ŚwiatObama boi się Putina? "Niefortunny pomysł"

Obama boi się Putina? "Niefortunny pomysł"

Władimir Putin, który kampanię opierał m.in. na antyamerykanizmie, zapewne wygra wybory prezydenckie. Niefortunne jest, że pierwszą inicjatywą USA po wygranej będzie lobbowanie w Kongresie na rzecz handlowych przywilejów dla Rosji - pisze "Washington Post". Administracja Obamy robi jednak wszystko, by takie rozwiązanie nie doszło do skutku, po części z obawy przed prowokowaniem Putina - konkluduje "Washington Post".

Obama boi się Putina? "Niefortunny pomysł"
Źródło zdjęć: © AFP | Maxim Shipenkov

02.03.2012 | aktual.: 02.03.2012 12:02

Zwycięstwo Putina zapewne zapoczątkuje epokę niepokojów w kraju, w którym obecnego premiera odrzuca rosnąca w siłę klasa średnia. W interesie Stanów Zjednoczonych, które do tej pory koncentrowały się głównie na negocjowaniu umów z Putinem, nie zwracając uwagi na jego autokratyczną politykę wewnętrzną, jest wspieranie rodzącego się masowego ruchu na rzecz demokratycznych reform - odnotowuje waszyngtoński dziennik.

Jak komentuje, niekorzystny w tym kontekście jest fakt, że pierwszą inicjatywą administracji prezydenta Baracka Obamy po powrocie Putina na urząd szefa państwa będzie lobbowanie w Kongresie na rzecz przyznania Rosja stałych przywilejów handlowych.

Biały Dom dąży do uchylenia pochodzącej z 1974 roku ustawy Jacksona-Vanika o restrykcjach w wymianie handlowej z Rosją. Ustawa z czasów ZSRR wprowadzała ograniczenia w wymianie z krajami o gospodarce "nierynkowej", które nie pozwalają obywatelom na swobodną emigrację. Nie wymieniając ZSRR, była ona skierowana przeciwko sowieckim ograniczeniom emigracji Żydów.

W grudniu Rosja została przyjęta do Światowej Organizacji Handlu, co oznacza formalne uznanie, że ma gospodarkę rynkową. Oznacza też, że jeśli ustawa Jacksona-Vanika nie zostanie odwołana, amerykańscy eksporterzy będą płacić wyższe cła w Rosji niż ich konkurenci z Europy i Azji.

"Washington Post" zaznacza, że ponadpartyjna koalicja w Kongresie ma zastrzeżenia co do uchylenia tej ustawy, bez jednoczesnego wytknięcia reżimowi Putina jego nadużyć. Kongresmeni domagają się powiązania uchylenia ustawy Jacksona-Vanika z zapisem, który zobowiązałby administrację do wskazania przedstawicieli Kremla odpowiedzialnych za naruszenia praw człowieka, a następnie zakazania im podróży do USA i zamrożenia ich aktywów.

"Taki krok byłby na swój sposób równie skuteczny jak ustawa Jacksona-Vanika za czasów Breżniewa. W przeciwieństwie do sowieckich poprzedników, rosyjscy oficjele są złaknieni kontaktów z Zachodem: spędzają oni wakacje na Zachodzie, wysyłają dzieci do amerykańskich szkół i nierzadko przesyłają pieniądze za pośrednictwem amerykańskich banków" - przekonuje dziennik.

Zauważa, że zakaz wizowy i zamrożenie aktywów byłoby "surową karą dla osób zamieszanych w prześladowania liberalnych polityków i dziennikarzy"; to dlatego takie posunięcie gorąco popiera rosyjska opozycja - dodaje "WP".

Administracja Obamy robi jednak wszystko, by takie rozwiązanie nie doszło do skutku, po części z niechęci do prowadzenia przez Kongres polityki zagranicznej, ale także z obawy przed prowokowaniem Putina - konkluduje "Washington Post".

Źródło artykułu:PAP
władimir putinBarack Obamarosja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)