Order zamiast premii dla polityków? Ryszard Kalisz: nie lubię zaglądać innym do kieszeni
- Skoro karą dla polityków jest Trybunał Stanu, czyli kara polityczna, to nagroda też powinna być polityczna: order, wybór na następną kadencję - proponował w TOK FM Jacek Żakowski. - Mnie jest trudno o tym mówić, bo nie lubię zaglądać ludziom do kieszeni - odpowiadał Ryszard Kalisz. Przyznał jednak, że wicemarszałkowie przyznając sobie wysokie premie popełnili błąd.
- Te premie były dla mnie szokiem, ale ja nie postuluję odwołania Wenderlicha. Nie będę Katonem moralnym, co mają zrobić. Dla mnie dużo ważniejsze jest to, jakimi są marszałkami i wicemarszałkami - mówił Kalisz. - Kiepskimi - skomentował Żakowski.
Kalisz ocenił, że "wszyscy wicemarszałkowie popełnili błąd".
Na propozycję Żakowskiego, aby nagrodą dla polityków był np. order, Kalisz stwierdził: "mnie jest trudno o tym mówić, bo ja nie lubię zaglądać ludziom do kieszeni, szczególnie kolegom i koleżankom". - Natomiast, ja w tym sejmie pracuję bardzo dużo, jeszcze wielu takich posłów pracuje i my żadnej nagrody nie dostaliśmy... - żalił się poseł.
Reakcją Żakowskiego było wskazanie, że nagrodą dla polityka jest sympatia wyborców. - Wszystko trzeba przeliczać na pieniądze? - dopytywał dziennikarz. - Słusznie! - odparł Kalisz. - Przecież gdybym ja dzisiaj był w zawodzie (prawnika - przyp. red.) w Warszawie, zarabiałbym 10 razy więcej. Jestem w sejmie dlatego, żeby było dobre prawo. I to mnie kręci - odpowiadał Kalisz.
Nagrody dla marszałek sejmu Ewy Kopacz (45 tys. zł) oraz wicemarszałków (po 40 tys. zł) wyniosły łącznie blisko 250 tys. zł. Premie przyznał sobie również senat - Bogdan Borusewicz, marszałek senatu, otrzymał 350 proc. wysokości swojej pensji, natomiast wicemarszałkowie - 200 proc.