Ofiarami szpitalnego złodzieja padło ponad 100 chorych
W policyjną zasadzkę wpadł 25-letni Michał G., największy łódzki złodziej specjalizujący się w okradaniu pacjentów łódzkich szpitali. Według policji, jego ofiarami padło ponad 100 chorych!
25.10.2004 | aktual.: 25.10.2004 08:10
Michałowi G. przedstawiliśmy już 36 zarzutów kradzieży. W najbliższym czasie dojdą następne - mówi mł. insp. Adam Skrzypa, komendant komisariatu przy ul. Kopernika.
Michał G. jest mieszkańcem ul. Przędzalnianej. Był już notowany za drobne kradzieże. Policja twierdzi, że w Łodzi nie ma szpitala, którego by nie odwiedził. Najczęściej jednak spotkać go można było w szpitalach im. Kopernika, Barlickiego, Centrum Zdrowia Matki Polki, placówkach przy ul. Żeromskiego, Drewnowskiej, Milionowej, Kopcińskiego, a nawet w dziecięcym szpitalu im. Korczaka.
- Jego sposób działania był bardzo prosty. Na oddziały dostawał się pod pozorem odwiedzin i chodząc od sali do sali wyszukiwał swoje ofiary - kontynuuje mł. insp. Adam Skrzypa.
Michał G. nie miał żadnych skrupułów. Okradał nawet osoby w ciężkim stanie, które nie mogły podnieść się z łóżka. W salach, w których nikogo nie zastał, potrafił spenetrować wszystkie szafki oraz ubrania wiszące na wieszakach. Kradł głównie pieniądze, dokumenty i telefony komórkowe. Nie gardził również co cenniejszą odzieżą. Skradzione portfele wyrzucał do kosza. Aparaty sprzedawał w komisach przy ul. Piotrkowskiej i Naruszewicza. Policja wpadła na trop złodzieja po wcześniejszym ustaleniu rysopisu przestępcy.
- Ustaliliśmy jego nazwisko i otoczyliśmy podejrzanego dyskretną opieką - mówi komendant Adam Skrzypa.
Policjanci od swoich informatorów w półświatku dowiedzieli się, że Michał G. "na robotę" wybiera się do szpitala uniwersyteckiego na pl. Hallera. Został przyłapany na gorącym uczynku.
Michał G. pieniądze, które uzyskiwał z przestępczej działalności, wydawał głównie na narkotyki, dobre ubrania i zabawy w dyskotekach.