Ochroniarze w autobusach
Już niedługo złodzieje i chuligani nie będą mieli czego szukać w łódzkich tramwajach i autobusach. Kierujący pojazdami komunikacji miejskiej będą mieć tzw. sztywne łącze z centralą jednej z firm ochroniarskich - donosi "Express Ilustrowany".
To oznacza, że jeśli w pojeździe pojawi się np. kieszonkowiec, motorniczy wezwie grupę interwencyjną. Ochroniarze w ciągu kilku minut będą już w tramwaju i zajmą się złodziejem.
Po pierwsze zależy nam na poprawie bezpieczeństwa pasażerów, którzy podróżują środkami komunikacji miejskiej w Łodzi, a po drugie chcemy wyeliminować złodziei - mówi Marcin Małek z zespołu prasowego MPK. Dlatego zdecydowaliśmy się wynająć firmę ochroniarską. Umowa już jest niemal zapięta na ostatni guzik, ale o szczegółach jeszcze mówić nie możemy.
Nie ma dnia, by portfele, telefony, czy dokumenty nie padały łupem złodziei. Nie dalej jak wczoraj pisaliśmy o Tadeuszu Grzelaku, któremu kieszonkowcy skradli telefon komórkowy w tramwaju linii 6. Poszkodowany domaga się rekompensaty w wysokości 400 zł od prezydenta miasta.
Do tej pory, gdy coś działo się w autobusie lub tramwaju motorniczy powiadamiał dyżurnego MPK, a ten wzywał policję.
Teraz będziemy mogli liczyć nie tylko na funkcjonariuszy policji, ale również na ochroniarzy - dodaje Marcin Małek. Chcemy skrócić do minimum czas interwencji. Oczywiście za firmę ochroniarską będziemy płacić. Biorąc jednak pod uwagę roczne straty w taborze z tytułu chuligańskich wybryków, jest to opłacalna inwestycja.
Rocznie z tramwajów i autobusów znika ok. 250 kasowników. Koszt jednego to 1800 zł. Ponad 100 kasowników jest niszczonych. W autobusach w ubiegłym roku wandale zniszczyli blisko tysiąc siedzeń. Roczne straty MPK spowodowane przez złodziei i wandali przekraczają 1 mln złotych.
(tj)