Nina Harbuz: Świńskie limeryki Wojciecha Młynarskiego

Na nagrania przychodził wiedząc jaki efekt chce osiągnąć. Wchodził, nagrywał i wychodził, bez powtórek, a to się właściwie twórcom nie zdarza.

Wojciech Młynarski podczas próby medialnej spektaklu "MŁYNARSKI obowiązkowo!" w Teatrze 6.piętro w Warszawie. Zdjęcie archiwalne z 25.02.2015 r.
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
Nina Harbuz

W Polskim Radiu Wojciech Młynarski zaistniał jeszcze jako dziecko. Jego mama pracowała w redakcji dziecięcej i młodzieżowej, w której jej siostra Maria Kaczurbina, kompozytorka piosenek dla dzieci, prowadziła audycję. Mały Wojtek wraz z siostrą Basią i innymi dziećmi z Komorowa, gdzie mieszkał, był przywożony do radia i śpiewał piosenki w programie ciotki.

Pierwszą „poważną” piosenkę Młynarskiego nagrała Agnieszka Osiecka. - Można powiedzieć, że wyhodowałam węża na własnej piersi – pisała w książce "Fotonostalgia". - Kiedy pracowałam w radiu, zjawił się któregoś dnia chudy, ambitny chłopczyna i to ja sama, nie wiedząc, co czynię, nagrałam pierwszą piosenkę tego chłopczyny. Piosenki Młynarskiego różnią się od moich 'in plus' tym, że są porządnie porymowane, dowcipne i mają puentę.

I to właśnie one sprawiają, że żaden realizator w Polskim Radiu, nawet gdy w godzinie zaczyna brakować czasu i trzeba skracać każdą wypowiedź i szukać dodatkowych sekund „ucinając” piosenki, nie wyciszy utworu Wojciecha Młynarskiego. – To był człowiek zawsze perfekcyjnie przygotowany – wspomina Andrzej Solczak, realizator muzyczny w Polskim Radiu. – Na nagrania przychodził wiedząc jaki efekt chce osiągnąć. Wchodził, nagrywał i wychodził, bez powtórek, a to się właściwie twórcom nie zdarza.

Bo wiedzą, że pracować ze mną, to znaczy pewny sukces mieć

- Był niesamowicie pracowity – mówi Zofia Sylwin, producentka koncertów w radiowej Trójce. – W latach 90. przygotowywaliśmy koncert „Śpiewnik Komedy”. Wojtek napisał teksty do dziesięciu tematów muzycznych jazzmana a zaśpiewali je miedzy innymi, Ewa Bem, Ryszard Rynkowski, Anna Serafińska, Izabela Zając, Marek Bałata i on sam. Proszę sobie wyobrazić, że wszystkie teksty dostałam spięte i włożone do koperty, którą mam do dziś. Mówię o tym, bo nigdy w życiu, a zajmuję się produkcją koncertów od czterdziestu lat, nie dostałam tak uporządkowanych materiałów. W pracy był skupiony wyłącznie na pracy, choć nie było tak, że przez cały czas był poważny. W przerwach na obiad czy herbatę recytował mi do ucha świńskie limeryki, które układał razem z Wiktorem Zborowskim.

- Zacytuje je pan? – pytam Wiktora Zborowskiego. – Nie zacytuję, bo są tak dirty, że nie nadają się do przytoczenia w prasie. Ale mogę powiedzieć kiedy powstawały. – Kiedy i gdzie? – dopytuję. - To było w czasie naszej trasy z piosenkami Hemara po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Jechaliśmy autobusem, nudziliśmy się i z tych nudów graliśmy w brydża na drobne pieniądze. Wojtek grał bardzo dobrze. A kiedy i karty nam się przejadły to wtedy układaliśmy te świńskie limeryki, a wieczorami chadzaliśmy na jazz i blues.

Fruwa Twoja Marynara

„Fruwa twoja marynara” to tytuł książki o odradzającym się w powojennej Polsce jazzie, muzyce rozrywkowej i dancingowej, napisanej przez Marka Gaszyńskiego, dziennikarza Polskiego Radia i autora tekstów piosenek, między innymi, Czesława Niemena, Breakoutu czy Niebiesko-Czarnych. – Pozwolił mi użyć tytułu swojej piosenki do książki – snuje opowieść Gaszyński. – Znaliśmy się od dziecka, bo nasze matki pracowały w tej samej redakcji, w jednym pokoju. Moja biedna mama chciała, żebym był taki jak Wojtek, ale nie było na to szans. On był mądrzejszy ode mnie. Kiedy ja pisałem młodzieżowe teksty o niczym, on już tworzył błyskotliwe felietony.

W dorosłym życiu ich drogi przecięły się w Opolu na festiwalach. Marek Gaszyński pracował tam jako inspicjent. Pilnował, żeby debiutujący, często stremowani artyści byli trzeźwi i wychodzili na scenę punktualnie. Wojciecha Młynarskiego pilnować nie musiał. – On miał scenę we krwi, to był po prostu człowiek estrady - kwituje.

W 1976 roku Kazimierz Brandys zaproponował Młynarskiemu podpisanie Listu 101, którego sygnatariusze sprzeciwiali się zmianom w Konstytucji, zapisom o przewodniej roli PZPR i sojuszu z ZSRR. „Nawet przez sekundę się nie zastanowiłem, że zamykam sobie jakieś drzwi. Treść listu całkowicie się zgadzała z tym, co myślę – że to zamach na ludzką wolność, skrajna nieuczciwość” – opowiadał Donacie Subbotko w książce „W rozmowie”. Podpisał i zamknął sobie w ten sposób drzwi do Polskiego Radia ma rok. Kiedy rozmawiał o tym z Markiem Gaszyńskim, niemogącym emitować jego piosenek na antenie, powiedział do przyjaciela: „Marek, przeczekamy te czasy”.

Róbmy swoje

– Nigdy nie pytał ani nie prosił o honorarium za swoją pracę dla radia – dodaje Zofia Sylwin. – Dla niego ważniejsza była sztuka, bawienie się nią i możliwość sprawienia przyjemności słuchaczom niż pieniądze, które mógłby otrzymać za koncert.

Bawił się cały czas. Choćby w emitowanej na antenie radiowej Jedynki audycji „Podwieczorek przy mikrofonie”, w której odpowiadał piosenkami na listy. Dopiero w ostatnich latach żalił się, że stał się nocnym autorem, a jego piosenki puszczane są o trzeciej albo czwartej nad ranem. Mimo to był otwarty na młodych. W ostatnich latach powstały nowe teksty napisane dla kolejnego pokolenia jazzmanek. Młodzi też go docenili. Przez trzy lata, najpierw w Sopocie, a potem w Gdańsku odbywał się Festiwal Twórczości Wojciecha Młynarskiego, na którym kolejne pokolenie interpretowało piosenki Mistrza. W 2016 roku Jacek Bończyk, dyrektor artystyczny festiwalu napisał: „Ze względu na zły stan zdrowia Pana Wojciecha Młynarskiego oraz prawdopodobny brak możliwości uczestnictwa Mistrza w czasie IV edycji, Festiwal Twórczości Wojciecha Młynarskiego w tym roku nie odbędzie się”.

Że odejść czas, że nie ma sensu walczyć już

- Kiedy zachorował bardzo się o niego bałem, bo czułem, że odchodzi – wyznaje Wiktor Zborowski. - Smutno jest patrzeć jak taki genialny facet powoli gaśnie. Ogromnie dużo mu zawdzięczam. Był moim mistrzem. Wychowałem się na jego twórczości, a dyplom muzyczny w 1972 roku zdawałem właśnie z piosenek Wojtka Młynarskiego, który już wtedy, w wieku trzydziestu jeden lat był klasykiem. Na jego tekstach uczyli się przyszli, tak zwani kochankowie Melpomeny.

- W pierwszej chwili, gdy dotarła do mnie wiadomość o jego śmierci, chciało mi się płakać – kończy Zofia Sylwin. – A zaraz po tym poczułam ulgę, że nie będzie się już męczyć, choć żal czuję ogromny. Mam jego numer telefonu w komórce i nie zamierzam go kasować, tak samo jak nie wykasowałam kontaktu do Czesława Niemena, Marysi Czubaszek. Zachowam je na pamiątkę.

Wybrane dla Ciebie

Szczątki obiektu latającego przy granicy. Nowe informacje służb
Szczątki obiektu latającego przy granicy. Nowe informacje służb
Rzeź w Gazie. Izrael równa miasto z ziemią
Rzeź w Gazie. Izrael równa miasto z ziemią
Liderka Razem atakuje rząd ws. służby zdrowia. "Mydlenie oczu"
Liderka Razem atakuje rząd ws. służby zdrowia. "Mydlenie oczu"
Zmiany w resorcie zdrowia. Ujawniają, kto straci stanowisko
Zmiany w resorcie zdrowia. Ujawniają, kto straci stanowisko
Incydent w papamobile. Papież natychmiast zareagował i przeprosił
Incydent w papamobile. Papież natychmiast zareagował i przeprosił
Uderzyli w narkotykowy biznes. Wielka akcja służb
Uderzyli w narkotykowy biznes. Wielka akcja służb
Nowy sondaż. Polacy wskazali, kto ma ustąpić w sporze Tusk-Nawrocki
Nowy sondaż. Polacy wskazali, kto ma ustąpić w sporze Tusk-Nawrocki
Premier Francji walczy o wotum zaufania. Wynik głosowania przesądzony?
Premier Francji walczy o wotum zaufania. Wynik głosowania przesądzony?
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Tym Trump poczęstował Nawrockiego w Białym Domu. Zdradził menu
Tym Trump poczęstował Nawrockiego w Białym Domu. Zdradził menu
Zabrał dziecku czapkę. Biznesmen z Polski zatrudnił ochroniarzy
Zabrał dziecku czapkę. Biznesmen z Polski zatrudnił ochroniarzy
Burze i deszcze. Co nas czeka w pogodzie na początku tygodnia?
Burze i deszcze. Co nas czeka w pogodzie na początku tygodnia?