Niemiecka prasa nie rozumie krytyki Koehlera
Niemiecka prasa nie rozumie krytyki, wyrażonej
przez polskiego premiera Jarosława Kaczyńskiego w związku z
udziałem prezydenta Niemiec Horsta Koehlera w święcie ziomkostw -
Dniu Stron Ojczystych w Berlinie.
Koehler był gościem honorowym spotkania zorganizowanego w sobotę przez Związek Wypędzonych Eriki Steinbach. Szef polskiego rządu uważa, że udział prezydenta wpisuje się w ciąg "niepokojących wydarzeń, które w ostatnim czasie mają miejsce w Niemczech".
Zdaniem poniedziałkowego "Berliner Zeitung" Koehler wypowiedział "właściwe słowa we właściwym miejscu". Gazeta podkreśla, że prezydent potwierdził z jednej strony solidarność państwa z ofiarami wypędzenia i uznał ich dążenie do zachowania pamięci o tych wydarzeniach. Z drugiej strony Koehler nie dał się jednak wykorzystać przez Związek Wypędzonych i jego przewodniczącą Erikę Steinbach - ocenił komentator. Przypomniał, że prezydent na samym początku swego przemówienia wskazał na to, co było przyczyną wypędzenia - "okupację, okrutne panowanie Niemców w Polsce i miliony ofiar".
"W Niemczech nie istnieje żadna poważna siła, która chce pisać na nowo historię" - przypomina słowa Koehlera gazeta. "To były uspokajająco jasne słowa" - uważa komentator. "Dobrze, że Koehler wypowiedział je właśnie na forum wypędzonych" - dodaje. Dlatego strona polska nie ma żadnego powodu, by krytykować wystąpienia prezydenta - uważa "Berliner Zeitung".
"Die Welt" pisze, że "wściekłe crescendo" premiera Jarosława Kaczyńskiego w odpowiedzi na przemówienie Koehlera nie zasługuje właściwie na merytoryczną odpowiedź. Szef polskiego rządu "wskoczył do duchowego okopu, by odeprzeć spragnionego ziemi Niemca, który znów stoi przed polskim szlabanem granicznym" - czytamy w komentarzu.
"Polskiemu premierowi nie chodzi o dialog. Podobnie jak jego brat, prezydent państwa, ma on cechy demagoga: odwagę (wypowiadania) najdalszych skrajności, chłodną dzikość, która z frazesu czyni objawienie, oraz twardość stanowiska, która piętnuje każdą formę inności".
Zdaniem "Die Welt" bracia Kaczyńscy wraz ze swą partią wykorzystują dawny strach przed Niemcami, by skłonić polskie społeczeństwo do "marszu w kierunku IV Republiki". "Nie interesuje ich niemiecka rzeczywistość" - uważa komentator. "Kaczyński stale przywołuje obraz Niemca pałającego żądzą rewanżu, aby zabezpieczyć swój antyzachodni kurs, który jest w Polsce kontrowersyjny" - czytamy.
"Die Welt" podkreśla, że większość Polaków jest nastawiona do Europy przyjaźnie, a 72% ankietowanych chce bliskiej współpracy z zachodnim sąsiadem.
"Wniosek z tego da się szybko przekształcić w politykę: rozmawiajcie uprzejmie z Kaczyńskimi i miejcie nadzieję na ich rychły koniec. Kiedyś nastąpi, o to zatroszczą się sami Polacy"- napisał w konkluzji komentator dziennika "Die Welt".
Wychodzący w Bonn "General-Anzeiger" określa polskie reakcje na wystąpienie Koehlera mianem "niepokojących". Gazeta pisze, że prezydent Koehler apelował w swojej "bardzo ostrożnej" mowie o dialog, za co został "skarcony" przez Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem gazety jest to "osobliwa sytuacja" w kontaktach między partnerami z UE.
"General-Anzeiger" radzi polskiemu premierowi, by "rozważył zmianę swego stosunku do Niemiec". "Jeżeli istnieje jakiś niepokojący fakt, to jest nim stosunek (premiera) do tak cennego dla obu krajów polsko-niemieckiego sąsiedztwa" - uważa komentator.
Jacek Lepiarz