NIK: uczelnie zawyżają opłaty
Niektóre państwowe uczelnie zawyżają czesne
dla studentów studiów odpłatnych. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli
(NIK), która przeprowadziła kontrolę w siedmiu szkołach wyższych
zdarza się też, że wykładowcy pracują ponad limit godzin, a
studentów na płatnych studiach jest więcej niż na bezpłatnych.
Raport zawierający wnioski z kontroli zaprezentowano w
Warszawie.
Cztery z siedmiu państwowych wyższych uczelni, które skontrolowała w 2005 r. Izba, nie zastosowały się do uwag i zaleceń, które NIK skierowała do nich w trakcie wcześniej przeprowadzonej kontroli (2002 r.). Pozostałe trzy oceniono pozytywnie z adnotacją, że i w nich stwierdzono poważne nieprawidłowości.
W czasie pierwszej kontroli w 2002 r. skontrolowaliśmy 25 szkół wyższych. Do tej kontroli wybraliśmy siedem, w stosunku do których było najwięcej uwag krytycznych i wniosków pokontrolnych. Niestety w tej rekontroli te uczelnie nadal wypadają marnie. Ogólna ocena jest negatywna. Zalecenia pokontrolne nie zostały zrealizowane albo zostały zrealizowane w niewystarczającym stopniu - powiedział wiceprezes NIK Jacek Jezierski.
Głównym zarzutem było zawyżanie opłat za studia zaoczne i wieczorowe.
Niektóre z tych uczelni naliczają czesne dla studentów studiów odpłatnych znacząco wyższe od rzeczywistych kosztów nauczania. Rektorzy próbują wliczać w tę cenę wszystkie możliwe inne koszty. Niektóre z nich możemy uznać, ale inne, np. budowanie nowych budynków dla innych kierunków studiów, nie są naszym zdaniem uzasadnione - dodał Jezierski.
Ponadto kontrolerzy zauważyli, że w niektórych szkołach wykładowcy prowadzą tak dużo zajęć, że nie są w stanie się do nich przygotowywać. Zdarza się, że niektóre kierunki prowadzone są bez wymaganego zatwierdzenia przez ministra edukacji. W jednej ze skontrolowanych szkół studentów płacących czesne jest więcej niż tych, którzy studiują bezpłatnie; prawo zaś wymaga, aby było odwrotnie.
Kontrola NIK przeprowadzona została w 2005 r. w Politechnice Częstochowskiej, Akademii Podlaskiej w Siedlcach, Akademii Pedagogicznej im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, Politechnice Rzeszowskiej im. Ignacego Łukaszewicza, Akademii Techniczno-Rolniczej im. J. i J. Śniadeckich w Bydgoszczy i Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie.
Według wiceministra edukacji i nauki prof. Stefana Jurgi, nieprawidłowości te w dużej mierze wynikały z niedoskonałości przepisów, które dopuszczały krytykowaną przez NIK działalność w uczelniach.
Te nieprawidłowości stopniowo wygasają, w miarę realizacji nowej ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Jest w niej określone szczegółowo, w jaki sposób uczelnie mogą przeprowadzać rekrutację a także to, że studentów płacących musi być na uczelni mniej niż 50 proc. - wyjaśnił Jurga.
Zaznaczył, że poprzednie kierownictwo resortu edukacji wyciągnęło wnioski z kontroli NIK przeprowadzonej w 2002 i upominało uczelnie, które ociągały się z realizacją zaleceń pokontrolnych.
Zdarzało się też, że minister obniżał dotację dydaktyczną dla uczelni, która nie korygowała nieprawidłowości - powiedział. Dodał, że on także będzie czuwał nad poprawą sytuacji na uczelniach.