Niezwykły "kolega" Kadafiego - mieszka w USA i jest Żydem
Niewielu szarych obywateli mogło poszczycić się znajomością z Muammarem Kadafim. Do tych ludzi zaliczyć można 81-letniego Louis Schlamowitza. Ten sędziwy Żyd z nowojorskiego Brooklynu, wymieniał listy z niedawno zmarłym libijskim dyktatorem, ale to niejedyny wielki tego świata, z którym pisywał emerytowany pracownik kwiaciarni.
03.11.2011 | aktual.: 03.11.2011 13:44
Lista korespondencyjnych przyjaciół Schlamowitza jest imponująca. Prócz libijskiego dyktatora, Amerykanin pisywał z syryjskim prezydentem Baszarem al-Asadem, byłym prezydentem Egiptu Hosnim Mubarakiem, ze zmarłym w 2004 roku palestyńskim liderem Jaserem Arafatem, wymieniał też listy z ajatollahem Chomeinim.
- Dobry przyjaciel korespondencyjny (ang. pen-pal) - tak Schlamowitz określił Kadafiego w rozmowie z dziennikiem "New York Times". Wyraził również żal z powodu jego śmierci. Kwiaciarz twierdzi, że po raz pierwszy list do libijskiego dyktatora napisał już w 1969 roku, niedługo po tym, gdy ten objął władzę w kraju. Jak wyjawił dziennikarzom "New York Post", życzył mu wtedy wszystkiego najlepszego i gratulował objęcia rządów. Miesiąc później otrzymał list wraz ze zdjęciem opatrzonym autografem, o które poprosił świeżo upieczonego dyktatora. Od tamtej pory panowie zaczęli posyłać okolicznościowe kartki, a w swoich listach komentowali wydarzenia w Izraelu.
Czytaj również: Sensacyjne informacje na temat majątku Kadafiego
Wymianę korespondencji przerwały doniesienia o zorganizowaniu przez Kadafiego zamachu z Lockerbie w 1988 roku. Po tym wydarzeniu, Louis Schlamowitz przestał pisać do swojego "przyjaciela".
Nie tylko Bliski Wschód
Niecodzienne znajomości zwróciły nowojorczyka zwróciły uwagę CIA i FBI. Agenci składali mu wizyty i wypytywali o informacje dotycząc m. in. irańskiej rewolucji zorganizowanej przez ajatollaha Chomeiniego w latach 1978-1979. Jednak kontakty z służbami zakończyły się po tym, jak agenci zrozumieli, że mają do czynienia z co najwyżej z nietypowym hobbystą.
Louis Schlamowitz kolekcjonuje autografy i listy od sławnych osób. Podpisów zebrał już ponad sześć tysięcy. Prócz ulubionych sygnatur bliskowschodnich liderów, może się również poszczycić zbiorem podpisów wielu amerykańskich prezydentów. Korespondencja wymieniana z Richardem Nixonem doprowadziła nawet do spotkania prezydenta podczas Wielkanocy organizowanej w Białym Domu.
Kolekcjoner nie będzie już miał okazji do spotkania Muammara Kadafiego. Pół roku temu, po wybuchu rewolucji, Schlamowitz przełamał się i napisał do Libijczyka jeszcze jeden raz. Niedługo po tym, znalazł w skrzynce swój list w nienaruszonej kopercie, opatrzonej pieczątką "zwrot do nadawcy". - Napisałem mu wtedy: "Jeśli nie zajmiesz się swoimi ludem, to twój lud zajmie się tobą" - powiedział w rozmowie z "New York Times". I nie pomylił się ani trochę.