Nowa prezydent Łodzi uśmierciła konsula
Nie ma to jak zacząć prace z wielkim hukiem. Udało się to świeżo upieczonej prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej z PO. Polityk ledwo została zaprzysiężona, a już uśmierciła Konsula Honorowego Republiki Francuskiej Andrzeja Jagielskiego. Biuro szefowej łódzkiego magistratu zamieściło nekrologi wyrażające smutek z powodu jego śmierci. Jakież było zaskoczenie czytelników lokalnych gazet, gdy następnego dnia ukazało się sprostowanie, że konsul żyje, a zmarła... jego matka.
"Z głębokim smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci Ś.P Andrzeja Jagielskiego, konsula honorowego Republiki Francuskiej w Łodzi. Rodzinie i bliskim składam wyrazy szczerego współczucia" - napisała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska (51 l.) w nekrologu, który umieszczono w lokalnych gazetach. Piękny to gest, jednak jest pewien problem. Otóż pan konsul ... żyje. Zmarła za to jego matka.
Jak doszło do tej dramatycznej pomyłki? - Niestety, podczas przedświątecznych zawirowań otrzymałem informację o tym, że w w otoczeniu pana konsula doszło do tragedii. Chciałem zamówić szybko nekrolog. Nie sprawdziłem informacji. Biję się w piersi. To moja wina - mówi Tomasz Piotrowski, p.o. dyrektora Biura Prezydenta łódzkiego ratusza.
Następnego dnia w gazetach ukazało się sprostowanie do nekrologu i właściwe kondolencje. Oficjalnie przeproszono też konsula Andrzeja Jagielskiego. - Pan konsul zachował się z wielkim spokojem i klasą, w tej sytuacji. Mógł mieć do nas pretensje. Tymczasem powiedział, że chyba teraz będzie już żył wiecznie - mówi Piotrowski. I dodaje: - Dzięki temu, że pani prezydent i pan konsul dobrze się znają, dlatego ominęła mnie kara.
Hanna Zdanowska ukarała swojego dyrektora tylko ustnym upomnieniem.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Spłacamy i spłacamy, a dług ciągle rośnie