Niemieckie spółki podbiją wielkopolski rynek gazu?
Oficjalnie przedstawiciele Wielkopolskiej
Spółki Gazownictwa nie widzą zagrożenia dla swoich interesów ze
strony niemieckich spółek. Ich ekspansja już się jednak
rozpoczęła. Do firm z niemieckim kapitałem należy około 3% gazowej sieci - ujawnia "Głos Wielkopolski".
U nas obowiązuje rachunek ekonomiczny - mówi Leszek Łuczak, rzecznik Wielkopolskiej Spółki Gazownictwa. Sieć budowana jest tam, gdzie się to opłaca, czyli gdzie jest duża liczba odbiorców, a najlepiej zakład przemysłowy. Koszty nie zwrócą się w wiejskiej gminie, gdzie jedynymi odbiorcami są posiadacze kuchenek gazowych - dodaje.
Sąsiedzi zza zachodniej granicy mają inną filozofię działania i znacznie więcej pieniędzy. Inwestują tam, gdzie są "białe plamy" na mapie sieci gazowych. Takie spółki GEN, GAZ Energia, czy Media Odra Warta, należące do Niemców, nie są jednak przedsiębiorstwami charytatywnymi. Wiedzą, że w ciągu najbliższych lat zaczną w naszym kraju obowiązywać ceny światowe. Wówczas jednakowe opłaty ponosić będą indywidualni odbiorcy i zakłady przemysłowe. Wtedy zyski wzrosną i prawdopodobnie wypłyną za granicę.
Niezależni fachowcy z branży twierdzą, że niemieckie inwestycje w rozwój sieci w perspektywie odbiorą klientów polskim dystrybutorom. Gaz wtedy zdrożeje, bo przesyłany będzie przez WSG do coraz mniejszej liczby odbiorców, a większość kosztów przesyłu to elementy stałe, niezależne od liczby klientów.
Tymczasem obce spółki budują własną sieć w miejscach, gdzie ona już istnieje. W Świdwinie gaz do mieszkańców dostarcza WSG, a do elektrociepłowni spółka niemiecka. Podobna sytuacja jest w Białogardzie. Inwestorzy zza Odry na obsłudze jednej elektrociepłowni zarabiają więcej niż na zaopatrywaniu całego miasta, bo odbiorcy przemysłowi płacą za gaz więcej niż indywidualni. Niemcy, żeby ominąć koszty pośrednictwa, wybudowali gazociąg bezpośrednio z kopalni. Polacy nie wpadli na taki pomysł. (PAP)