszki, jak również sposobu prezentowania jego sprawy w rozmowach z przedstawicielami Stolicy Apostolskiej.

Wybór ks. Jerzego

Krytyczne uwagi nie zmieniają faktu, że otrzymaliśmy książkę ważną i potrzebną. Zasługą autorów opracowania jest pokazanie, że przez dwa ostatnie lata swego życia ks. Popiełuszko toczył samotny pojedynek przeciwko całej machinie totalitarnego państwa, mającego do dyspozycji nie tylko tajną policję polityczną, ale i usłużne media, prokuraturę, aparat sądowniczy. W rozmowie z „Gościem” abp Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, podkreślił, że w tej książce najważniejszy jest ks. Popiełuszko. W sposób oczywisty dokumenty zaprezentowane w publikacji IPN świadczą o niezłomności i heroizmie sługi Bożego, który „świadomie podążał swą drogą bez względu na grożące mu niebezpieczeństwa, aż do śmierci”. Abp Nycz nie ukrywał również rozczarowania faktem, że dyskusja medialna skoncentrowała się głównie na wątkach lustracyjnych w przypisach. „W ten sposób zatracone zostały proporcje między tym, co w tej książce jest marginesem, a jej zasadniczym przesłaniem dotyczącym świadectwa ks. Jerzego” – ocenił. Wyraził także
przekonanie, że książka odegra znaczącą rolę w procesie beatyfikacyjnym ks. Popiełuszki.

Andrzej Grajewski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)