PolskaNiepełnosprawny rusza na biegun

Niepełnosprawny rusza na biegun

15-letni Jan Mela z Malborka, który stracił
rękę i nogę w wyniku porażenia prądem, może zostać najmłodszym na
świecie i pierwszym w historii niepełnosprawnym zdobywcą bieguna
północnego.

Niepełnosprawny rusza na biegun
Źródło zdjęć: © PAP

01.04.2004 | aktual.: 01.04.2004 19:48

4 kwietnia chłopiec odleci z Warszawy na Spitsbergen z gdańskim polarnikiem Markiem Kamińskim oraz oceanografami Wojciechem Moskalem i Wojciechem Ostrowskim. Po aklimatyzacji i treningach, 14 kwietnia ekipa zacznie pokonywać 112 kilometrów, dzielące 89. stopień szerokości północnej od bieguna.

"Idea wyprawy na biegun zrodziła się w głowie pana Marka, gdy jeszcze leżałem w szpitalu po wypadku. Z początku myślałem, że to żart. Jak osoba niepełnosprawna, a do tego małoletnia, mogłaby pójść na biegun? Moje przygotowania do tego przedsięwzięcia trwały półtora roku. Zobaczyłem, że człowiek niepełnosprawny nie musi siedzieć zamknięty w domu" - powiedział Jan Mela, uczeń trzeciej klasy gimnazjum w Malborku.

"Niepełnosprawność nie zamyka drogi do szczęścia, a wytrwałość i upór mogą prowadzić do zrealizowania z pozoru nierealnych marzeń" - stwierdził Kamiński. Mela stracił rękę i nogę w lipcu 2002 r. wskutek porażenia prądem. Porusza się dzięki otrzymanej od sponsora ze Szwecji protezie.

"Tak naprawdę nie liczy się biegun jako miejsce na globie, lecz przekraczanie granic, które wydają się nie do przejścia. Każdy powinien mieć swój biegun i do niego dążyć, bo najważniejsze to mieć jakiś cel w życiu" - powiedział.

40-letni Marek Kamiński to pierwszy człowiek na świecie, który w ciągu jednego roku (1995 r.) dotarł na oba bieguny Ziemi, nie korzystając z żadnej pomocy (np. zrzutów z powietrza).

Zapytany o największe niebezpieczeństwa grożące podczas wyprawy odparł, że jest ich sporo. Przede wszystkim zdrowie, bo nie wiadomo, jak się zachowa organizm Janka w warunkach polarnych, kiedy temperatura spada do minus 30 stopni i wieją silne wiatry. Inne zagrożenia to m.in. kra, szczeliny i białe niedźwiedzie.

"Nigdy nie wiadomo, kto kogo zje na kolację. Mogą być wygłodniałe, a wtedy lepiej ich nie spotkać. Będziemy mieli broń" - dodał Kamiński.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)