"Obecne prawo aborcyjne nie jest kompromisem"
Obecne przepisy w sprawie aborcji to nie jest kompromis. Słowo "kompromis" oznacza, że wszystkie strony życia społecznego i publicznego w Polsce uznają te zasady za nie podlegające dyskusji i nienaruszalne. Lewica zapowiada tymczasem, że jeśli zdobędzie większość polityczną, uchwali prawo aborcji na życzenie – powiedział minister kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS) w audycji "Sygnały Dnia".
12.03.2007 10:17
Joanna Lichocka: Jest pan obok Marka Jurka jednym z głównych orędowników w PiS nowelizacji Konstytucji w kwestii wpisania do Konstytucji zakazu aborcji. Zrobiła się z tego duża burza i w PiS-ie, i w koalicji. Czy warto było naruszać ten kompromis? Czy warto było mówić, że trzeba zmieniać Konstytucję? Czy warto było w ogóle coś zmieniać w sprawie kompromisu dotyczącego sprawy zakazu aborcji w Polsce?
- Ale po pierwsze słowo "kompromis" jest zupełnie nie na miejscu, bo słowo "kompromis" oznacza, że wszystkie strony życia społecznego i publicznego w Polsce uznają tę zasadę czy te przepisy stworzone w roku 1992 za nie podlegające dyskusji i nienaruszalne. I otóż lewica zapowiada, że wtedy, kiedy zdobędzie większość polityczną, uchwali prawo aborcji na życzenie. Więc nie ma...
Ale już miała większość i nie odważyła się naruszyć tego tabu.
- Ale nie ma kompromisu w tej sprawie, więc...
Panie pośle, kompromis obowiązuje od kilku lat w postaci uchwalonej ustawy antyaborcyjnej...
- Ale pani redaktor, czy pani chce się dowiedzieć ode mnie, czy...
Nie, bo pan mówi, że nie ma kompromisu. Ja tylko mówię, że ten kompromis chyba jednak był i SLD, które rządziło przed PiS-em nie odważyło się naruszyć tego kompromisu. Teraz, po tej debacie zapowiada, że owszem, że teraz właśnie się stworzył klimat, że można mówić, że nie ma kompromisu i że można z tą ustawą robić różne rzeczy.
- To nie jest rzetelna ocena, ale słowo "kompromis"...
To proszę polemizować.
- Trudno mi polemizować, bo nie ma moich adwersarzy politycznych tutaj...
Ale mówi pan o mojej ocenie, że nie jest rzetelna, więc proszę polemizować.
- To nie jest rzetelna ocena, bo słowo "kompromis" zakłada dobrą wolę wszystkich stron, a tej dobrej woli nie ma. Ja jestem zwolennikiem działań spokojnych i bez emocji. Mam też świadomość, że niestety Liga Polskich Rodzin tę sprawę traktuje jako sprawę promocji politycznej, a nie ochrony życia i mam wrażenie nie o ochronę życia politykom Ligi Polskich Rodzin chodzi, nie o podniesienie stopnia ochrony życia, tylko o cele ściśle polityczne związane z batalią o utrzymanie się na scenie politycznej. I rzeczywiście niedobrze się stało, że rzecz przybrała tak konfliktowy charakter.
Ale chcę wystąpić w obronie pana marszałka Marka Jurka, dlatego że istota jego propozycji, zmiana artykułu 30 to jest rzecz, która żadnego konfliktu nie wznieca, to jest po prostu taka regulacja, która oznacza, iż aborcja na życzenie będzie w Polsce konstytucyjnie niedopuszczalna. W istocie jest to wyciągnięcie konstytucyjnych konsekwencji z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, które zostało wydane przed wejściem w życie Konstytucji i nie prowadzi wbrew poglądom niektórych uczestników dyskusji do zaostrzenia prawa aborcyjnego, do zmiany prawa karnego, tylko prowadzi do tego, iż zapowiadana w przyszłości przez lewicę inicjatywa uchwalenia aborcji na życzenie nie będzie konstytucyjnie dopuszczalna.
Ale mogę zgodzić się z panią redaktor, że rzecz ta jest przedmiotem tak intensywnego konfliktu, że widoki na to, by ta regulacja uzyskała większość konstytucyjną są dzisiaj bardzo niewielkie, natomiast działano tutaj w bardzo dobrych intencjach i to działano w warunkach, w których lewica nie kryła swojego stanowiska, że wtedy, kiedy dojdzie do władzy, to powróci do swojego stanowiska, które jest stanowiskiem zupełnie destrukcyjnym z punktu widzenia tej fundamentalnej wartości, jaką jest ochrona ludzkiego życia.
Proszę mi wybaczyć, ale z tymi dobrymi intencjami przypomniało mi się przysłowie, że dobrymi intencjami jest wybrukowane piekło. Jak pan komentuje to, że...
- Ale jeszcze gorzej, pani redaktor, jak politycy nie mają ideałów.
Ale premier Jarosław Kaczyński i prezydent Lech Kaczyński ostrzegali przed naruszaniem tej sprawy. Jarosław Kaczyński tłumaczył Markowi Jurkowi, że nie będzie po pierwsze większości konstytucyjnej, żeby teraz to zrobić, a po drugie ta sprawa może się obrócić przeciw idei ochrony życia poczętego.
- Ale to poczekajmy jeszcze na to głosowanie w Sejmie. Absolutnie zgadzam się z tym, że trzeba działać z umiarem i trzeba działać w bardzo spokojnym stylu, ale mam wrażenie, że intencje i zamiary pana marszałka Marka Jurka są przedstawiane opacznie. Gdyby stworzono dobrą atmosferę wokół projektu, który nie ma charakteru zaczepnego, agresywnego, tylko ma charakter ochronny, to być może większość konstytucyjna miałaby miejsce.