Ogłoszenie o pracy w schronisku górskim robi furorę w sieci
A może rzucić to wszystko i pojechać… w Góry Sowie? Czemu nie, zwłaszcza, że taka okazja pojawiła się niedawno za sprawą oferty pracy w charakterze opiekuna górskiego schroniska „Zygmuntówka” w miejscowości Jugów na Dolnym Śląsku.
Na jednym z popularnych serwisów ogłoszeniowych pojawiła się oferta pracy w charakterze pracownika/opiekuna obiektu w schronisku PTTK „Zygmuntówka” w Jugowie (pow. kłodzki) w Górach Sowich. Oferta zrobiła w sieci furorę – przede wszystkim na portalach społecznościowych, gdzie okraszano ją komentarzem „a może rzucić wszystko i pojechać…”. Internetowy szał ma również przełożenie na rzeczywiste zainteresowanie ofertą.
- Nie jestem w stanie powiedzieć, co niezwykłego w tej ofercie widzą ludzie, ale otrzymaliśmy już mnóstwo zgłoszeń osób chętnych podjąć tę pracę – dowiedzieliśmy się w schronisku „Zygmuntówka”.
Na czym polega praca opiekuna obiektu? „W obowiązkach zatrudnionej osoby leżałoby przede wszystkim przebywanie w schronisku, wykonywanie prac porządkowych i kuchennych oraz przyjmowanie gości, którzy pojawiają się w nim głównie w weekendy. Poszukujemy osoby lub osób, które byłyby gotowe w Zygmuntówce zamieszkać. Kandydatom nie powinno być obce środowisko turystyki górskiej oraz okoliczności związane w przebywaniem w górach - to znaczy powinny one czuć tzw. ducha gór” – czytamy w ogłoszeniu.
Praca rozpocznie się 1 września 2015 r., a aplikować można do końca lipca. Wymagana jest od kandydatów gotowość do zamieszkania w schronisku, doświadczenie w gastronomii lub turystyce, znajomość obsługi komputera, a mile widziana jest dodatkowo znajomość języków obcych oraz prawo jazdy kategorii B.
Co odpowiada za tak wielkie zainteresowanie tą ofertą? Może to, że stanowi ona szansę wyrwania się z szumu wielkiego miasta w spokojną przestrzeń górską, szansę na „zwolnienie tempa”, tak jak niegdyś popularne były „ucieczki” z miast do wsi? O specyfice takich ucieczek mówi w rozmowie z WP dr Piotr Para z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
- Enklawa wiejska, w której zamieszkają ci właśnie “emigranci”, wydaje się być przeciwwagą dla miejskiego tempa życia, ostoją spokoju i wyciszenia, takiego „slow life”. Jeśli zamieszkiwanie na wsi sprowadzać się będzie tylko do spania, a cała aktywność zawodowa, towarzyska, rozrywkowa realizowana będzie w mieście, to nie nastąpi zakorzenienie społeczne – mówi dr Para.
Tutaj sytuacja jest jednak o tyle odmienna, że zarówno praca, jak i mieszkanie nie wiążą się z żadnym z dużych miast i takie społeczne zakorzenienie jest całkiem realne. Czy zatem potem jest jeszcze możliwość powrotu do miasta?
- Moim zdaniem będzie to zależne od wykształconych relacji społecznych w nowym środowisku i cech osobowości. Niektórych nadmiar ciszy i spokoju wiejskiego, a w tym przypadku górskiego, może przytłoczyć i zatęsknią, a nawet wrócą do miejskiego wiru, a inni zaadaptują się – odpowiada Piotr Para.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .