"Oni czekają tylko na odejście Tuska"
Choć Donald Tusk odsunął Grzegorza Schetynę i Krzysztofa Kwiatkowskiego na boczny tor, oni wciąż pozostają mu wierni. I zamiast otwarcie się sprzeciwić, bronią premiera. Czasem nawet aż za bardzo.
Donald Tusk deklaruje, że za cztery lata odejdzie i nie będzie już premierem. Zamiast promować, politycznie degraduje ważniejszych działaczy PO. Marszałkiem sejmu nie jest już Grzegorz Schetyna, a o tece ministra sprawiedliwości musiał zapomnieć Krzysztof Kwiatkowski. Obaj wysoko plasujący się w rankingach poparcia społecznego.
– Wszystko w polityce jest kadencyjne, wszystko ma swój kilkuletni cykl. Coś się zaczyna, a coś się kończy – mówi Schetyna w programie Wirtualnej Polski „Z każdej strony”. Uparcie broni Tuska, tłumacząc, że każdy premier ma prawo dobierać sobie ministrów. A kwestią wyboru jest, kogo obsadzi na określonych stanowiskach. – Nie czuję się osobą, która jest niespełniona w Platformie – mówi Schetyna. I podkreśla, że najbardziej boleśnie jest przegrać z samym sobą.
Urazy do premiera zdaje się nie odczuwać również Krzysztof Kwiatkowski, który po wygranych wyborach PO został usunięty ze stanowiska ministra sprawiedliwości. Co ciekawe, w wywiadzie dla „Polska The Times” broni lidera PO tym samym argumentem co Schetyna. - Tworzenie rządu to wyłącznie kompetencja premiera. I to premier dokonuje wyboru takich osób, jakie uważa, że w danym momencie, także w sensie politycznym, będą mu się w tę koncepcję wpisywać – mówi Kwiatkowski.
Politolog dr Ryszard Kessler uważa, że powiązania między politykami PO są tak silne, że nie mogą oni otwarcie zbuntować się przeciwko premierowi. Mimo społecznego poparcia, ani Schetyna, ani Kwiatkowski nie są postaciami medialnymi. Po wyjściu z PO i stworzeniu własnych ugrupowań zapewne podzieliliby los PJN.
- Nie mogliby zrobić kampanii podobnej do tej Janusza Palikota. Dlatego zarówno Kwiatkowski jak i Schetyna muszą czekać na ławce rezerwowych – mówi dr Kessler. Przyznaje, że obaj mogą czekać na moment, aż Tusk odejdzie z rządu i zostanie politykiem formatu europejskiego. A wtedy zarówno Kwiatkowski jak i Schetyna znajdą w Platformie swoje właściwe miejsce.
- Jeżeli dojdzie do zmian w PO, to tylko gdy Tusk przestanie być silny – puentuje politolog.
Anna Kalocińska, Wirtualna Polska