ŚwiatObciął żonie ręce, bo był zazdrosny. Trybunał przyznał Rosjance 370 tysięcy euro odszkodowania

Obciął żonie ręce, bo był zazdrosny. Trybunał przyznał Rosjance 370 tysięcy euro odszkodowania

Rosja ma wypłacić Margaricie Graczewej 370 tysięcy euro odszkodowania - zdecydował Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. W 2017 roku 29-latka została zaatakowana przez zazdrosnego męża, który obciął jej obie ręce siekierą.

Margarita Graczewa w szpitalu po odcięciu rąk (Fot. Margarita Gracheva)
Margarita Graczewa w szpitalu po odcięciu rąk (Fot. Margarita Gracheva)
Wojciech Rodak

15.12.2021 13:12

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że Rosja nie zwalcza efektywnie problemu przemocy domowej - donosi BBC. Dlatego też orzekł, że państwo rosyjskie musi wypłacić odszkodowania czterem swoim obywatelkom, które padły ofiarą przemocowych partnerów. Znalazły się wśród nich Natalia Tunikowa, Jelena Gerszman, Irina Petrakowa, a także Margarita Graczewa. Tej ostatniej zasądzono odszkodowanie w wysokości 370 tysięcy euro. O jej tragedii przed laty było głośno - mąż pozbawił ją siekierą obu rąk. 

Obciął ręce, bo był zazdrosny

Margarita Graczewa związała się ze swoim mężem Dmitrijem na studiach. Już początku ich relacji, gdy byli szczęśliwi, w jego zachowaniu widać było niepokojące symptomy. Mężczyzna z byle powodu wpadał w furię, grożąc partnerce, że jakby go zdradziła, to ją zabije. Z czasem para dochowała się dwójki dzieci.

Ich relacja uległa drastycznemu pogorszeniu, gdy kobieta dostała w dziale reklamy jednej z gazet w Sierpuchowie - mieście, gdzie mieszkali. Dmitrij - który mimo dyplomu ukończenia studiów, nie mógł znaleźć lepszej pracy niż operator wózka widłowego - stał się zazdrosny nie tylko o karierę żony, ale także o jej kolegów z pracy. W domu, jak relacjonuje BBC, stał się chłodny i wycofany.

Margarita Graczewa z mężem Dmitrijem i ich dziećmi (Fot. Margarita Gracheva)
Margarita Graczewa z mężem Dmitrijem i ich dziećmi (Fot. Margarita Gracheva)

Gdy Margarita pierwszy raz powiedziała mu, że powinni się rozstać, zignorował ją. Natomiast, gdy pokazała mu wypełnione papiery rozwodowe, wpadł w gniew. Pewnej nocy mocno ją pobił, i to na oczach dzieci. Innym razem zagroził jej nożem. Wtedy młoda kobieta postanowiła udać się ze sprawą na policję.

- Na komisariacie spisali moje zeznanie i kazali mi wrócić za 20 dni - relacjonowała Graczewa BBC - Powiedziałam im wtedy, że za 20 dni mąż może mnie już próbować 20 razy zabić.

Wtedy oficer dyżurny wyjaśnił jej, że kobiety najczęściej składają zeznania o przemocy domowej, ale potem je szybko wycofują. - Więc po co mamy się w takie sprawy na całego angażować? - spytał ją.

Pięć dni później doszło do tragedii. O poranku 11 grudnia 2017 roku Dmitrij zaproponował Margaricie, że podrzuci ją do pracy. Jednak zamiast do biura, wywiózł ją do lasu. Tam wywlókł ją z samochodu i odrąbał jej siekierą obie ręce.

Następnie oprawca podrzucił swoją ofiarę na oddział ratunkowy szpitala w Sierpuchowie, a sam zgłosił się na policję.

Odciętą lewą rękę kobiety znaleziono w lesie i, po trwającej dziewięć godzin operacji, udało się ją przyszyć z powrotem. Na prawym ramieniu Margarita Graczewa nosi protezę. Zakupiono ją, po zbiórce crowdfundingowej, za 73 tysiące euro w Niemczech.   

Obecnie Dmitrij Graczew odsiaduje wyrok 14 lat więzienia.

Margarita Graczewa z protezą i kotem (Fot. Margarita Gracheva)
Margarita Graczewa z protezą i kotem (Fot. Margarita Gracheva)

"Państwo nie odpowiada za czyny jednostek"

Argumentując swą decyzję w sprawie Graczewej Europejski Trybunał Praw Człowieka zauważył, że wedle rosyjskiego prawa władze nie muszą ingerować w przypadki przemocy domowej, jeśli ofiara nie odniesie w jej wyniku poważnych fizycznych obrażeń. Trybunał wezwał, by Moskwa zmieniła przepisy tak, aby na jego podstawie dało się karać wszystkich sprawców przemocy domowej.

Margarita Graczewa wnioskowała wcześniej o odszkodowanie do władz rosyjskich, ale te je odrzuciły. Wiceminister sprawiedliwości Michaił Galperin tłumaczył wówczas, że "państwo nie może odpowiadać za czyny jednostek".

Chociaż, według ostrożnych szacunków, śmiertelnymi ofiarami przemocy domowej w Rosji pada rocznie setki kobiet, władze w Moskwie zdają się nie dostrzegać tej patologii. W 2017 roku Władimir Putin złagodził nawet przepisy karne w tej dziedzinie: pierwsze przypadki zgłoszonej przemocy domowej, jeśli ofiara nie jest hospitalizowana, nie mogą służyć za podstawę do postawienia sprawcy kryminalnych zarzutów.     

Źródło: BBC

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (8)