Odbyła się pierwsza rozprawa obrońców Puszczy Białowieskiej
Na ławie oskarżonych w sądzie w Hajnówce zasiadło siedem osób, które blokowały pracę maszyn służących do wycinki drzew. - Jeżeli celem pozwów miało być osłabienie ruchu obrońców Puszczy, to osiągnięto efekt odwrotny od zamierzonego - komentuje Radek Ślusarczyk, jeden z oskarżonych.
W czerwcu grupa kilkudziesięciu osób zablokowała wycinkę w Czerlonce, żeby zabezpieczyć materiał dowodowy do czasu wizji lokalnej naukowców. Mieli oni sprawdzić, czy prowadzone prace nie obejmują drzewostanów objętych ochroną, a także drzew martwych, w których od dawna nie ma korników. Lasy Państwowe postanowiły, jednak kontynuować wycinkę mimo prośby, o to by czasowo ją wstrzymać.
Obejrzyj: Protesty w Puszczy Białowieskiej
Zarzuty postawiono 7 osobom, są oskarżone o wykroczenie w związku z zablokowaniem prac ciężkiego sprzętu w Puszczy Białowieskiej. Żadna z tych osób nie przyznała się do winy. W sądzie tłumaczyli, że blokowanie wycinki miało na celu przeciwdziałanie łamaniu prawa przez pracowników Lasów Państwowych. - Jeżeli celem pozwów miało być osłabienie ruchu obrońców Puszczy, to osiągnięto efekt odwrotny od zamierzonego - skomentował sytuację Radek Ślusarczyk, jeden z oskarżonych i działacz "Pracowni na rzecz Wszystkich Istot".
Na kolejnych rozprawach sąd zadecyduje czy oskarżeni zostaną uznani za winnych.